Załóżmy, że fobia społeczna lub inne problemy sprawiają, że nie możesz iść do sklepu naprzeciwko po bułki na śniadanie. Możesz zrobić zakupy spożywcze on-line. Przyjedzie ktoś, wniesie ci zakupy, wszystko spoko. Masz bułki, ale co zrobisz z resztą swojego życia, skoro nie możesz nawet pójść do sklepu naprzeciwko?
W takiej sytuacji trzeba rozwiązać problem chwilowy (kupić bułki), a potem zrobić coś z problemem permanentnym (nie mogę iść po bułki).
Czy pamiętacie sytuację z biblioteką w czasach tylko anxiety? Próbowałom zrobić zakupy w necie, ale nie poszło. W szpitalu zaś... mam wrażenie, że jedynie nauczyli mnie tych zakupów on-line. Tym mi się wydają leki.
Oczywiście, są one ważne, bo przecież potrzebuję bułek, czyli nie chcę się zabić. Jednak nie mogę wiecznie robić zakupów on-line, nie mogę polegać tylko na lekach. I bardzo mi się nie podoba, że w szpitalu nie miałom zaoferowanej tego rodzaju pomocy.