Jak bajka

9 wrz 2018
fully automated luxury gay space communism, przyszłość, utopia
Żyjemy w dziwnych czasach.
Dzieci od przedszkola uczone są o seksie. Zachęca się je do poznawania własnego ciała i tożsamości, a także do aktywności seksualnej. Poznają rodzaje antykoncepcji i sposób ich stosowania. Dowiadują się, że masturbacja to nic złego, że są różne orientacje, tożsamości płciowe i modele rodziny. Nikt już nie wie, czym jest tradycyjna rodzina. Dzieci definiują rodzinę nie jako mamę, tatę i dzieci, a grupę mieszkających razem, kochających się ludzi, którzy uważają się za rodzinę. Nawet ta definicja jest podważana. Usuwa się fragment o mieszkaniu razem ze względu na popularność komun i kolektywów. Ich członkowie mieszkają razem, ale nie uznają się za rodziny. Nie mówi się o pokrewieństwie w kontekście rodziny. Dzieci bardzo często wychowywane są przez ludzi z nimi niespokrewnionych. Dziecko nie jest własnością rodzica i jak tylko w rodzinie dzieje się źle, jest odbierane i trafia do lepszego miejsca, właśnie do ludzi, którzy mogą lepiej się nim zaopiekować. Pretekstem do odebrania dziecka może być niezgodzenie się na odpowiednie działania lekarzy czy lekarek. Przyczyną nigdy nie jest bieda. Nie ma już biedy.
Promowane są aborcja i eutanazja. Nie wolno mówić, że aborcja jest zła, bo to atak na osoby z macicami. Jedno i drugie, aborcja i eutanazja, jest refundowane. Podobnie in vitro. Dostępne jest dla każdej osoby posiadającej macicę bez malformacji, niezależnie, czy ta osoba jest zamężna i z osobą jakiej płci. Pary składające się z osób bez macic wynajmują surogatki, gdy chcą mieć dzieci. Po narodzinach w dokumentach dziecka, czy to z in vitro, czy poczętego naturalnie, nie jest wpisywana płeć. Jedynie w dokumentacji medycznej jest rodzaj narządów płciowych i płeć chromosomalna. Imiona są unisex, więc dokumenty wcale nie wskazują płci. Dzieci nie wtłacza się w stereotypy płciowe. Mogą same wybrać ubrania, zainteresowania i zabawki.
Wprowadza się prawa zakazujące dyskryminacji, np. w CV nie może być zdjęć, by nie było tak, że pracodawca odrzuci kogoś ze względu na kolor skóry. Role płciowe zanikają. Teraz jeśli jeden z rodziców zostaje w domu, by opiekować się dzieckiem, tak samo często jest to mężczyzna, jak i kobieta. Ludzie zarabiają za taką samą pracę tak samo niezależnie od płci, więc nie jest bardziej opłacalne posłać mężczyznę do pracy. Panuje przecież ideologia gender, która zrównuje ludzi wszystkich 69763 płci.
Panuje polityczna poprawność. Nie wolno już mówić pedał, czarnuch, homoseksualista, muslim, ciapaty ani nawet dziwka. Mówi się pracownica seksualna. O katolicyzmie się wcale nie mówi, jest niepoprawny politycznie i znika. Pozostało miejsce tylko dla lewackich odłamów chrześcijaństwa. Bardzo często młodzi ludzie nie znają takich słów, jak cwel czy skurwysyn. O nikim przecież źle nie świadczy ani to, że padł ofiarą przemocy seksualnej, ani to, że jego matka była pracownicą seksualną, dlaczego się tym obrażać? Kiedyś nazywano tymi słowami różnych ludzi, którzy nam podpadli, ale teraz jest tak, że kto nas okłamał, ten jest kłamcą, nie skurwysynem, kto nas oszukał, jest oszustem, nie chujem... mówimy prosto, nazywamy wszystko po imieniu. 
Zniesiono wolny rynek. Pracę wykonują w większości maszyny, napędzane na energię słońca lub wiatru, nie korzysta się już z polskiego węgla, nie ma górników. Te urządzenia produkują tak wiele, że wszyscy mają dostęp do towarów luksusowych, które dzielą wspólnie w zależności od swoich zachcianek i potrzeb. Prace wykonywane przez ludzi są związane z medycyną, twórczością artystyczną, badaniami naukowymi i kontrolą maszyn. Tylko te nie mogą być zautomatyzowane i nikt nie chce ich oddawać maszynom. Teraz praca to coś w rodzaju hobby.
Brzmi jak bajka, co nie?
Świat promowany przez paranoicznych prawaków jest ok. Nie jest idealny, bo ta wizja miała być możliwie najdokładniejsza, najbliższa biadoleniom konserw. Dzięki temu powstał Fully automated luxury gay space communism

Jak jest?

Niestety, choć czasami rojenia o tej utopii są pisane tak, jakby już ją wprowadzono, to świat tak nie wygląda.
Dzieci się przed seksem chroni. Mają nie wiedzieć, jak uniknąć chorób wenerycznych i innych skutków ubocznych seksu, np. obrażeń ciała. Mają nie rozumieć, co ich ciała robią w takich sytuacjach. Mają nie uczyć się o seksie, bo niektórzy wierzą, że dzięki temu nie będą go uprawiać ani nawet się o nim nie dowiedzą. 
Nie działa to ani tak, jak powinno, ani tak, jak chcieliby prawacy – nie sprawia przecież, że wszyscy przestrzegają chrześcijańskich zasad.
Brak edukacji seksualnej ma też kolejne skutki. Młodzi ludzie nie rozpoznają przemocy seksualnej i nabierają się na mity kultury gwałtu. Z tego powodu wyeliminowanie tej przemocy jest trudniejsze. Trudniej też wyeliminować stereotypy płciowe, seksizm się pleni. Wreszcie, brak edukacji seksualnej utrudnia młodzieży poznanie prawdy na temat transpłciowości i różnorodnych orientacji seksualnych. To się opłaca, bo ułatwia wychowanie kolejnych homofobów.
Aborcja nie jest promowana. Zabieg jest niedostępny dla kobiet, które go potrzebują (za wyjątkiem tych wystarczająco bogatych), a po zabiegu społeczeństwo je piętnuje. In vitro również nie jest wystarczająco dostępne. Zbierający podpisy dla Ratujmy Kobiety byli napadani.
Wreszcie, temat rodziny. Paranoiczna wizja pozwala nam uznać za rodzinę tych, którzy żyją ze sobą i uważają się za rodzinę, najmniejszą komórkę społeczną. Tu nie ma oceniania i wmawiania członkom rodzin, że są rodzinami udawanymi, niepełnymi czy nawet nie rodzinami albo wrogami rodzin.
W prawdziwym świecie musi być gorzej. Konserwatyści nie chcą nam pozwolić na realizację ich mokrych snów. 
A teraz najgorsze. W wizji nie wolno dyskryminować ani obrażać ludzi. Na szczęście, w naszym świecie nieprzeżartym lewacką ideologią jeszcze te najpotrzebniejsze aktywności są dozwolone. Tylko czasami ofiary narzekają, ale kogo to obchodzi?
Nie żyjemy w świecie, gdzie nie akceptuje się obelg, gdzie wymaga się szacunku dla wszystkich. Powinniśmy się jednak cieszyć, to by była zła polityczna poprawność.
I ostatnia rzecz. W rzeczywistości pracę wykonują nie maszyny, a ludzie, często w bardzo złych warunkach. Rzeczywistość, w której uległoby to zmianie, jest koszmarem.
Jak bardzo zepsute jest społeczeństwo, dla którego dystopią są roboty wykonujące pracę za ludzi? To jest raj, a nie piekło. Tak właśnie powinniśmy opisać rzeczywistość, gdzie ludzie nie wykonują pracy ponad siły, z niebezpiecznymi substancjami, gdzie nie ma żadnych problemów towarzyszących produkcji. Gdzie wszystko jest na wyciągnięcie ręki, a ludzie podejmują tylko przyjemne aktywności.

Temat eutanazji pozwolę sobie ominąć przy porównywaniu rzeczywistości i utopii. Nie jest to temat na tyle prosty, bym mogłob go opisać tak trochę na marginesie, w poście o czym innym.

Dlaczego nie ma FALGSC?

Prawacy dokładnie opisali Fully automated luxury gay space communism. Jest to naprawdę piękna utopia i pojawia się pytanie, dlaczego do niej nie dążymy.
Odpowiedź jest prosta. Na przeszkodzie stoją właśnie poglądy ludzi, którzy go wymyślili, oraz nasze jeszcze zbyt małe możliwości techniczne. Pojawia się pytanie, dlaczego. To oni przecież znają ten raj najlepiej, tak dokładnie go opisują. Powinni chcieć świata, w którym wszyscy żyją sobie dobrze, traktują się z szacunkiem i dobrze jest. A nie chcą. 
Pierwszym problemem jest to, że w FALGSC wymaga się szacunku dla wszystkich. Konserwatyzm zaś szanuje jedynie ludzi pasujących do wzorca; białych, heteroseksualnych, cispłciowych mężczyzn wyznających główną religię danego kraju (w Polsce katolicyzm), przedstawicieli odpowiedniej narodowości. I to nie jest tak, że prawacy mają jakieś problemy, że nie wiedzą, jak mówić o homoseksualności bez obraźliwych słów albo naprawdę wierzą, że każdy terrorysta to muzułmanin. Oni po prostu nie dają sobie przetłumaczyć, że mają szanować ludzi.
I Don't Know How To Explain To You That You Should Care About Other People
Oni nie potrafią znieść istnienia ludzi niepasujących do wzorca.
Cieszą się z nieszczęść ludzi, którzy im się nie podobają. Ludzi... przecież ich typowa taktyka to dehumanizacja, czy to osób LGBT+, czy uchodźców. Cieszą się z przestępstw motywowanych nienawiścią i rasistowskich ataków. 
To jest problem praktycznie nie do przeskoczenia, dehumanizacja uniemożliwiła dyskusję. 
Kolejny jest kult wolnego rynku. 
Kolibry nawet przyznają, że w ich systemie ludziom poniżej pewnego statusu materialnego będzie źle, dużo gorzej niż obecnie. I tym bardziej gorzej niż w FALGSC. Im jednak nie zależy na tym, by ludziom było dobrze. Ważny jest wolny rynek. Może zakładają, że przy tym liberalizmie gospodarczym oni będą tymi, którzy się bogacą bez obciążenia podatkami, a nie tymi, którzy bez pomocy nie będą mogli sobie poradzić. Czasami wiedzą, że nie tylko chęć do pracy decyduje o przynależności do danej grupy, nawet wtedy nie przeszkadza im czyjś zły los. Ba, nadal uznają wyzysk i niesprawiedliwość za zaletę systemu.
Do kolejnych problemów można by dopisać te opisane już w poście Konserwatyzm. Problemy, jakie mamy, można też łączyć z prawicowym autorytaryzmem i orientacją na dominację społeczną. RWA (right-wing authoritarianism) to w psychologii orientacja osobowościowa. Składa się ona z kilku kluczowych postaw, których wspólnym rdzeniem jest oparta na dominacji i podporządkowaniu relacja między jednostką a autorytetem. Na powstanie takiej orientacji mogą mieć wpływ dogmatyczna religijność i wskazywanie, że grupy odmienne pod względem wyznawanych wartości są niebezpieczne, rygorystyczni rodzice, media i klimat polityczny.
Na RWA składają się trzy wzory postaw: autorytarne podporządkowanie, autorytarny konwencjonalizm i autorytarna agresja. Omówię je razem. Osoby autorytarne:
  • wolą rozwiązania tradycyjne, nie lubią ryzyka i innowacji, boją się możliwości popełnienia pomyłki;
  • pragną okazywać swoją wyższość i nieomylność;
  • dążą do kontroli zachowań innych przez karanie;
  • nie podejmują racjonalnych wyborów, do których konieczna jest niezależność i autonomia;
  • są bierne, nie angażują się w działania dla społeczności, ograniczając się do przestrzegania norm i wykonywania poleceń;
  • akceptują ustanowione w społeczeństwie struktury władzy;
  • podporządkowują się autorytetom;
  • posłuszeństwo, konformizm i szacunek do władz uznają za zalety;
  • silnie przestrzegają tradycyjnych norm społecznych w swoich grupach, zazwyczaj łączy to pogląd o słuszności podziałów na role płciowe i rodzinne, restrykcyjną obyczajowość seksualną i fundamentalizm religijny;
  • nie postrzegają reguł jako względnych lub arbitralnie ustanowionych, są przekonane o ich słuszności;
  • hamują konstruktywne działania zmierzające do lepszego konstruowania życia publicznego;
  • są bardziej sceptyczne wobec demokracji, nie zależy im na przestrzeganiu zasad demokratycznych;
  • niechętnie odrzucają stosowanie przymusu;
  • od dyskusji, wymiany poglądów wolą  nieskrywaną niechęć, opartą na emocjach krytyce, totalne potępienie rzeczywistych bądź domniemanych przeciwników albo sięganie po wszystkie dostępne środki do ich zwalczenia;
  • według badań o związkach pomiędzy autorytaryzmem a uprzedzeniami są nieżyczliwie nastawione do różnych grup etnicznych, kolorowych, LGBT+, niepełnosprawnych i chorych, a także w stosunku do członków/iń ruchów ekologicznych i feministycznych;
  • są nie tylko pełne uprzedzeń, ale także nieufne, wrogie i agresywne;
  • tworzą poczucie zagrożenia, czarno-białe podziały społeczne i atmosferę braku wzajemnego szacunku;
  • to właśnie osoby dyskryminujące;
  • mogą być agresywne wobec grup zewnętrznych, jeśli autorytet na to pozwala, ofiary to członkowie wyróżniającej się mniejszości (dawniej żydzi, dziś mogą to być weganie/ki czy mniejszości seksualne) lub osoby niekonwencjonalne, bo to właśnie te osoby są uznawane za zagrożenie dla ładu społecznego;
  • przeciwstawiają się wszelkim próbom zmiany istniejącego porządku lub próbom wyłamania się z niego przez jednostki;
  • gotowe są użyć przemocy w tym przeciwstawianiu się;
  • bywają osobami stosującymi mowę nienawiści, napadającymi na demonstrantów;
  • są skłonne inicjować działania ekstremistycznych organizacji prawicowych i brać w nich udział.
Wysoki poziom autorytaryzmu charakteryzuje częściej mężczyzn, starszych, osoby bez wykształcenia, dzieci mniej wykształconych ojców, gorzej zarabiających, wierzących i praktykujących.
Altemeyer, który RWA wymyślił i badał, sprawdził też, jaki może mieć wpływ na świat przejęcie władzy przez osoby o różnym poziomie prawicowego autorytaryzmu. Jest odpowiedni kwestionariusz, daje wyniki procentowe. Zgromadził 67 studentów z dolnej ćwiartki i 68 z górnej. Obie grupy grały w Global Change Game, oddzielnie. Można by się spodziewać, że jedni zrobili z symulacji świata FALGSC a drudzy jego przeciwieństwo, co nie?
Nie.
Dolnoćwiartkowcy zaangażowali się we współpracę międzynarodową na ogromną skalę. W ciągu 40 lat symulacji zginęło 400 mln ludzi zginęło od głodu i chorób. Przyszłość była jednak względnie stabilna, problemy ekologiczne jakoś rozwiązano, przetrwańcy żyli w dostatku. Nie do końca FALGSC. 
Górnoćwiartkowcy próbowali dwa razy. Za pierwszym razem wszyscy zginęli – wojna nuklearna. Za drugim razem chyba się umówili, że teraz bez atomówek. Ludzkość borykała się więc jedynie z olbrzymim głodem, epidemiami i wojnami konwencjonalnymi.
Jak widać, RWA należy uznawać za zagrożenie. Zapobiec rozwojowi tej cechy można poprzez edukację, bezpłatną i świecką. Z tego powodu w samym FALGSC nie będzie warunków do rozwoju RWA. W FALGSC nikt nie poczuje się właścicielem czyjegoś życia, nie będzie chciał go kontrolować.
anarchizm, mem, rwas, rwa, right-wing authoritarianism
Wreszcie, jak potwierdza nawet Fronda (tak!), klasa posiadająca jest całkiem zadowolona z systemu, bo to przecież ona czerpie z niego zyski. Kapitaliści (w sensie: mający środki produkcji, a nie popierający kapitalizm, choć oni też) zawsze będą przeciwni wprowadzaniu naszej utopii. Dlatego będzie ono polegać na sprzeciwianiu im się, to będą strajki, bunt i rewolucja.
Jestem w stanie uwierzyć w przyłączenie się do nas naszych przeciwników z klas nieposiadających, obniżenie u kogoś poziomu RWA. U mnie spadło o połowę... czyli 5 punktów procentowych. Kapitaliści jednak nie zrezygnują z władzy i majątku ot tak. 

Dopóki nie postawimy sobie za cel tego, by ludziom było dobrze, dopóki nie postawimy tego celu nad uprzedzeniami, nad religiami czy osobistym zyskiem, nie osiągniemy wiele.

A może to wprowadźmy?

Wiem, że się nie uda, bo to niemożliwe. Nie będzie świata bez problemów takich, jak nierówność. Wolę być jednak tego świata bliżej niż dalej.
Zróbmy coś, by nastał FALGSC albo system podobny. Podobny system to każdy system, który działając idealnie usunąłby problemy. Nie jest systemem podobnym choćby kapitalizm bez żadnych regulacji, bo bieda jest jego nierozłączną częścią.
Starajmy się traktować ludzi tak, jakbyśmy już byli w FALGSC. Traktować ludzi z szacunkiem, unikać niepoprawnych politycznie określeń. To przecież przyjemniej nazywać rzeczy po imieniu bez zbędnych i głupich obelg, nie zaśmiecać sobie umysłu nienawiścią. 
Nie nabierajmy się na propagandę przeciwko FALGSC. Gdy ktoś nas przekonuje, że to czy tamto prowadzi do upadku cywilizacji, rozpadu rodziny czy czegokolwiek, zachowajmy spokój. Te sformułowania najczęściej nie mają treści i wystarczy trochę popytać, podrążyć, by to zauważyć. 
Znam osoby, które jakby właśnie przybyły z FALGSC i dopiero rozglądają się po naszym mało utopijnym świecie. To moi ulubieni ludzie. Choć nienawidzę sytuacji, gdy oni już są poziom wyżej, a ja jeszcze nie umiem się zachować odpowiednio, jeszcze nie ogarnęłam wzorców obowiązujących w ich FALGSC i zachowuję się jak ktoś bardziej prawacki. Jednak mam te 5% autorytaryzmu, nie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz