Jak uczyłam się do matury cz.2

8 sie 2017
nauka do matury, przygotowanie na egzamin, uczenie się, poradnik maturalny
To druga część poradnika maturalnego. Zobacz poprzedni wpis Jak uczyłam się do matury cz.1.
Mam nadzieję, że macie już plan nauki. 

W szkole

Na dobry początek, ustalmy jedną rzecz: chodzimy do szkoły w określonym celu. Szlachetna jest idea kształcenia ogólnego i uczenia się wszystkiego, ale te czasy minęły. Chodzimy do szkoły, by nauczyciele przygotowali nas do matury, studiów i rynku pracy.
Z tego powodu nie uczymy się wszystkich przedmiotów. Wybieramy to, co nam potrzebne. Nasz czas i siły są przecież ograniczone. Dlatego nie marnujmy ich na historię rewolucji 1905 czy tryb subjonctif, jeśli potrzebujemy chemii, matematyki i biologii. Rewolucja nie ucieknie, zawsze zdążysz się jej douczyć, zaś na pewno nie chcesz marnować roku przez zły wynik matury.

Ważne przedmioty

Mam taki typ osobowości, dla którego najważniejsze jest planowanie i bez tego sobie nie radzę. Planowanie nauki przed sprawdzianami robi się automatycznie dość. Dwa dni przed testem przeznaczam na powtarzanie, a materiał dzielę na części do opanowania w jeden dzień; zwykle jest to ok. trzech tematów matematycznych i ok. dwóch tematów chemicznych. Najlepiej porcja na jedną lub dwie sesje. Te części przydzielam dniom przed powtórzeniami, po jednej. I każdego dnia uczę się swojej części, a potem powtarzam.
Na lekcjach tych przedmiotów staram się robić jak najporządniejsze notatki. O tym przeczytasz w poście Metody notowania. Lubię się z takich notatek uczyć. Na lekcjach staram się zgłaszać i zadawać pytania, wykonywać zadania na tablicy itd.. W pierwszej klasie LO miałam nauczycielkę matematyki, która tłumaczyła tak, że nic nie rozumiałam. W ogóle, totalnie nic. Na tyle mi nie szła matematyka, że prawie przestałam się uczyć. To przecież i tak nic nie dawało. Na szczęście w drugiej klasie uczyła mnie inna kobieta i po pierwszej lekcji stwierdziłam, że rozumiem, co ona chce przekazać. Postanowiłam wykorzystać to na maksa. Odpowiadałam, zgłaszałam się do tablicy kiedy się dało i musiałam ciągle słuchać nauczycielki, by móc to robić. Bycie aktywną na lekcji powoduje, że uważasz. Po raz kolejny, jak przy czytaniu, ważne jest bycie aktywną. Zawsze się na tym korzysta, nawet na nauce jazdy mi się to opłacało. 
mapa myśli, nauka do matury, przygotowanie na egzamin, uczenie się
Kliknij i przejdź do wpisu o metodach notowania
W domu przejrzyj wieczorem wszystkie notatki z tego samego dnia. Dodaj coś lub popraw, jeśli potrzebujesz. Może popodkreślaj to, co jest ważne, a nie podkreśliłaś tego w szkole. Przy okazji sprawdź, czy wszystko zrobiłaś i masz pracę domową. Staraj się być zawsze przygotowana. Powtórzysz też to, czego się danego dnia nauczyłaś, a powtarzanie jest w nauce najważniejsze.

Pozostałe

Czyli przedmioty, których nie zdajesz. W moim przypadku objęło to his, angielski, francuski i polski w różnym stopniu. Rzadko uczyłam się angielskiego i francuskiego, ale polskiego i hisu nie uczyłam się wcale. Nie potrzebowałam tego.
Jeśli nauczyciel nie sprawdza prac domowych – hulaj dusza, piekła nie ma. Jesteśmy dorosłymi ludźmi, umiemy zdecydować, co będzie potrzebne. Ja rezygnowałam z prac domowych na angielskim i matematyce bardzo często i na francuskim nieco rzadziej, nie przygotowywałam się też do wypowiedzi na polskim. Zawsze miałam odrobioną chemię. Moim zdaniem nie powinno się być nieprzygotowaną zbyt często, bo nauczyciel może kiedyś się zorientować.
Uważam za uzasadnione zrywanie się z lekcji w pewnych sytuacjach. Czymś takim może być plan na dany dzień wyglądający tak:
  • normalna matematyka;
  • 40 minut francuskiego;
  • 40 minut zastępstwa z wuefistką zamiast 45 minut biologii;
  • odwołana lekcja zamiast pierwszej godziny polskiego;
  • odwołana lekcja zamiast drugiej godziny polskiego.
To trzynasty stycznia 2017, serio. Łącznie 85 minut normalnych lekcji. Ponieważ ja musiałabym napisać, czemu chcę się zwolnić, poprosiłam o zwolnienie mamę, ona nie musi się tłumaczyć wychowawczyni.
– Mamo, zwolnij mnie jutro z lekcji.
– Dlaczego?
– Bo odwołali polski, na biologii będzie zastępstwo...
– I masz trzy kilo zastępstw. Z czego cię zwolnić?
– Z całego dnia.
– W ogóle nie pójdziesz do szkoły? Co będziesz robić?
– Biologię z Witowskiego.
– Bardzo dobrze.
Moja mama umie mówić pogrubieniami. A jakie super moce mają wasze mamy? Jeśli nie opłaca ci się iść do szkoły, to do niej nie idź. 

Wszystko

Jak już wspominałam, wieczorem sprawdzaj ważne przedmioty. Dobrze sprawdzić też, co jest z mniej ważnymi. Tak żeby wiedzieć, czy odrabiać francuski na religii, czy wykorzystać nieprzygotowanie, mentalnie jesteś gotowa na wszystko. By móc łatwo wszystko sprawdzić, zapisuj prace domowe w jednym miejscu. Odpowiedni do tego jest nasz kalendarz/bullet journal. 
Gdy zapisywałam prace domowe w zeszytach przedmiotowych, musiałam zajrzeć do każdego z nich osobno. Czasami zdarzało się, że pomyślałam a, z biologii nic nie zadaje nigdy, to po co sprawdzać? Zawsze wtedy okazywało się, że tego dnia wyjątkowo było coś zadane.
Dobrze jest dzień wcześniej spakować plecak i naszykować ubranie. W myśli przeleć plan dnia i sprawdź, czy np. nie potrzebujesz czegoś, czego zwykle ze sobą nie bierzesz. Wtedy w bujo dopisuję rzeczy do zrobienia, choć większość zapisuję w niedzielę, bo już o nich wcześniej wiem. Dzięki temu rano będziesz przygotowana.
Z rzeczy, które nosiłam ze sobą, najbardziej przydaje się tzw. kosmetyczka ratunkowa. Ratunkowa dlatego, że są w niej leki rozkurczowe i podpaski, gdyby zaczął mi się okres, zapasowy długopis, plastry, również zapasowy balsam do ust. Są tam też lusterko, używany w wyjątkowych sytuacjach korektor (w sensie białe coś nakładane na papier, nie beżowy kosmetyk do twarzy), chusteczki i ściereczka do okularów, czyli rzeczy znacznie mniej ratunkowe. Kosmetyczka ratunkowa sprawia, że nie musisz martwić się niczym. Zapomnisz piórnika? Oj tam, jest jeden długopis, poradzisz sobie. Niespodziewany okres? Podpaski są. Skaleczyłaś się? Plastry czekają, by ich użyć.
Na jednej z ostatnich lekcji fizyki w mojej szkolnej edukacji nauczyciel opowiadał o nowych odkryciach, np. efekcie Mpemby. To była luźna lekcja i w pierwszej ławce rysowałam coś na odwrocie jakiegoś testu.
– O, jak ładnie. Jednak można nie marnować czasu na fizyce – powiedział Bez-brody*, patrząc na rysunek.
No właśnie. Nie marnujmy czasu na wolnych lekcjach. Jeszcze w pierwszej klasie mogłam sobie beztrosko rysować, potem wolałam jednak się uczyć. Nie warto marnować czasu, bo to dobro ograniczone.
nauka do matury, przygotowanie na egzamin, uczenie się, spokój, relaks

Przed samymi maturami

Miałam wizję, że nie mogę dokończyć matury, bo długopis się rozpisał. Profilaktyka jest dość prosta. Wystarczy kupić kilka czarnych długopisów przed maturą.
W kalendarzu wpisałam przed dniem każdej matury, że mam sobie rozwiązać arkusz próbny lub z poprzedniego roku.
Przed maturą nie warto moim zdaniem szaleńczo powtarzać ani zarywać nocy. Jeśli się nauczyłaś, to umiesz. Jeśli się nie nauczyłaś... to już się nie nauczysz. Jest takie powiedzenie, że jak ktoś się nie najadł, to się nie naliże. Ucz się spokojnie i nie przesadzaj.
Nie poświęcaj całego czasu na naukę. Potrzebujesz odpoczynku, bo jesteś tylko człowiekiem. Rozrywka jest twoim obowiązkiem wobec siebie, więc zapewnij sobie jakąś codziennie.
Od razu mówię: siedzenie na fb nie jest ani rozrywką, ani odpoczynkiem. Dzieje się tam za dużo i dlatego człowiek nie relaksuje się w ten sposób. Poza tym, przed samymi maturami musi być mnóstwo memów w stylu Pamiętaliście napisać, że Izabela była dziwką? i lęk przed wynikami, a my nie chcemy pesymistycznych myśli. Dzień przed maturą z biologii tłumaczyłam na facebooku jednemu kreacjoniście, dlaczego nie ma racji. Zmarnowałam na to cały wieczór. Przynajmniej jedno pytanie dotyczyło ewolucji. Nie popełniajcie mojego błędu. Jeśli wierzysz, że jakiś przedmiot przynosi szczęście i możesz go ze sobą zabrać, to go zabierz.
Zwróć uwagę na to, co jesz. Przed maturami przydadzą ci się substancje wspomagające koncentrację. Dobrze o nich pamiętać w codziennej diecie, nie tylko od święta.
Na pamięć, koncentrację: olej z wiesiołka, bo NNKT, ryby, oliwa z oliwek, olej lniany, orzechy, bo omega 3, banany i suszone morele, bo potas, glukoza i fruktoza. Pij dużo wody.
Mam nadzieję, że będziesz się czuć przygotowana. Jeśli jednak nie, musisz poradzić sobie ze stresem. Pomogą melisa, nagietek, mięta, kozłek lekarski, rozmaryn i rumianek. Spróbuj też medytacji, a jeśli masz do kogo się zwrócić – modlitwy. Na twoim miejscu unikałabym innych środków na uspokojenie niż ziołowe. To nie dość sXe.
Organizm może różnie reagować na stres. Weź ze sobą podpaski, nawet jeśli nie masz mieć wtedy okresu. Jeśli zdarzają ci się somatyczne objawy stresu, to też się na nie przygotuj. W moim przypadku ich nie było, choć miałam się o co martwić w przeciwieństwie do egzaminu gimnazjalnego (wtedy miałam nudności). Od egzaminu do egzaminu zdążyłam się nawrócić, zmieniłam podejście i zaczęłam medytować.  

Od lutego sprawdzałam harmonogramy rekrutacji i oferty edukacyjne, które mnie interesowały. Wolałam być przygotowana. Tobie też polecam zająć się tym wcześniej, gdyż strony uczelni miewają trudną nawigację lub o rekrutacji piszą dość zawile. Mając zapas czasu zdążysz rozwiązać takie problemy.

Czytałam kiedyś o temperamentach w teorii Pawłowa**. Melancholicy mają skłonność, by przygotowywać się przed zaczęciem pracy. Tłumaczono to na przykładzie robotnika w fabryce, który używa jakiejś maszyny. Niektórzy przychodzą i zaczynają pracę. Potem przerywają. Skończył się olej, papier, coś, czego maszyna potrzebuje do działania. Idą po to, a potem wracają do pracy i znów przerywają. Papieros. Po powrocie do pracy po jakimś czasie przerwa. Toaleta. Melancholik od razu sobie wszystko przynosi i idzie do toalety przed zaczęciem pracy. Nie lubi przerywać, lubi być przygotowany na wszystko.
Prawdopodobnie u mnie to nieco przerost formy nad treścią w tym temacie, ale zadziałało. Jeśli masz jakieś ciekawe sposoby na naukę lub w ogóle chcesz coś dodać w sprawie matur, to pisz w komentarzach.
I jak wam poszło, co zdawaliście itd.?
Jak uczyłam się do matury cz.1
* Nauczyciel miał brata bliźniaka, uczącego fizyki. Powiedzmy, że mieli nazwisko X. Mówiono na nich X-z-brodą i X-dawniej-bez-brody. Bez-brody twierdzi, że nie ma brody, tylko się nie goli, a zanim wyhoduje porządną brodę, to musi się ogolić, bo córka narzeka, że tata robi kuj-kuj.
** Temperament, osobowość, działanie, Jan Strelau.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz