Faszyzm w głowie cz.3

24 cze 2018
Przeczytaj części pierwszą i drugą, jeśli ich nie znasz. 
Psycholożka rozpoznała mi nerwicę lękową, odesłała do psychiatry, a tam sprawy okazały się bardziej skomplikowane. Jeszcze bardziej niż były. 

Oczekiwanie

Zanim dostałom się do psychiatry, musiałom trochę poczekać. Przeczytałom, co się dało, o nerwicy. Generalnie chodzi o zaburzenia lękowe, trudno mi uznać, jakie miała na myśli psycholożka. W międzyczasie poinformowałom w końcu Towarzysza.
Myśli samobójcze były i są co kilka dni. Zmniejszyły mi się możliwości myślenia o przyszłości. Kiedyś umiałom pomyśleć o tym, co za rok, co chcę robić w wakacje, umiałom to sobie wyobrazić i jakoś planować. O tym, co za parę lat, też umiałom myśleć, choć nie miałom planów, tylko jakieś niedokładne marzenia. Teraz nie. Nie mogłom sobie pomyśleć o wymarzonej specjalizacji ani o wakacjach. Jakie wakacje, jaka specjalizacja? Myśli mi się kończyły na mniej więcej za miesiąc, dalej mam niejasne przebłyski, że na wakacje mnie już nie będzie, bo w końcu ze sobą skończę, specjalizacji nie zrobię nie tylko ja, ale i moje osoby koleżeńskie, bo pewnie będzie wojna albo inne coś pozbawiającego możliwości dalszej nauki, a starość... na pewno będzie przynajmniej jedna wojna, do tego spodziewajmy się klęsk żywiołowych i zmian klimatu. Oraz totalitaryzmów. Mam ogólnie myśl, że nie mogę sobie wyobrazić starości rówieśników/czek z wnukami i leczeniem cukrzycy, nie mogę sobie wyobrazić swojej starości jako czegoś ogólnie podobnego do mojego dzisiejszego życia i życia dzisiejszych starców, bo to raczej będzie walka o przetrwanie.
Boję się tego, że miałom wrażenie, że odczuwam emocje silniej niż inni. Boję się, że moje zwykłe emocje to labilność emocjonalna, objaw nerwicy, że zawsze przeżywałom za mocno, a moje mienie wyjebane to były właśnie zwykłe emocje. Dlaczego nie można sprawdzić, jak myślą normalni ludzie, by móc w każdej chwili ocenić, czy jest z nami okej?
Boję się, że przez swoje zaburzenie nie dam rady. Boję się, że nie będę w stanie się uczyć (mam przecież problemy z koncentracją) i przez to zawalę studia. Boję się, że za dziesięć lat, będąc w wieku Stelli i Malarza, nie będę mieć za sobą studiów, nie będę mieć pracy, jakoś ogarniętego życia, tylko będę nadal nigdzie.
Byłom wkurwione na tę nerwicę. Nie zapraszałom jej do umysłu i zupełnie mi nie odpowiada. Jestem też rozżalone.
W ogóle, byłom wówczas najczęściej wkurwione. `
Jakoś sobie radzę. Myśli samobójcze traktuję, za radą Otaku, jak wkurzającego człowieczka. Każą mi się zabić a ja Aha. Super. Jasne, pędzę. Macie coś jeszcze do powiedzenia? Nie? No to wypierdalać, ja wracam do swoich spraw, mam przecież życie do ogarniania.
Założyłom dwa zeszyty. W jednym opisuję, jak się czuję, dzień po dniu. Tak medycznie. Rano dobrze. Po południu chciałom się zabić, czułom lęk, przyspieszone bicie serca. Noszę go zawsze przy sobie. Drugi chciałom trzymać w domu i opisywać w nim uczucia. Boję się oblania anatomii, boję się porażki, tęsknię za Towarzyszem... Pierwsze kilka stron tak zapisałom, potem to olałom. Zaczęłom pisać w nim pomysły na teksty, a lęki jakoś mniej z siebie wylewałom, bo i mniej było do wylania. Krążą ciągle wokół tego samego, ile można to pisać?
Choć i tak zdarzało mi się usiąść i kilkanaście razy napisać Jestem złą osobą.

W następnej części przejdę do opisu, czym jest nerwica, a potem dopiero dowiecie się, jak było u psychiatry.
Jeśli sądzisz, że masz podobną sytuację, poszukaj profesjonalnej pomocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz