Panseksualność

14 sty 2018
flaga orientacji, pansexuality, pride, queer, płcie
W grudniu był Pansexual Pride Day. 
Kilka minut przed północą, zanim się zaczął, na moim profilowym pojawiła się panseksualna nakładka. Wkrótce napisała koleżanka z prośbą o wyjaśnienie panseksualności.
Hej Sławko [napisała moje oficjalne imię, nie to], przepraszam, że piszę z takim dziwnym pytaniem, ale czy wytłumaczysz mi, czym jest panseksualność? Jestem trochę nowa w tych tematach, a chciałabym dowiedzieć się więcej. :)
Tego samego dnia pojawiłam się na proteście z flagą. Ludzie podchodzili z pytaniami. Po wyjaśnieniu, co to za flaga, słyszałam, że powinnam była wziąć tęczową. Sami weźcie tęczową, ja mam taką flagę. To może głupio brzmi, ale czasami chce się po prostu przeżywać swoją tożsamość z innymi, nosić swoją flagę, nie inną, a poza tym flaga kosztuje i ja mam jedną. Tłumacząc swoją orientację, czułam się jakbym na swoją dumę nabijała punkty, wyobraziłam sobie, że zbieram od pytających trójkolorowe serduszka jak w grze komputerowej.
Większość dobrych źródeł wiedzy o panseksualności jest po angielsku, a nie każdy musi go znać. Dobrze jest więc umieścić kolejne wyjaśnienie, po polsku.
Żyjemy też w świecie pełnym homofobii, bifobii i panfobii. Te ostatnie dwie istnieją nawet w społeczności LGBT+. Im więcej ludzie o nas wiedzą, tym będzie tego mniej.
trzynastka i Wilson, biseksualność, trójkąty, stereotypy, komiks

Pojęcia

Dwie orientacje

Zacznijmy od podstawowych pojęć.
Orientacja seksualna określa to, kto daną osobę pociąga seksualnie. Dotyczy więc tylko popędu, a nie uczuć.
Orientacja romantyczna określa to, z kim dana osoba chce tworzyć związek. Tu więc mamy motyle w brzuchu czy pragnienie wzięcia ślubu, mieszkania razem i zestarzenia się wspólnie. Na początku używano określenia orientacja seksualna jako zawierającego w sobie obie orientacje. Ponieważ o orientacji mówi się głównie w odniesieniu do osób niehetero, ten sposób mówienia wzmacniał seksualizację osób LGBT+.
Rozróżnienie jest potrzebne. Są ludzie, którzy oba rodzaje zainteresowania przeżywają jednocześnie, do tych samych osób. Są ludzie, którzy znają tylko jedno z tych uczuć. Są tacy, u których te uczucia dotyczą innych ludzi. Rozróżnienie pojawiło się chyba głównie ze względu na osoby, które odczuwają tylko jeden rodzaj zainteresowania.
Uwaga: mówiąc o płci, mówimy o tożsamości płciowej. Tzn. jeśli opisujemy preferencje dotyczące płci, opisujemy, jak będzie się identyfikować osoba partnerska, a nie kształt genitaliów czy zestaw chromosomów. Istnieją oczywiście preferencje dotyczące genitaliów – np. lesbijki, zwłaszcza jeśli przeżyły gwałt korekcyjny dokonany przez osobę z penisem, często są niechętne zbliżaniu się do osób, także kobiet, z męskimi narządami płciowymi – ale zwykle nie są uznawane za część orientacji.
Nie lubię pojęcia orientacji, bo sugeruje ono jakąś stałość, określoność. Może ma to związek z niechętnym traktowaniem osób o orientacji bardziej płynnej, tych, które ciągle ją odkrywają, które w pewnym momencie potrzebują zmienić sposób określania się.  

Rodzaje orientacji

Orientacje określa się głównie poprzez płeć osób, które kogoś pociągają. Używa się jednak też takich określeń jak np. demi-, by opisać wpływ innych ważnych czynników.
Nazwa orientacji ma przynajmniej dwa człony. Ostatni człon określa typ orientacji, seksualna lub romantyczna. 
Człony umieszczone przed nim określają, kto jest obiektem zainteresowania.
Podstawowe określenia odnoszą się do płci.
Najpierw wymyślono dwa określenia. Homo- gdy dana osoba woli swoją płeć, hetero- w odniesieniu do innej płci binarnej.
Potem zauważono osoby wybierające obie płcie i pojawiło się określenie bi-. Aż w końcu zaczęto mówić o osobach niebinarnych, niebędących ani kobietami, ani mężczyznami. Wówczas pojawiło się pytanie, co dalej z biseksualnością/romantycznością. Wymyślono bardziej inkluzywne określenie, w którym nie było śladu po binarności. Mianowicie umieszczono przedrostek pan- czyli wszystko. 
Miał on oznaczać, że ktoś interesuje się różnymi ludźmi, bez względu na płeć, a bi- chciano ograniczyć do tylko dwóch płci. Mimo to biseksualność/romantyczność już miała swoją historię i społeczność, wiele osób określało się tak i nie chciało zmieniać określenia, mimo że osoby niebinarne też je pociągały.
Dlatego wymyślono nową definicję biseksualności/romantyczności.
Bi- nie oznacza dwóch płci, a dwie grupy – osobę biseksualną/romantyczną interesują osoby jej płci i osoby nie jej płci. Aktualnie oba określenia mogą więc oznaczać pociąg do wszystkich płci.
Czym więc różni się pan- od bi-?
  • Niektóre osoby czują pociąg do więcej niż jednej płci, ale nie każdej. Wolą więc mówić o sobie bi- a nie pan-, bo to jednak nie wszystko.
  • Niektóre osoby uważają, że bi- jest, gdy płeć ma znaczenie (np. w przypadku mężczyzn wolisz ciemne włosy, a u kobiet – jasne; nie słyszałam o takim przypadku, ale podobno możliwe), a pan-, gdy tego znaczenia nie ma. 
Mimo to wiele osób bi lubi każdą płeć, są osoby bi niezwracające na ten czynnik uwagi i osoby pan, które na to zwracają uwagę. 
To, czy ktoś jest bi- czy pan- zależy tylko od tego, jakie określenie ktoś interesujący się wszystkimi płciami sobie wybierze.
Jest oczywiście więcej orientacji niż po cztery z obu typów. 
Gdy nie ma popędu do żadnej płci mówimy o aseksualności lub aromantyczności. 
A- jest całym spektrum zawierającym także np. gray-aseksualność. Niektóre osoby czują zainteresowanie rzadko (gray) lub w konkretnych warunkach (aliqua), inne wcale nie mają seksualnych/romantycznych uczuć (apothi). 
Istnieją też osoby, które w nazwie orientacji określają jej zmiany. Są więc nazwy zawierające końcówkę flex, flexible lub flux. Osoba homoflexible woli swoją płeć, ale czasami podoba jej się ktoś innej płci. Duo znaczy, że osoba ma 2 lub więcej orientacji, które się między sobą przełączają. Przedrostki dla osób nieznających swojej orientacji oczywiście są, np. pre- gdy ktoś jeszcze nie czuł tego wystarczająco, sans- gdy jego/jej/ uczucia nie są poukładane i nie wiadomo, co się z nimi dzieje,
Wreszcie, można określać orientację względem tylko tego, jakie płcie kogoś interesują, bez odniesienia do tego, czy jest to płeć taka sama jak płeć danej osoby czy inna. Teoretycznie więc gej i cishetka mogą się wspólnie określić maseksualnymi/romantycznymi, bo wybierają mężczyzn. Lesbijka i cishet są womaromantyczni/seksualni, a wybierając osoby niebinarne jesteś skolio-. Gdy ktoś wybiera różne płcie, ale nie własną i nie tylko jedną przeciwną do jego/jej binarnej płci, nie jest hetero- tylko penulti-. Androfilia i ginefilia opisują popęd do osób mających stereotypowe cechy męskie lub żeńskie, niezależnie od ich tożsamości.
Są też określenia, które nazywam modyfikatorami. Najbardziej znanym jest demi-. Osoba demiseksualna lub demiromantyczna zaczyna czuć zainteresowanie daną osobą dopiero gdy już ją dobrze zna. Nie jest to tożsame z tym, co robi wiele osób niedemi, które czekają z seksem aż będą pewne, że to jedyny/a/e; osoby demiseksualnej po prostu nie podnieca osoba, której dobrze nie znają. 
Modyfikator istnieje obok określenia związanego z płcią i pozwala opisać inne czynniki związane z orientacją. Stopień zażyłości z daną osobą można opisać poprzez demi- i jego przeciwieństwo frayo-. Jeśli ten czynnik nie ma znaczenia, pomijamy go w nazwie orientacji. Prawdopodobnie istnieją jeszcze inne modyfikatory, np. gdy kogoś podniecają osoby starsze lub młodsze (ale w normalnym wieku, nie ma tu mowy o pedofilii).
Można złożyć więc określenia jednej osoby składające się z nazw dwóch orientacji, używając dowolnie modyfikatorów. Mamy szansę bardzo dokładnie opisać czyjeś preferencje.
Np. ktoś może być pandemiromantyczny i aseksualny.

Dla uproszczenia ominęłam skalę Kinseya i inne skomplikowane rzeczy, których się nie używa. Przedstawiłam podział orientacji użytkowy, jaki stosuje się do samookreślenia, jaki znam z rozmów z innymi osobami queer i zgodnie z którym określam się sama. Piękne są oczywiście podziały według Ulrichsa i Hirschfelda, o których może napiszę, SASO i KSOG przydają się do badań, ale są tu nie na miejscu.
Lekarze/rki/, seksuolożki/dzy/ i pozostali zajmujący się sprawami naukowo opisują zwykle trzy orientacje, homo-, hetero- i bi-. Nie wspominają nawet o aseksualności. Przynajmniej tak zwykle jest w Polsce, w źródłach anglojęzycznych można poczytać o wielu orientacjach, a PTS twierdzi:
Orientacja seksualna jest współcześnie definiowana jako pociąg erotyczny i uczuciowy wobec mężczyzn, kobiet lub obu płci. Orientacja heteroseksualna, homoseksualna i biseksualna są traktowane jako prawidłowe warianty rozwojowe seksualności człowieka.
~źródło
Dla PTS nie istnieję lub jestem bi, czyli i tak lepiej niż osoby niebinarne, które na pewno dla seksuologów nie istnieją.
tęczowa flaga, sierp i młot, kosmos, komunizm, utopia, orientacje płciowe

Panseksualność i panromantyczność

Identyfikuję się jako panromantyczna i panseksualna. Nie stosuję modyfikatorów, gdyż nie zauważam wpływu czynników wartych uwzględnienia w nazwach orientacji. 
Nie zdecydowałam się na określenie jako bi-, bo nie lubię binarności i nie chcę jej utrwalać. Nie uważam płci za ważny czynnik. Ostatnio zauważyłam, że nie jest bez znaczenia.
Jako osoba panseksualna należę do społeczności mniejszej i młodszej. Mamy najładniejszą flagę, która na początku mi się nie podobała. Przez żółć i jaskrawość jest niepoważna i to mi nie pasowało. Jest miła i radosna tak, jak te sprawy mają być. Różowy oznacza kobiety, niebieski mężczyzn, a żółć to osoby niebinarne. Razem to wszyscy ludzie, jaka ładna jedność. Lubię się otaczać tymi kolorami, lubię w ogóle queerowe rzeczy.
Na dodatek mam głupią nazwę. Panseksualność łatwo myli się z panseksualizmem, który ma definicję z 1917. Pan to z greckiego wszystko, był też bóg Pan ze starożytnej Grecji, ale po angielsku to słowo oznacza patelnię, a po hiszpańsku chleb. A gdybym była mężczyzną pisałabym o sobie PAN SEKSUALNY. 
Patelniowe żarty zawsze są na topie.
Osoby LGBT+, np. trans hetero czy osoby homo, a nie bi- i panseksualne, niekiedy wierzą, że my zdradzamy, bo mamy potrzebę bycia ze wszystkimi płciami. Uważa się, że odejdziemy do osoby przeciwnej płci, by mieć dzieci. Ewentualnie uważa się, że niezależnie od płci lubimy naprawdę tylko mężczyzn; mężczyźni boją się przyznać do bycia gejami i dlatego określają się jako bi/pan, a kobiety są hetero i związki z kobietami mają za zadanie zwrócić uwagę mężczyzn. Osoby cishet... chyba częściej atakują nas podobnymi uprzedzeniami, jakie mają dla osób homoseksualnych niż tymi specyficznie bi/panfobicznymi, ale trudno to ocenić. Podejrzewa się też nas o jakąś fałszywość naszych orientacji czy niezdecydowanie. Powinniśmy przecież wybrać stronę.
Tylko że miłość to nie wojna.
Biseksualne (panseksualne raczej mniej, choć też się z tym zetknęłam) osoby są uznawane za promiskuitywne. No i część taka jest, a część jest sXe, dobrowolnie żyje w abstynencji seksualnej, część ma traumy związane z seksem*. Uznaje się też, że podoba się im (nam też) każda osoba. Też mamy gust, naprawdę. Zresztą, czy monoseksom (homo lub hetero) serio podoba się połowa ludzkości? To skąd pomysł, że nam się podoba każda osoba? Z seksualizacji osób LGBT+, dość powszechnej. Podobnie niektóre osoby cishet, spotykając osobę homoseksualną (wyoutowaną), spodziewają się, że spodoba się im każda osoba ich płci. Tylko heteroseksualność traktują jak dopuszczającą istnienie gustu. 
Nasza orientacja sprawia, że czasami tak samo obrywamy homofobią jak osoby homoseksualne.
Heteronorma sprawia, że orientacja inna niż hetero- jest traktowana jak sprawa znacznie bardziej skomplikowana niż heteroseksualność/romantyczność. Np. kilkuletni chłopiec przytulający rówieśniczkę na pewno ją już kocha i można ślub planować, ale ten sam chłopiec mając lat kilkanaście nie może wiedzieć, że jest homoseksualny, bo jest za młody. Nie ogarniam tego. I piszę to, myśląc o moim ojczymie, który doszukiwał się podtekstów w tym, że ponad 10 lat temu kolega przyszedł do mnie, żeby zapytać, czy wyjdę na podwórko. To się serio wydarzyło, ktoś domyślał się jakiegoś zakochania u ośmioletniego dziecka, które chciało bawić się z drugim dzieckiem (i nie domyślał się tegoż zakochania, gdy następnym razem przyszło dziecko o innym kształcie genitaliów). Ale po co ja się dziwię, wszyscy to znają. Zawsze mnie denerwowały przesadzone reakcje dorosłych na jakikolwiek kontakt dzieci przeciwnej płci, nie lubiłam tego i nie lubię, nawet jak te dzieci są szczeniacko zakochane, to mnie to denerwuje, przez to czułam się głupio przyjaźniąc się z chłopakami w podstawówce, jaki bym sobie rage post napisała na to zachowanie...
Nie ogarniam też innej sytuacji. Otóż, mój jakikolwiek kontakt z mężczyzną jest seksualizowany. Pójdziemy na kawę, to pewnie randka, mówię, że byłam u kolegi, to pewnie poważna sprawa z nim... Najgorsze są starsze osoby, a moja babcia jest mistrzynią. Jeśli robię to samo z kobietą, to nawet osoby znające moją orientację tego nie seksualizują. To jest dokładnie to samo, tylko w odniesieniu do starszych ludzi, też bym chętnie zdisowała. 
Z powodu heteronormy i tego jej uznawania niehetero- za sprawę skomplikowaną ujawnienie bycia queer staje się kwestią polityczną. Już wiadomo, które ideologie uznają, że nie istniejesz lub istnieć nie powinieneś/powinnaś/powinnoś, których polityków prawdopodobnie nie poprzesz, bo oni cię jawnie nie popierają, już wiadomo, z czym kojarzy ci się liczba 18...
orientacje seksualne i romantyczne, pan-, panromantyczność, panseksualność

Moja identyfikacja

Po raz pierwszy zakochałam się w kobiecie mając około 9 lat. Była starsza. Miała śniadą cerę i ciemnoblond włosy. Włosy były niemalże w odcieniu skóry, więc ta dziewczyna cała była w kolorze kawy z mlekiem. Oczy miała jasne, zielonoszare. Chodziła chyba do liceum już wtedy, była prawie dorosła. Miała dość kobiecą figurę, podobały mi się jej piersi... nie były duże, były średnie lub nawet małe, ale ładnie wyglądały przy reszcie jej ciała. Była drobna i delikatna. 
Często nosiła żółtą koszulkę. Bardzo mi się to podobało.
Potem popadłam w homofobię i nie zwracałam uwagi na swoje uczucia wobec kobiet. Bardzo trudno mi było przez to rozeznać się w swoich uczuciach. W pewnym momencie było tak, że oceniałam swoje uczucia do chłopaka, czy to zainteresowanie jego osobą jakieś platoniczne jest, czy może to zakochanie. Myślałam wówczas, że tylko mi się zdaje, że się zakochałam, przecież jakiś czas temu tak samo myślałam o jednej z dziewczyn, a nie mogłam się zakochać w dziewczynie, prawda?
Powoli wyszłam z homofobii. I gdy po raz kolejny nie wiedziałam, co czuję, w końcu przyznałam, że podoba mi się nie-mężczyzna. Przyznałam więc, że nie jestem całkiem hetero. Na początek uznałam się za jedynkę w skali Kinseya, bo przecież mężczyźni podobają mi się bardziej. Dałam sobie jednak przyzwolenie na swoje uczucia. Wreszcie zaczęłam siebie choć trochę rozumieć.
Dopiero po tym przyzwoleniu mogłam zauważyć, że wcale nie jest tak, że mężczyźni jakoś dominują, że oglądam się za nimi częściej, że w nich zakochuję się poważniej niż w osobach niebinarnych lub kobietach.
Uznałam siebie za panseksualną. Pierwszy coming out był przed szkolną paczką. K., z powodu heteronormy, założyła, że mężczyźni podniecają mnie bardziej niż kobiety.
Zastanawialiśmy się, co byśmy zrobili, gdybyśmy przez jeden dzień byli biologicznie osobą o innej płci binarnej. Ja stwierdziłam, że spróbowałabym seksu z innym mężczyzną, bo w stosunku dwóch biologicznych kobiet oraz mężczyzny i kobiety mam szansę uczestniczyć w swoim zwykłym stanie, a tego inaczej nie miałabym możliwości spróbować (ale pewnie nie, pewnie po prostu chodziłabym ulicami jarając się tym, że jest mniejsza szansa na głupie lub serio niebezpieczne zaczepki). Mój kolega zdziwił się, że nie chciałabym seksu z kobietą jako mężczyzna.
– Gdyby nadal bardziej podniecali ją mężczyźni bardziej to miałoby to sens – stwierdziła K.
Wyjaśniłam, że nie, mężczyźni nie podniecają mnie bardziej niż kobiety.
Gdy to powiedziałam, nikt nie skomentował mojej wypowiedzi. Tylko niechętne spojrzenie K. poinformowało mnie, że ktoś w ogóle słuchał tego, co mówię. Potem dziewczyna nieobecna podczas tamtej rozmowy próbowała mnie swatać z moim przyszłym chłopakiem (Wrona, gratuluję, wiedziałaś wcześniej niż ja), a ja jej mówię, że aktualnie podrywam taką jedną dziewczynę. Myślała, że sobie z niej żartuję. Większość nowopoznanych ludzi, którzy szybko poznają moją orientację, jest lekko zdziwiona, ale nieprzyjemne komentarze usłyszałam tylko od współlokatorki. Nie ma reakcji znajomych, przyjaciół, osób, które znały mnie długo i myślały, że jestem cishetką. Nie zwracają uwagi i bardzo się z tego cieszę. Podobno cishety się domyślają takich rzeczy o nas i to nieraz szybciej niż my. Nie wiem, na ile to prawda, bo mam tylko anecdata, nie wiem, jak to możliwe.
Moja mama też nie zwróciła uwagi na pierwszą wzmiankę o mojej orientacji. Po powrocie z klubu powiedziałam, że obok siedziała ładna dziewczyna, ale bałam się zagadać. Byłam zadowolona, że uznała to za coś niewymagającego komentarza. Potem zorientowałam się, że po prostu mnie nie słuchała.
Zorientowałam się, bo później, gdy temat po raz trzeci wypłynął w rozmowie, zapytała mnie, czy jestem pewna. To było przynajmniej 10 lat po dziewczynie w żółtej koszulce.
Mój coming out następuje więc wtedy, gdy powiedziane to zostało drugi raz. Historia może striggerować, bo p-word, oraz cytaty o gwałtach i karze za bycie ofiarą gwałtu, mizoginia, handel ludźmi. Chcę przeczytać.
Babci też chciałam powiedzieć. Gdy się widziałyśmy i chciałam zacząć temat, ona zaczęła mówić o Niemczech, gdzie uznaje się trzecią płeć i na to psioczyć. Obraziła mnie jako osobę LGBT+, a jeszcze bardziej obraziła osoby transpłciowe, zwłaszcza niebinarne, czyli część moich przyjaciół. Było mi przykro. Wisi w moim pokoju kartka To nie jest normalne. To = świat, w którym żyjemy, z seksizmem, homofobią, władzą i kapitalizmem, świat, w którym ludzie uznają binarność płci. Moja babcia mówiąc, że tylko dwie płcie, wskazała na tę kartkę i powiedziała: To nie jest normalne. Użyła mojej kartki w zupełnie przeciwnym celu.
Zrobiło mi się przykro i nie powiedziałam jej. Potem postanowiłam, że jednak się wyoutuję, żeby przynajmniej było wszystko jasne. Wolę być szczera.
Szukałam tylko czegoś, co mogłabym jej podrzucić, żeby od razu odrzucić wszystkie bo biologia. Domyślałam się, że moja babcia mówi takie rzeczy tylko z powodu niewiedzy, nie złej woli.
Ja sama umiem dobrze obalić tego rodzaju argumenty, tylko że w oczach babci jestem jeszcze dzieckiem, moich słów by nie potraktowała poważnie. Przydałaby się książka albo coś, tylko niczego takiego nie miałam pod ręką, co mogłabym dać babci. No i znalazłam na instagramie KPH informację o akcji Zostań tęczowym Mikołajem. Idealnie! Zamówiłam książkę. Nawet dwie, bo przyjaciel też chciał. Miałam nadzieję, że do Wigilii dotrze, to wtedy porozmawiamy, ale nieważne.
Do domu mojej babci drugiego stycznia dotarła Tęcza pod lupą. Zadzwoniła do mnie zdziwiona, że dostała przesyłkę z Warszawy ode mnie (nie mieszkam w Warszawie, nawet tam nie byłam ostatnio), ale nie zajrzała do niej, bo tylko wzięła ze skrzynki, położyła na stole, a potem poszła do miasta.
Powiedziałam jej o swojej orientacji i jaka to książka.
Ja cię kocham jak cię kochałam jako swoją wnuczkę a to mnie nie interesuje czy to tak czy tak będzie
~ Babcia
Mamy jeszcze porozmawiać na żywo, jak będzie w moim mieście, bo jak powiedziałam jej, że było mi przykro z powodu tego, co mówiła o niebinarności, to ucięła rozmowę, mówiąc, że to temat nie na telefon.
Łączyłam to z publicznymi coming outami, na które też nie zwracano uwagi. Wrzucałam na instagrama flagi i umieściłam na profilowym facebookowym odpowiednią trójkolorową nakładkę. Obyło się bez reakcji. 
Dopiero po coming outach udało mi się stworzyć pierwszy związek. Z osobą płci innej niż moja. Mogłabym chyba tworzyć takie związki nawet w czasach uznawania się za hetero. Nie było jakoś z kim i chyba dobrze. To głupie być z kimś zanim w ogóle ogarniesz, kto ci się podoba, zanim przepracujesz takie rzeczy.
Na początku tego związku miałam krótki okres, gdy oglądałam się za kobietami i niebinarnymi, ale nie za mężczyznami. Trwało to około miesiąca. Aż się zaczęłam zastanawiać, czy na pewno jestem pan-. Potem zobaczyłam chłopaka z mojego liceum, za którym się oglądałam. Na jego widok coś mi się przestawiło, od tego czasu zwracałam uwagę na mężczyzn, choć mniej niż na kobiety.
Zaraz też wyszło, że ciągnie swój do swego. Większość moich przyjaciół to osoby należące do społeczności LGBT+. Gdy ktoś się outuje przede mną, a nie jest całkiem jawny/a/, to uznaję, że jesteśmy przyjaciółmi. To bardzo miłe, że ktoś ufa ci na tyle, by powierzyć ci te informacje na swój temat; dzielenie się tym przecież często jest niebezpieczne.
Mam wrażenie, że życie jest łatwiejsze po coming oucie. Zalety bycia wyoutowanym/ą/:
  • masz poczucie bycia szczerym/ą/ ze światem;
  • relacje z bliskimi stają się pełniejsze, gdy już łączy was tak ważna informacja, gdy tego nie ukrywasz;
  • ludzie zaczynają mówić do ciebie odpowiednio, np. nigdy więcej nie będziesz się zastanawiać, jak odpowiedzieć, gdy pytają, czy podoba ci się jakiś chłopak, a tobie podoba się jakaś dziewczyna (lub na odwrót), bo od razu zapytają uwzględniając twoją orientację;
  • ewentualne osoby chcące być z tobą wiedzą, że bierzesz pod uwagę ich płeć... lub nie i nie marnują twojego czasu;
  • coming out jest dobry dla twojego zdrowia, gdyż zmniejsza poziom stresu mierzony poprzez poziom kortyzolu i inne biomarkery, osoby wyoutowane mają mniej objawów depresji i stanów lękowych;
  • jeśli osoba cishet zna osobę queer (i wie, że zna), to jest mniejsza szansa, że będzie homofobem/ką, więc wyjście z szafy opłaca się całej społeczności LGBT+;
  • oczyścisz towarzystwo z osób z głupimi uprzedzeniami;
  • zaczniesz mieć mnóstwo queerowych znajomych i przyjaciół – nie wiem, czemu – a wśród nich heteronorma tak nie atakuje i to jest super;
  • możesz być wzorem dla osób zmagających się ze zinternalizowaną homofobią i im pomóc swoim istnieniem oraz jawnością.
Nigdy jednak nie wolno ryzykować coming outu, gdy nie jest bezpiecznie. Bycie ofiarą homofobicznej przemocy czy dyskryminacji się nie przydaje do niczego. Wielu ludzi może być nieprzyjemnych po wyoutowaniu się. Np. młodzież LGBT+ jest wyrzucana przez rodzinę z domu po coming oucie. Wbrew prawackim urojeniom nie mamy korzyści z fałszywego oskarżenia o homofobię, a tym bardziej z prawdziwego, nietykalność czy odszkodowania to bujda, więc nie ma co liczyć nawet na taką korzyść z pochopnego wyoutowania się. 
Nigdy też nie outuj osoby, która sobie tego nie życzy, nie naciskaj na coming out, nie wywieraj presji. W drugą stronę wolno, zawsze można przypomnieć o niebezpieczeństwach związanych z coming outem. Byle przed, a nie po jakimś homofobicznym ataku. Po jest victim blaming.
mem z jednorożcem, biseksualność, biromantyczność, orientacje seksualne i romantyczne, bi, płcie, LGBT+

Zakończenie

Z postu mieliście poznać parę podstawowych pojęć związanych z tematyką LGBT+ i zrozumieć panseksualność. Gdybyście potrzebowali więcej pojęć, jak queer czy cishet albo historii naszych symboli, to odzywajcie się.
Nigdy nie opowiadałam historii odkrywania swojej orientacji. To było dla mnie trudne i naprawdę martwiłam się o to, co się ze mną dzieje. Zinternalizowana homofobia boli.
* Znów chciałam wspomnieć o gwałtach, ale uświadomiłam sobie, że wszyscy pewnie mają dość tego tematu. A potem, że gwałtów jest tak dużo, że są powiązane z wieloma tematami i że naprawdę trudno o nich nie wspominać, a myśl o ilości gwałtów znów mnie przytłoczyła. I chyba dlatego mam na facebooku coś takiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz