Czytam artykuł od nauczycielki etyki. Pozdrawiam niejakiego Sosnowskiego, autora. Autor zwraca uwagę, że w polityce rozpowszechniła się moralność Kalego. Np. lewica oburza się na jakieś zachowanie u prawicy, a nie zwraca na to uwagi u siebie. I podaje przykłady takich samych zachowań u obu stron, które oburzają zawsze tylko przeciwną stronę.
Zrównuje zatem:
- spalenie samochodu TVN ze słowną krytyką Radia Maryja;
- pojawienie się kogoś w przebraniu motyla z publiczną, drastyczną wystawą zdjęć spędzonych płodów, która składała się, jak wszystkie wystawy ruchów niby pro-life ze zdjęć nieprzedstawiających płodów z poprawnie wykonanych aborcji (dokładnie nie wiem, skąd oni biorą te brzydkie zdjęcia, ale mogę za to powiedzieć, że te ich ładne zdjęcia płodów w łonie matki to zdjęcia płodów z normalnych aborcji);
- wydarzenia z 11 listopada (prawdopodobnie 2011) w dwóch miejscach w Warszawie: na placu Konstytucji i na Nowym Świecie, sam przyznaje, że bardziej spektakularne są te oburzające lewicę;
- nazwanie kogoś krętaczem, co zawiera jakiś poważny zarzut do odparcia, z nazywaniem Życińskiego Żydzińskim, co jest głupie i antysemickie.
Widzę tu dość niepokojące tendencje:
- zrównywanie wydarzeń zupełnie innej miary;
- konserwatyści, stronnictwo okołorydzykowe, narodowcy za każdym razem zachowali się gorzej;
- to też oni oburzają się najłatwiej i ich oburzenie jest głośniejsze (o motylku mówiono w mediach znacznie więcej niż o wystawie ruchu anty-life).
Jeszcze wiele razy usłyszymy, jak to patryjoci-że-pożalcie-się-bogowie, konserwatyści, narodowcy, prawdziwi Polacy są u nas prześladowani. I nigdy tego nie zmienimy.
Wymyślonej dyskryminacji nie da się usunąć.
Zawsze jakakolwiek próba dyskusji będzie strasznym prześladowaniem, oni zawsze będą męczennikami. Przypomina mi się fragment dyskusji w internecie, mój dyskutant (poglądy raczej prawicowe, dziwne, co nie?) stwierdził Jeśli uznajesz mnie za tego, kto nie ma racji, to dyskryminujesz mnie ze względu na moje poglądy. Problem w tym, że znam dwie definicje dyskryminacji. I jakoś pod żadną nie umiałam tego podciągnąć.
My zaś nigdy nie będziemy prześladowani, czegokolwiek by nam nie zrobiono. Nasze oburzenie nie będzie dość dobre, by o nim powiedzieć w TV. Nasze słowa zawsze będą bólem dupy lewaków. I zapewne zobaczę w komentarzach maść na ból dupy, tu lub na prywatnym profilu. Bo przecież nie jestem konserwatystką, nie mam prawa narzekać.
Jako stronnictwo liberalno-wolnościowe czuję się jakbym jechała z szabelką na czołgi. Ja tu mam logikę, myślenie, proste ocenianie szkodliwości czynów, argumentację. Nie wygramy tym nigdy z emocjami i zaślepieniem. Ani z paleniem samochodów.
Tekst po raz pierwszy pojawił się 25 marca jako notatka na facebooku. Dziś nasuwa mi się jeszcze więcej przykładów niż te z samego tekstu. Przeczytajcie „Bo wasi też biją”. Jak Suski i Mazurek usprawiedliwiają pobicie działacza KOD w Radomiu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz