Zinterpretowałam tym razem Anioły nocnych burz Kostrzewskiego i Łzę dla cieniów minionych Kata. Potem zabrałam się za Oczy słońc.
Złapałam się na tym, że jak chcę powiedzieć samotność+deszcz+ciemność+noc muszę narysować deszcz+ciemność+latarnia na ulicy. Latarnie dodają samotności.
W przypadku Oczu słońc to było olśnienie, naprawdę. Myślałam o czymś zupełnie innym i nagle zobaczyłam w głowie słoneczne oczy, jak je mam narysować i na jakim tle. Wystarczyło wymyślić resztę rysunku.
Najbardziej podobało mi się rysowanie odbicia, które nie jest takie samo jak pierwowzór.
Dwa elementy przybliżyłam, bo na zdjęciu całego rysunku mogą nie być widoczne.
Skończyłam Oczy słońc 30 grudnia. Na ścianie miałam kalendarz i nie zamierzałam kupować nowego, więc pojawiło się miejsce na powieszenie jednego rysunku. Bardzo mi ten rysunek pasuje do pokoju i jest też całkiem w moim stylu. Piosenka o religii, drzewa z oczami... Aktualnie jednak zastępuje go kolaż, bo Oczy słońc trafią chyba na wystawę i je zdjęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz