Nap-ir

5 sty 2017
Początek we wpisie Prolog
kultura minojska, kreteńska, epoka brązu, opowiadanie, rozdział IX, smoki, religie, rodzima wiara
Pałac w Knossos z trekearth.com
Życie jest krótkie, sztuka długotrwała, sposobność ulotna, doświadczenie zwodnicze, sąd trudny.
~Hipokrates

– Też wierzę w magię i moje smoki przekonują mnie, że mam wierzyć. W magię. I w coś, bo nie zawsze mówią, w co mam wierzyć. Chyba same nie wiedzą.
– Ważne jest wierzyć w cokolwiek, a ty nie powiedziałeś nam, w co wierzysz, więc zachęcamy cię do wiary w ogóle – powiedział fioletowy smok, który wydawał się nieco przezroczysty. Był większy od pozostałych.
Skąd się on wziął? Przecież Tomek nic nie rysował. Potarł czoło. Głowa nagle go rozbolała. Nic nie rozumiał, nie panował wcale nad swoim umysłem. To drugi dziś smok. Jest coraz gorzej. Na pewno nigdy nie będzie miał powodu, by czuć się samotnym – z takim towarzystwem?
– Nie chciałem czekać, aż mnie narysujesz – oznajmił Nap-ir. Chłopak nie wiedział, skąd zna jego imię.
– Tomek, dobrze się czujesz?
Pokręcił głową.
– To... te leki. Nie działają.
Nie widział żadnych pozytywnych skutków działania tych proszków. Musi przestać je brać. Może wtedy chociaż on sam będzie kontrolował rozmnażanie smoków rysunkami.

***

– Co ludzie robią w tamtym budynku? – zapytał Nap-ir, gdy wyszli z poradni. Pokazywał na kościół. Chyba anglikański.
Sanders kazała mu przestać brać leki. Bardzo zmartwiło ją pojawienie się Nap-ira. Nahu nie zaniepokoił jej aż tak. Notatki o zachowaniu smoków oglądała z wielkim zainteresowaniem. Nie miała jednak żadnego pomysłu na wyjaśnienie zmian – poza pogorszeniem się jego zdrowia przez leki. Prosiła go, by nigdy nie rysował smoków, nawet jeśli wcześniejsze mu tak każą.
W obliczu tak ważnych zmian nowy smok interesował się jakimś kościołem.
– Pewnie się modlą – mruknął Tomek. Jego rodzina była katolicka. On sam nawet nie wiedział, czy jest ochrzczony. Hm, nie przypominał sobie nikogo z dzieciństwa, kto mógłby być jego ojcem lub matką chrzestną. Może jego babcia się na to zdecydowała. Gdyby mógł ją zapytać, to by wiedział. Na pewno przecież nie został ochrzczony później.
– Do kogo? – zapytała Arammu.
– Jak to do kogo? No do boga.
– Którego? Zapewne nie do twojego boga – interesował się dalej Nap-ir – W końcu cię tam z nimi nie ma.
– Nie mam swojego boga.
– To kto cię chroni? Kto ci pomaga? Dla kogo żyjesz? Nie rozumiem. Nicość nie ma sensu.
To było takie głupie zdaniem Tomka.
– Nie można tak po prostu postanowić: będę chrześcijaninem czy żydem. Ja jestem apateistą i agnostykiem.
– To nie postanawiaj, bądź.
Tomek zaśmiał się głośno. Ludzie popatrzyli na niego dziwnie.
– Nie śmiej się, gdzieś muszą być odpowiedni bogowie.
– Dlaczego bogowie, a nie bóg? – zaniepokoił się chłopak. Wielu bogów brzmiało egzotycznie i obco.
– A czemu miałbyś na tym właśnie oszczędzać? – zapytał Nap-ir i odleciał w stronę kościoła, wydmuchując z nozdrzy kilka drobnych płomyków w kolorze niebieskim. Oby nie spalił tego kościoła.
Tomek zastanowił się nad pomysłem Nap-ira. Nigdy nie miał religii i nie uważał, by miała ona wpływ na życie człowieka. Niektórzy wyznawali religię i byli dobrzy, inni wyznawali i byli źli, inni nie wyznawali i byli dobrzy, a jeszcze inni – nie wyznawali żadnej religii i byli źli.
Wracając do domu, doszedł do wniosku, że religia z pewną liczbą bogów jest ciekawsza niż religia z jednym tylko bogiem. Pojedynczy bóg zapewne wziął się z niczego, co jest nielogiczne, pod tym względem lepsze są religie z rozbudowanymi teogoniami. Pojedynczy bóg musi być wszechmocny – a czy może stworzyć kamień tak ciężki, by samemu nie móc go unieść? Wielu bogów nie może być wszechmocnych, ograniczają się nawzajem. Zatem nie ma nielogiczności wszechmocy. Nie ma nielogiczności wszechmocy połączonej z nieskończonym dobrem i istnieniem zła na świecie.
Tak, powinien poznać jakąś religię politeistyczną, skoro tak łatwo uznał, że religia tego rodzaju jest dobra. Wszystkie osiem smoków – Nap-ir został w kościele – się z tym zgodziło.
Gdy wrócił rozpisał na kartce wszystko, co wiedział o religiach tego typu. Wyglądało to tak:
Wielu bogów – politeizm, bogowie mają swoje dziedziny i czymś się zajmują, nie są dobrzy ani źli, nie dotyczy ich ludzka moralność. Są nieśmiertelni, ale kiedyś ich nie było, nie są wszechmocni. To mężczyźni i kobiety. Nie ma tej głupoty, że bóg jest tylko mężczyzną, a kobiety są gorsze. Bogowie są w religii w Japoni, w hinduizmie, starożytna Grecja, Egipt, Rzym... dlaczego znamy ze szkoły tylko trzy mitologie, a Celtowie to co, pies? Jeszcze mitologia nordycka i słowiańska, bałtycka... bałtyjska*? No i fińska. Są jeszcze poganie w Rosji, nawet europejskiej. Co to znaczy ,,poganin"? Niechrześcijanin czy mający wielu bogów? Może nie powinno się tak mówić, to brzmi źle. Monoteizm na pewno jest młodszy od politeizmu. To nie świadczy w takiej sytuacji dobrze o monoteizmie. Słońce jest bogiem.
– Dlaczego akurat słońce? – zapytał Nap-ir, który pojawił się nie wiadomo, skąd. Znów.
– A dzięki czemu żyjemy?
– Piorunowi. I ziemi. Słońce to mniej.
– To głupie. Wybiorę religię, gdzie na pewno słońce jest ważniejsze od ziemi. Chociaż piorun może być ważny.
Nap-ir prychnął iskrami. Mruknął coś cicho, chyba rób, jak chcesz.
Tomek popatrzył na swoją kartkę. Miał ochotę ją podrzeć. Przecież nie wierzył, tak? To po co mu ta kartka? Albo trzeba zrewidować swoje poglądy na niewiarę. To zakrawa na hipokryzję. Hipokryzja nie jest fajna. No to od teraz, by być szczerym ze sobą, musi zacząć uznawać, że wierzy w jakichś bogów. Jeszcze nie wiedział, w jakich.
– Przecież uznałeś, że słońce jest ważnym bogiem. Weź to dziwne coś z kieszeni i zapytaj, jacy bogowie słońca są ważni. I gdzie bogowie piorunów są ważni. Możesz na początek odrzucić ubogie religie, z jednym bogiem. Jest ich chyba nawet mniej niż tych na bogato. Wśród odpowiednich na pewno znajdziesz idealną. Zanim jednak to zrobisz, mógłbyś mnie narysować? Wciąż jestem przezroczysty.
– Skąd niby będę wiedzieć, która religia jest idealna?
Nap-ir nie odpowiedział, tylko zaczął grzebać w jego piórniku, poszukując fioletowej kredki. Tomek westchnął i wziął kartkę, by narysować Nap-ira. Najwyraźniej nic innego się nie dowie. 
Nap-ir był wyjątkowo trudny do narysowania. By jakoś zmieścić go na kartce – skala 1:1 to okropieństwo – Tomek musiał narysować go zwiniętego w kłębek. Potem znad kartki uniosło się coś w rodzaju ducha, jeszcze bardziej przezroczystego niż Nap-ir. Oba fioletowe smoki scaliły się w jednego, który już nie był przejrzysty.
Tomek wziął swoją kartkę z politeizmem i dopisał jeszcze parę rzeczy.
Słońce ważne, piorun ważny, ziemia mniej ważna, religia musi być nastawiona na naturę; religie politeistyczne:
  • starożytna Grecja... hellenizm
  • starożytny Egipt
  • Celtowie
  • Rzym
  • Germanie. Jak ja nie lubię tych filmów z superbohaterami z nordyckiej mitologii. A Loki jest denerwujący.
  • Słowianie
  • Ugrofinowie... nigdy nic nie zrozumiem, jak to wybiorę, język nie jest indoeuropejski, a o ile o Egipcie przynajmniej z historii coś wiem, to o Finach jakby mniej
  • Bałtowie
  • Hinduizm. To jest dziwne.
  • W Japonii coś jest, tylko nie pamiętam, jak się pisze. Chyba słońce jest główną boginią. To dziwne, by słońce było kobietą.
  • Afryka?
  • Indianie. Choć wstyd się pchać do cudzej duchowości. Zwłaszcza będąc białym i gdy chodzi o Indian.
  • Wyspy Oceanii i inne. Pewnie nie znajdę o tym dość informacji.

***

– Jak się czujesz jako politeista? – zapytał Eric.
– Bardzo dobrze. Wszystko ma swój cel.
– Nie mogłeś pójść już bardziej pokrętną drogą, wybierając religię – stwierdził ojciec.
– Przepraszam.
Mężczyźni popatrzyli na siebie. Eric zaśmiał się cicho.
– Czy ja o czymś nie wiem? – zapytał Tomek, nie rozumiejąc tego.
– To przepraszam zabrzmiało głupio, bo nie masz nas za co przepraszać. Zaciekawiło nas to, co mówisz i ta dość nagła zmiana, więc to skomentowaliśmy. Nie przeszkadza nam to, bo to twoje przekonania, nie nasze i nie musimy ich podzielać.
– Czyli to nie była opinia?
Eric zaprzeczył. Ni kazał Tomkowi zapytać o opinię.
– Sądzę, że powinieneś wziąć książkę o religiach dawnej Europy i coś znaleźć. Stwierdziłeś, że nie powinieneś mieszać się do obcej duchowości, bo to nieetyczne – zatem próbując zidentyfikować swój politeizm, szukaj go w pobliżu.
– Moim zdaniem powinieneś słuchać najpierw siebie, potem ojca, więc moje zdanie nic nie znaczy. Znajdź swoją religię, byle szybko, a przy okazji nie zapomnij być porządnym człowiekiem. Jak jesteś szczęśliwy, to możesz być nawet... dobra, nie mam takiej złej religii, by coś rzucić po nawet. Mógłbym już obrazić tylko żydów, ich się obraża, jak nie można znaleźć nikogo innego do tego... A szukając swojego politeizmu, zacznij od informacji na temat obyczajów danego ludu i moralności. Teologię można zmienić, moralności nie. 

***

– To jest chore. Zeus wziął płód i zaszył sobie w udzie, bo czemu nie. I ja przepraszam, bogini małżeństwa, którą mąż zdradza, jest żałosna. Dlaczego żadna bogini nie jest jakąś silną osobowością albo boginią matką... Jedyna taka związana z ogniskiem domowym jest dziewicą i do tego ogranicza się moja wiedza o niej. Albo bóg słońca, który jest tak mało ważny. W ogóle, co za pomysł, żeby słońce pochodziło z północy.  
– Wyobraziłam sobie rzeczywistość z kobietami, o których wiemy jedynie, że są dziewicami – mruknęła Arammu.
– Zostawmy to – rzucił Tu-ru.
– Ciesz się, jedna religia więcej skreślona – powiedział Ma-ul-li.
Tomek popatrzył na mapę Europy.
– Skreśliliśmy wszystko, co nad Morzem Śródziemnym. Nie mam wcale ochoty do mitologii germańskiej, więc trzeba przeczytać tamtą książkę o Słowianach online.
– Ta religia ma większe szanse – stwierdził Nap-ir.
– Dlaczego?
– Bo w przeciwieństwie do religii znad tamtego morza, ma to samo pochodzenie co ty. Moi poprzedni ludzie pochodzili z jeszcze innych ziem i każdy czcił bogów swej ziemi.
Tomek osłupiał. Jacyś poprzedni ludzie z innych ziem. Nie tylko jego to spotkało. Nie tylko on widział smoki. Zatem to nie on sam je wymyślił. Były realne. I po coś musiały się tu pojawić. 
– Wolno kojarzysz – powiedziała Arammu i wyrzuciła z siebie kilka słów w tym dziwnym języku, który Tomek już u smoków słyszał, by znów wrócić do języka polskiego – Nauczysz się pewnego dnia więcej o smokach. I wężach, i zatrzymywaniu wód, i gromowładnym przeciwniku.
– Dlatego mógłbyś się wziąć do czytania. Muszę wypełnić swoje zadanie, a jestem ostatni. 

***

Niall westchnął, czytając coś w telefonie. Tomek zerknął mu przez ramię. Wiadomości ze świata.
– Co się dzieje w świecie?
– To, co zwykle. Jakiś zamach terrorystyczny, wojny trwają, jak trwały, politycy się kłócą i wychodzą nie tymi drzwiami, którymi ja bym wyszedł, lewactwo jest lewackie, a prawactwo prawackie. Świat się nie zmienił.
– A ktoś próbował to zmieniać? – zapytał Nap-ir – Zresztą, w moich czasach prawactwo nie było prawackie. Więcej, wcale go nie było. Co to w ogóle jest?
– Może zmieniło się coś choć u ciebie? – zapytał Tomek. Nie chciał odpowiadać na pytania Nap-ira, nawet nie znał odpowiedzi. Prawactwo i lewactwo w XXI wieku są niczym, bo to podział z wieku dziewiętnastego. A tam, gdzie próbowano coś zmienić, tam pewnie już zmieniono.
– U mnie nie. U ciebie chyba się pozmieniało, bo zachowujesz się inaczej – zauważył Niall. Popatrzył na Tomka, oczekując jakiegoś wyjaśnienia.
– Serio? – Tomek niestety nie miał wyjaśnienia. Wiedział, że ojciec już coś zauważył, ale po Niallu się tego nie spodziewał.
– Mm, od początku tego roku szkolnego. A teraz to w ogóle. Zainteresowałeś się tym, co czytam, zamiast dać mi czytać...
Nie skomentował tego.
– Ja się z tego cieszę. Normalnie byś zajął się czym innym i siedzielibyśmy razem, spędzając czas osobno. A u ciebie nagły wzrost zainteresowania ludźmi dokoła, światem też, bo przecież pytałeś o wiadomości. Ogólnie, to od chyba tygodnia...
Od ośmiu dni był z nim Nap-ir. Siedem dni temu dowiedział się, że jest politeistą. Cztery dni temu przyznał przed sobą, że jest rodzimowiercą.
–...od chyba tygodnia wydajesz się zadowolony z siebie, interesujesz się wszystkim bardziej, choć wzrost towarzyskości był u ciebie wcześniej. Wyglądasz, jakbyś wciąż się cieszył z jakiegoś sukcesu. Albo jakbyś wciąż był u siebie czy tylko z bliskimi sobie ludźmi; wcześniej widziałem, że rozluźniasz się tylko, gdy jesteś w znanym sobie miejscu i nie ma w pobliżu obcych lub nie musisz z nimi wchodzić w żadne interakcje.
– Interakcje – powtórzył Tomek – Jak w grze komputerowej.
- Spodziewałem się, że powiesz mi, co cię zmieniło, a nie wyśmiejesz mój sposób mówienia – Niall wyglądał na zirytowanego.
– Nawróciłem się.
Niall otworzył szeroko oczy. Były bardzo niebieskie. Chłopak zaczął się śmiać.
Tomek wywrócił oczami.
– Poważnie. Nie pozwalam ci się śmiać. Jako słowiański poganin** czuję się znacznie lepiej. Tydzień temu zacząłem się nad swoją wiarą zastanawiać i tak doszedłem do nawrócenia, wcześniej zaś w moim życiu zmieniło się wiele innych rzeczy. 

Pst! Już jest:
źródła: picmonkey+lifeofpics
* Tomek lepiej napisał za pierwszym razem, gdyż bałtyjski to rusycyzm. Jednak przydaje się do odróżnienia tego, co jest jak morze od tego, co jest jak Bałtowie.
** Słowiański poganin po polsku brzmi kulawo, ale to dosłowne tłumaczenie terminu slavic pagan. Przeciętny Brytyjczyk nie zrozumie angielskiego tłumaczenia słowa rodzimowierca, tak, jak jego polskiej wersji nie zna przeciętny Polak. Z tego powodu Tomek użył określenia slavic pagan, a ja je przetłumaczyłam, by wyjaśnić, czemu Niall nie pyta A co to znaczy rodzimowierca?
Nie ponoszę odpowiedzialności za uczucia religijne obrażone przez Tomka i Nap-ira.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz