Wieści od Mermeków

4 maj 2017
To dokończenie baśni W kraju Mermeków.
baśń, wieści od mermeków, nieprawidłowość, bunt, terroryzm
Dostałam list od znajomego Mermeka. Chciał mi się wyżalić. Martwił się o przyjaciela; wszystko wskazywało, że przyjacielowi grozi bycie nieprawidłowym. Niestety, nie udało się temu zapobiec. Wkrótce wybrałam się do ojczyzny Mermeków, w której wrzało. Czyny owego nieprawidłowego człowieka wywołały olbrzymie poruszenie. 
Nie orientowałam się w wydarzeniach, a Mermekowie sami spierali się o dokładny przebieg historii. Mając fragmenty mermeckiej prasy, ów list oraz po naradzeniu się ze znajomymi Mermekami, składam to w całość. Postaram się opowiedzieć wam całą historię.
Szette urodził się w jednym z mermeckich miast przemysłowych. Nie jest ono duże, nie jest ono znane, pełne zabytków czy bogate. Jego rodzina była bardzo prawidłowa. Ojciec pracował w fabryce, matka w piekarni. Ich małżeństwo było prawidłowe, zgodne i szczęśliwe. Szette był środkowym z trójki dzieci. Bardzo prawidłowa liczba, nie wiem, czy wiecie. Jedno to za mało, dwa to takie wypełnienie obowiązku wobec narodu, więcej niż trzy to patologia, a trzy to prawidłowość. Rodziny bezdzietne to najgorsza nieprawidłowość.
Jego starszy brat Ropet był bardzo prawidłowy i często go za to chwalono. Szette nigdy nie umiał być aż tak prawidłowy, nie zachowywał się tak dobrze, nie był tak skromny, posłuszny i cichy, jak prawidłowe dzieci. Nie lubił prawidłowych zabaw, wolał wybierać takie przeznaczone dla innych grup dzieci. Nie osiągał odpowiednio prawidłowych wyników w nauce, tylko z jednych przedmiotów dostawał noty nawet wyższe niż prawidłowość, a z innych – za niskie. 
Ropet wszystko robił prawidłowo, prawidłowo skończył technikum, prawidłowo zaczął pracować w tej samej fabryce, co ojciec, prawidłowo zaręczył się i prawidłowo planuje ślub. Bo są też śluby nieprawidłowe np. te bez wesel.
Siostra Szette, ma na imię Dera, również jest całkiem prawidłowa. Jest na etapie edukacji podobnym do gimnazjum, zachowuje się prawidłowo. Prawidłowo się ubiera. Prawidłowo nie nosi makijażu, prawidłowo czesze włosy. Prawidłowe ma zainteresowania. Prawidłowo się uczy.
Trudno jest ustalić, co sprawiło, że Szette przestał być prawidłowy. Wielokrotnie twierdził, że próbuje być prawidłowy i mu nie wychodzi, chwalono go nawet za te próby. Być może miał dość tego, że nigdy nie udaje mu się być wystarczająco prawidłowym, więc zrezygnował ze starania się. Być może chciał się wyróżnić – ale już pragnienie bycia innym nie jest prawidłowe.
Prawdopodobnie jakieś nieprawidłowe myśli zaczęły się w nim pojawiać już gdy miał około czternastu lat tj. dwa lata przed jego poznaniem dzieł Szybeka. Wnioskujemy to na podstawie niejednoznacznych wypowiedzi Szette.
Pewnego dnia Szette wybrał się na zajęcia matematyczne. Był świetnym matematykiem, trzeba mu przyznać, choć nieprawidłowy. Wykład ten był organizowany przez uczelnię współpracującą z kilkoma szkołami właśnie dla uczniów tychże szkół. Zajęcia rozwijały zainteresowania uczniów i zachęcały ich do kontynuowania nauki na tej właśnie uczelni.
Przychodzili tam uczniowie wielu szkół, ale akurat ze szkoły Szette przyszedł tylko on. Z tego powodu chłopak usiadł z uczniami innej szkoły i z nimi rozmawiał. Potem wrócili razem do domu, spotykali się na cotygodniowych zajęciach i bardzo szybko powstała paczka przyjaciół. 
Owi uczniowie również nie radzili sobie z byciem prawidłowymi. Być może nawzajem się nakręcali, razem doszli do wniosku, że nie warto starać się być prawidłowymi.
Gdy już doszli do tego nieprawidłowego wniosku, zaczęły się kłopoty.
Szette dotarł do politycznych pism Szybeka. Podobno znalazł je w bibliotece, gdzie każdy mógł je wypożyczyć, bibliotekarka jednak zaprzecza jakoby miała takie dzieła i ktokolwiek mógł je wypożyczać. Skserował je szkolną kserokopiarką. Każdy miał dzięki temu własne.
Przeczytali je i przedyskutowali. Doszli do wniosku, że Szybek ma rację, a to, czego ich uczą, jest nieodpowiednie. Uwierzyli w wolność. Taką prawdziwą. Prawidłowi ich zawsze uczyli, że dzięki temu że są wolni mają prawo i obowiązek być prawidłowymi, a nieprawidłowi są zagrożeniem dla tej wolności. Oni wreszcie wiedzieli, czym jest wolność, że wolność mają też nieprawidłowi, że wolność ogranicza tylko druga wolność.
Gdy odkryli, że nie trzeba być prawidłowymi, wbili się w dumę. Wszyscy chcą być prawidłowi, a oni są tacy mądrzy i wiedzą, że nieprawidłowość też jest dobra.
Zaczęli podejmować decyzję kierując się już tylko tym, czy są nieprawidłowe.
Skutki były, oczywiście, tragiczne. Gdyby chociaż myśleli samodzielnie, nie kierując się ani prawidłowością, ani nieprawidłowością... Oni jednak nie myśleli. Bezmyślność jest zmorą Mermeków. Kilka razy wpadli w kłopoty, ale raczej były to sprawy drobne. Ubiór tych ludzi, prowadzenie się jednej z dziewcząt, alkohol.
Pewnego dnia do ich miasta przybył Nauczyciel. Wiecie, kim są Nauczyciele? To nie są ludzie nauczający w szkołach tylko jakby kapłani prawidłowości, przekazujący wiernym, co jest prawidłowe. Są uzależnieni od swoich słuchaczy, bo jeśli tylko jakieś ich słowa zostaną uznane za nieprawidłowe – trafią do więzienia za demoralizowanie młodzieży lub obrazę moralności publicznej. Szybek nazywał ich pochlebcami tłumu
Nauczyciel miał nauczać publicznie przez trzy dni. W określonych godzinach ludzie zbierali się na rynku, by go posłuchać. Trzeciego dnia były tam tłumy, bo Nauczyciel był bardzo prawidłowy i ci, co przyszli we wcześniejsze dni, polecali go znajomym i sami przychodzili kolejny raz.
Ponieważ nikt nie mógł być tak nieprawidłowy, by chcieć zrobić krzywdę Nauczycielowi, nie było zabezpieczeń. Nie było bramek, nie było przedstawicieli władzy, nie było sprawdzania tożsamości, nie było nawet biletów. Przychodził każdy, kto chciał.
Przyszli wówczas wszyscy nasi nieprawidłowi. Wśród prawidłowej młodzieży wymieniano uwagi, że dobrze zrobili, przychodząc, Nauczyciel ich naprawi.
Grupka najpierw podeszła możliwie blisko Nauczyciela, usiedli na takim murku za podestem zajętym przez niego. Uważnie słuchali. Wymieniali się uwagami na temat jego nauk, ale zaczęli się kłócić. Wówczas, według świadków, Szette przyjął inne stanowisko niż jego przyjaciele i prawdopodobnie on zgadzał się z Nauczycielem, a pozostali nie. Dlatego on nadal siedział na murku blisko Nauczyciela, a tamci odeszli gdzieś dalej. 
Miejsca wokół Szette zaczęli zajmować inni ludzie, którzy chcieli być blisko Nauczyciela. On sam nawet nie zauważył, że słuchacze odeszli.
A potem nastąpił wybuch.
Wybuchł Szette, cały obwieszony jakimiś materiałami wybuchowymi. Wybuch zabił osoby w jego najbliższym otoczeniu, w tym Nauczyciela. Na materiałach wideo z tego wydarzenia można zaobserwować, że przyjaciele Szette wyglądają na oszołomionych sytuacją. Tak jak wszyscy inni.
Wiele osób zostało rannych, zdrowi Mermecy masowo oddają krew dla poszkodowanych. Służby badają okoliczności ataku, na razie uznaje się, że Szette działał sam. Bez pomocy swoich przyjaciół, którzy na razie przebywają na wolności. 
Nie jest prawidłowe ich ukarać. 
Są jednak prawidłowe represje wobec nieprawidłowości, zaostrzanie regulaminów w szkołach, cenzura. Dziś palono dzieła Szybeka. 
Nieprawidłowość wypowiedziała wojnę prawidłowości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz