Z łódzkich szkół

2 maj 2017
Uwaga: wzmianki o przemocy seksualnej, także takiej, której ofiarą są dzieci.
miłość, seks, janush, Janusz Korwin-Mikke, hejt, edukacja seksualna
Pod wpisem dziś będzie poniżej pasa, skarbie na blogu Katarzyny Paproty zalinkowany był tekst Seks-misjonarki. Jest on tak zły na tak wielu poziomach, że nie wiem, od czego zacząć. Był to dla mnie pierwszy przeczytany wpis Korwina, może po prostu to przez brak przyzwyczajenia. Przecież wiadomo, że Korwin jest od kobiet mniejszy (intelektem na pewno), słabszy i mniej inteligentny. Dlatego nawet w PE powinien zarabiać od kobiet mniej. 
Przypadkowo jednak chodziłam do łódzkiej szkoły i uczestniczyłam w opisanych zajęciach. Dlatego czuję się w obowiązku coś o nich napisać. Nie mam co prawda pewności, czy dwie panie, które do nas przyszły, to są te dwie, o których pisze Korwin, ale to akurat nie zmienia mojej oceny tego tekstu.
Używanie imienia Janusz by określić osobę prostacką, głupią, zacofaną i pełną uprzedzeń jest złe, ale Korwin przypadkowo ma na imię Janusz. Dlatego będę o nim pisać janush. Na początku pojawiło się to imię jako synonim zacofania w tej wersji, prawda? Oczywiście, mogłabym pisać o janushu z szacunkiem, ale na szacunek należy sobie zasłużyć.
Zacznijmy od tematu pań prowadzących zajęcia. 
Te babsztyle są zboczone. To widać po tym co robią – i po tym, jak wyglądają. Widać na pierwszy rzut oka na zdjęciu: zboczki.
Może to ja nie mam detektora zboczeń w oczach, a może to z janushem jest coś nie tak i dlatego sądzi, że umie takie rzeczy wywnioskować z czyjegoś wyglądu.
Te babsztyle czerpią satysfakcję seksualną z tego, że dzieci czerwienia się, gdy muszą rozmawiać o „tych rzeczach”. Podnieca je, gdy słyszą dzieci używające słów „penis”, „pochwa” - włącznie z wulgarnymi synonimami. Te pedofilki aż skwierczą, gdy z ust dzieci padają słowa „p***a” i „pie****ić”. Jakie to podniecające!
Nie lubię, gdy ktoś twierdzi, że wie, co ktoś inny myśli, co kogoś podnieca. Bo tak naprawdę się tego o kimś nie wie, nawet jeśli się o kimś przeczytało jeden artykuł. Następca Freuda się znalazł. 
Wydaje mi się, że jedynie organizatorki mogą z całą pewnością powiedzieć, co je podnieca. Ja mogę jedynie zauważyć, że nie było podczas zajęć widocznych oznak podniecenia seksualnego u tych kobiet. No, ale ja tylko byłam na tych zajęciach. Janush przeczytał o nich w GW, wie lepiej.
Normalnie dziewczyna jęczy w ramionach chłopaka:”Och! Kochany! Co Ty mi robisz? Kocham Cię, Kocham, Och, Och, Co Ty robisz! Boże, Boże – jak mi dobrze! Co Ty ze mną robisz? Kocham Cię!!”.
Po pierwsze, trochę absurdalną wydaje mi się wizja, że jeśli edukatorki nie przyjdą do szkół, to młodzież nie dowie się nic o seksie. Dowie się. Z podręcznika od biologii i internetu. Jednak z tego drugiego źródła może dowiedzieć się rzeczy nieprawdziwych. 
Po drugie, nie czuję się jakoś komfortowo na myśl, że miałoby coś się dziać z moim ciałem, a ja nie miałabym żadnej świadomości, co się dzieje. I raczej, niezależnie jak przyjemne to dziwne coś by nie było, szybko odepchnęłabym chłopaka, który by robił to coś dziwnego. Zwykle dziwne, nieznane zjawiska związane z moim ciałem bywają początkami chorób. Np. wysypki.
Mignęła mi kiedyś w gazecie, akurat nie w GW, rozmowa na temat edukacji seksualnej. Tam była wzmianka o dziewczynie, która zrobiła sobie przypadkiem krzywdę podczas seksu analnego, gdyż:
  • nie wiedziała, na co się zgadza;
  • ani ona, ani koledzy, nie wiedzieli o takim wynalazku jak lubrykant.  
Pewna wiedza na temat seksu jest przydatna, bo ludzkie ciało nie jest niezniszczalne. Poza tym, niezależnie co myślimy na temat bukkake czy felchingu, chyba zgadzamy się, że lepiej podjąć decyzję na temat uczestnictwa w czymś takim, wiedząc już, czym to jest. Brak wiedzy o seksie powoduje sytuacje zwane szarymi gwałtami. Nie są one tak tragiczne jak normalne gwałty, są po prostu nieprzyjemne. Jest to sytuacja, gdy partnerzy nie umieli się dogadać, ale doszło do jakiegoś seksu i w końcu obie strony czują się pokrzywdzone i niezaspokojone seksualnie. Więc chcemy ich uniknąć.
Jest jeszcze jedna rzecz. Można uprawiać seks bez wiedzy o seksie. Nie można skutecznie stosować antykoncepcji bez wiedzy o antykoncepcji. 
Po przejściu przez Oświęcim uczuć, jakim jest lekcja z tymi dwiema pedofilkami, dziewczyna będzie myśleć: „”Dobrze, nawet nieźle – pobudza moją łechtaczkę, no – a może by teraz wprowadził mi wreszcie penis do pochwy.. no, nie – gra wstępna powinna trwać... zaraz? 20 minut? Ile to już minęło? No, niech wreszcie wsadzi i poszuka punktu G”. (...) Potrzebuje swobody uczuć, potrzebuje tego, by doświadczenie zdobywać indywidualnie – a nie, by wszystko było zestandardyzowane, wedle podręcznika.
Ta wizja jest jeszcze bardziej absurdalna niż poprzednia. 
Nie wiem, skąd janush wziął pomysł, że uczyliśmy się, ile minut powinna trwać gra wstępna ani jak powinna przebiegać. Ja z tych lekcji pamiętam, że nie ma jednego, prawidłowego sposobu uprawiania seksu. I może z tego powodu widzę jakiś absurd w mierzeniu czasu gry wstępnej. 
Na dodatek, niezależnie od tego, jak bardzo zna się swoją anatomię, to się w takim momencie nie myśli o takich sprawach. Wystarczy powiedzieć, że nawet seksuolodzy i ginekolodzy uprawiają seks.
No i porównanie do Oświęcimia. Wiadomo, bez wzmianki o Holokauście nie da się napisać wpisu. Za Hitlera zamiast edukacji seksualnej były niskie podatki! Nie lubię tego wyciągania tak strasznych wydarzeń do spraw, które nie są ani ważne, ani straszne.
Najsmaczniejszy befsztyk można obrzydzić, tłumacząc przed jedzeniem, jak wygląda mięsień wołu, jak tłuczkiem miażdży się komórki. Można obrzydzić marchewkę tłumacząc, zgodnie z prawdą, że „proces gotowania polega na rozpulchnieniu tkanki włókninowej”. Naukowcy niech się tym zajmują – ale normalni ludzie pragną jeść befsztyk z kartofelkami i karotką – bez naukowej podbudowy.
Naukowcy, jak wiadomo, nie jadają befsztyku ani marchewki.
Widzę coś nieodpowiedniego w uporczywym promowaniu niewiedzy. Zwłaszcza w kontekście tej dziewczynki z gazety. Wiadomo, lepsza perforacja odbytu niż wiedza, co się robi.
Normalny chłopak wyczuwa, z pomocą kilku zasłyszanych aluzji, czego pragnie dziewczyna, jak jej ciało reaguje na pieszczoty – bez szczegółowej instrukcji. A dziewczyna takiej instrukcji w ogóle nie potrzebuje – ona czuje rozkosz, gdy oddaje się całą sobą. Ona potrzebuje czuć. Nie: myśleć!
Dzięki niech będą kulturze gwałtu, przez którą jacyś (niekoniecznie normalni) chłopcy myślą, że wyczuwają, czego pragnie dziewczyna. Kończy się to tym, że on lepiej wie (tak, jak janush wie, co podnieca panie edukatorki), że dziewczyna, mówiąc nie, ma na myśli tak. Potem jest bardzo zdziwiony, gdy odpowiada za gwałt. Nie można promować opierania się na jakichś aluzjach. Aluzje to gówno, nie informacja, czego pragnie dziewczyna. Normalny chłopak potrzebuje komunikacji, by to wiedzieć.
No i znowu pomysł, że mieliśmy szczegółową instrukcję uprawiania seksu. To janushowska inwencja proktologiczna albo, mówiąc prościej, wymysł z dupy wzięty. Wreszcie, jeśli chcemy mówić o oddawaniu się, to zachowajmy proporcje. Skoro kobieta oddaje się mężczyźnie, to analogicznie mężczyzna oddaje się kobiecie. A jeśli ktoś nie może znieść takiego sformułowania, to niech nie mówi też, że kobieta się oddaje.
Z tym, że osobiście wolałbym, by moja córka trafiła w łapy podofila (pedofila – nie „gwałciciela”!), który po po pupie poklepie, biuscik pomaca, może popiesci i pocałuje – niż poszły na taką lekcję. Bo po zetknieciu z pedofilem pozostanie cenne uczucie wstydu i napiecie erotyczne – a po takiej lekcji bezpowrotnie utraciłaby zdolność kochania.
Ten fragment nawet zaopatrzony w polskie znaki byłby obrzydliwy.
Przede wszystkim, ofiary molestowania nie podniecają się tym. Nie pojawia się napięcie erotyczne. Po prostu nie. Stwierdzenie, że się pojawi jest głupie. A uczucie wstydu w takiej sytuacji nie jest cenne. Jest po pierwsze nie na miejscu, bo wstydzić to się ma nie ofiara, a pedofil albo ojciec, który stwierdził, że woli, by jego córkę molestowano niż edukowano. Po drugie, jest przeszkodą, bo to przez nie ofiary nie zgłaszają przestępstw. 
+ Według janusha Według normalnych ludzi
Skutki ataku pedofila Napięcie erotyczne i cenne uczucie wstydu.
  • zaburzenia lękowe: uogólniona lękliwość, fobie, bezsenność, koszmary senne zawierające sceny nadużycia oraz inne objawy zespołu stresu pourazowego,
  • zaburzenia dysocjacyjne oraz histeryczne: amnezja dysocjacyjna, stany zbliżone do transu, napady rzekomopadaczkowe, dysocjacyjne zaburzenia tożsamości,
  • nerwica,
  • fuga, depersonalizacja, katatonia,
  • depresja: przejawiającą się w szczególności zaniżonym poczuciem własnej wartości, myślami i zachowaniami samobójczymi oraz samookaleczeniami,
  • zaburzenia jedzenia: anorexia nervosa, bulimia nervosa,
  • objawy somatyczne: moczenie się, zanieczyszczanie się kałem, swędzenie w okolicy pochwy, bóle głowy i brzucha, objawy somatyzacyjne,
  • zaburzenia w funkcjonowaniu społecznym (np. uzależnienia od alkoholu i innych substancji psychoaktywnych),
  • zaburzenia samooceny,
  • zaburzenia interpersonalne,
  • zaburzenia seksualne (np. kompulsywne poszukiwanie lub unikanie kontaktów seksualnych, nasilona masturbacja).
Utrata zdolności kochania, zboczenie Znać anatomię i słownictwo Widzieć zalety sytuacji, w której córka jest molestowana
Wiedza Zniszczenie każdej przyjemności Wiedza
Była jeszcze obowiązkowa uwaga na temat życia seksualnego i wibratorów organizatorek. Wszyscy wiemy, że nie padłaby, gdyby zajęcia prowadzili mężczyźni. Ba, założę się, że po mężczyznach nie byłoby widać, że są zboczeni. Chyba, że wyglądaliby kobieco.
Uczą się, że onanizm „nie jest czymś złym. Przeciwnie! Rozładowuje napięcie, pozwala poznać swoje ciało i - dzięki temu - będziemy czerpać więcej radości z życia seksualnego.”
No tak, bo należy straszyć masturbacją. Problem w tym, że to nie była lekcja religii. W szkole, jeśli nie jesteśmy na religii, to nazywamy złym to, co robi komuś krzywdę (Holokaust był zły), jest szkodliwe dla zdrowia (papierosy są złe) lub jest niepoprawnym rozwiązaniem (źle rozwiązałeś zadanie). Nie ma miejsca na ocenę masturbacji jako złą poza lekcją religii. Cóż, może janush nigdy się nie masturbował, w co wątpię, ale mam nadzieję, że nawet on wie, że masturbacja rzeczywiście rozładowuje napięcie.
Znika erotyzm, pozostaje tylko pornografia.
Porównanie tych zajęć do pornografii ma tyle samo sensu, co nazwanie pornografią omawiania wiersza Lubię kiedy kobieta... Kazimierza Przerwy-Tetmajera czy lekcji biologii.
Ona potrzebuje czuć. Nie: myśleć!
Wiadomo, myślenie jest złe, bo wspomniana już perforacja odbytu jest lepsza. Bo takie są konsekwencje zastąpienia mądrych decyzji polecanym przez janusha szaleństwem. Wiedza jest grzechem, jeden się stawiał...
Od jakiegoś czasu oprócz tego, co mówią/piszą politycy, interesuje mnie też sposób wypowiedzi. Spójrzmy na użyte przez janusha słownictwo. Nawiedzone baby, czasami babsztyle, grasują po szkołach. Dowiadujesz się tego, zanim janush wyjawi, o co chodzi. Już w pierwszym zdaniu dostajesz informację, jak masz myśleć. Znaczy, czuć, bo myślenie jest złe. Normalnym nazwano to, co normą nie jest, pogrubienie słowa nieodwracalnie, które nie jest niczym uzasadnione. Przecież janush tak naprawdę nie wie, jakie są skutki tych zajęć. Dużo błędów gramatycznych, innych też, niepotrzebne słowa nacechowane emocjonalnie. To nie jest standard, jakiego bym wymagała od polityka. Może jednak ze mną jest coś nie tak, bo rzadko widuje się polityków wypowiadających się tak, by można było z nich być zadowolonym/ą.
Janush, weź wracaj do brydża, zamiast Mickiewicza kalać. W tym przynajmniej się nie zbłaźnisz. I nie próbuj myśleć, przecież myślenia się nie potrzebuje, potrzebne jest czuć, a mądrość można sobie wsadzić. A poza tym, słabo ci idzie myślenie.

Po raz kolejny powtórzę: nie podano nam instrukcji jak poprawnie uprawiać seks, nie było podręcznika, który wymyślił sobie janush. Janush jednak prosił we wpisie o konspekt zajęć. Trudno mi odtworzyć po takim czasie przebieg zajęć, ale wydaje się, że było mniej więcej coś takiego:
  • w grupach tworzymy przedstawienia (piszemy/rysujemy na dużych kartonach) idealnego partnera/partnerki, moja grupa wypisała wszystkie możliwe kolory oczu, łącznie z czerwonymi, bo jedna z dziewczyn uwzględniła albinosów;
  • coś o anatomii;
  • wypisywanie słownictwa, rozmowa o tym, co jest wulgarne, co nie;
  • rozmowa o pierwszych razach, gdzie podzielono się z nami straszną tajemnicą, że bywają nieudane i dlatego wizja tej nastolatki czującej rozkosz, gdy nie wie, co się z nią dzieje, jest głupia;
  • chyba mówiliśmy o antykoncepcji i chorobach wenerycznych;
  • wreszcie ankieta i szansa na zadanie pytań anonimowo;
  • to było już chyba podczas następnych zajęć, bo panie zdaje się zebrały ankiety i dopiero po ich przeanalizowaniu przeszliśmy dalej, zajęcia były już oddzielne dla dziewcząt i chłopców, jakaś rozmowa o seksie;
  • odpowiedzi na zadane anonimowo pytania, przy czym my i tak próbowałyśmy się domyślić, która z nas zadała które pytanie, ale moje związane z masturbacją przypisano innej dziewczynie.
Prawo do wyrażania opinii powinno łączyć się z obowiązkiem wyrażania ich z sensem. Zresztą, na pocieszenie daję niusa z Innego Świata: w zamieszczonym tam wywiadzie z Ursulą Le Guin pisarka mówi, że jej zdaniem seksizmu i rasizmu nie jest wcale więcej. jest go chyba nawet mniej, ale jest bardziej agresywny. Bo ci wszyscy ludzie z uprzedzeniami czują się zagrożeni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz