Jak powstaje post? cz.1

4 lut 2018
pisanie wpisów na blogu, blogowanie, moje sposoby, komputer, biurko, biel, róż
Piszę od paru lat. Od dłuższego czasu mam wypracowaną rutynę pisania. Pozwala mi to tworzyć jak najefektywniej. Staram się, by moje posty były jak najlepsze. Uczę się o języku i pisaniu. Chcę pisać profesjonalnie. Pisałam już bez planu, posty w zasadzie o niczym (zalinkowałabym przykład, ale trochę wstyd), popełniałam głupie błędy. Tu dzielę się tym, co teraz już wiem. Niektóre z moich metod są dość znane, podejrzewam jednak, że nie wszystkie – np. pisanie automatyczne.
Doszłam do wniosku, że twórczość składa się z trzech części: samego pisania, tego, co robisz po napisaniu posta i wreszcie, ze wszystkiego poza pisaniem. Nie tylko uderzaniem w klawiaturę bloger żyje.

Podczas pisania

Najłatwiej zacząć od sytuacji, gdy dzieje się najwięcej. Zatem zajmiemy się samym pisaniem. Zacznijmy zatem od zera, ważnego w każdej twórczości artystycznej i pracy umysłowej – a pisanie jest jednym i drugim.

0. Zadbanie o warunki

Zanim zasiądę do pisania i kliknę nowy post, przygotowuję się. Opuszczam rolety, by słońce nie świeciło mi na ekran, uruchamiam aplikacje, z których korzystam przy pisaniu, a wyłączam to, z czego nie korzystam, upewniam się, że nie mam nic do zrobienia, by się nie odrywać. Nalewam sobie herbatę i dopiero mogę pisać.
Swoje warunki idealne zapewne już znasz. Może wolisz pracować przy muzyce, a może bez niej, pewnie wiesz, czy podjadasz lub popijasz coś. Zadbaj o to wszystko od razu, by potem się nie odrywać od pracy. Znaczenie może mieć też miejsce – bałagan rozprasza, pracowanie ciągle w tym samym miejscu obniża kreatywność, niektórzy pisarze musieli pracować w bardzo konkretnych warunkach np. na zakopiańskim zydlu lub o określonej porze w absolutnej ciszy, innych nie płoszył nawet kawiarniany gwar. Sienkiewicza przyłapano na pisaniu w kawiarni.
Pomocne narzędzie to Noisli, jeśli idealne warunki to dźwięki natury w tle lub potrzebne jest coś, co zmierzy czas np. przy technice Pomodoro. Korzystam też z Calm, daje te same możliwości i jednocześnie pozwala słuchać muzyki a nie tych dźwięków natury, koniec czasu ogłaszany jest dźwiękiem zamiast końcem dźwięku. Niedawno zainstalowałam również rozszerzenie Forest, też się sprawdza.
Warunki idealne nie są może niezbędne, jednak ułatwiają wprawienie się w odpowiedni nastrój i skupienie na tworzeniu.

1. Pisanie automatycznie

To mój rytuał. Otwieram nowy post i zapisuję wszystko, co chciałabym napisać, o czym muszę wspomnieć, wszystkie myśli związane z tematem posta. Taka notatka ułatwia pisanie przypominając, o czym mam napisać. A tak w zasadzie z samym układaniem słów w zdania nie ma u mnie większych problemów – problemem jest zwykle, co napisać. Dzięki temu też porządkuję, o czym szukać informacji, gdy jeszcze nie wszystko wiem.
Podczas pisania automatycznego nie warto ograniczać się myśleniem: to głupie, nie ma sensu, piszę niegramatycznie. Tego tekstu i tak nikt nie zobaczy ani tym bardziej nie przeczyta.
Na pisanie automatyczne przeznaczam pięć minut. W ten sposób mój umysł spina się i zaczynam wyrzucać z siebie możliwie szybko wszystkie sprawy do opisania. Jeśli zaś zmieszczę się w pięciu minutach przechodzę do punktu następnego. A gdy czas się skończy – odchodzę od komputera na chwilę. I nie ma, że boli, że chcę coś dopisać. Skoro nie dopisałam tego w ciągu pięciu minut, to może poczekać jeszcze pięć. Albo jeszcze dwadzieścia pięć, bo ostatnio czas na pisanie to przerwa w nauce, która jest co 25 minut.
Po tej małej przerwie na oderwanie się od pisania wracam i zaznaczam napisany już tekst na czerwono. W ten sposób nie zapomnę go potem usunąć i nie opublikuję przypadkowo.

2. Napisanie planu

Mając napisany tekst automatyczny układam na jego podstawie plan. Ma on formę punktów, które przeradzają się potem w podtytuły. Staram się, by punkty układały się w miarę logiczny ciąg przyczynowo skutkowy. Chcę by post był poukładany i łatwy w czytaniu, a do tego jak najlepiej trafiał w temat.
Plan również zabarwiam na czerwono, a w miarę pisania punkty już odhaczone zmieniam na zielone. Post zatem mogłabym uważać za zakończony, gdy zobaczę zielony plan. Mam też zapisany kod całego planu, z zaznaczeniem wszystkich elementów, które muszą być w poście. Wystarczy go wkleić i wypełnić.
Zdarza mi się pisać bez planów. Jeśli więc kiedyś nie będziesz w stanie przebrnąć przez moje wypociny – wiesz, co jest przyczyną. Bez planu zapominam, że tekst musi mieć trzy ważne elementy i produkuję coś bez nich.

3. Zaczęcie od początku

Ważne jest, by tekst miał wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Układ tekstu ułatwia jego zrozumienie – a czytelnik ma przecież rozumieć. Chyba że pisze się nowoczesną poezję. 
Nie musisz oczywiście pisać tego po kolei – nawet nie powinnoś/naś/ieneś, jeśli ci to nie leży. Poleca się nawet zaczynanie od środka, pisanie potem wstępu, a na koniec zakończenia. Po prostu ważne, by tekst te elementy miał. Powinny one wyglądać mniej więcej tak:
  • Wstęp / lead – czyli tekst zachęcający do kliknięcia Czytaj dalej. Tu może być intrygujące pytanie, cytat lub statystyka. W tym momencie mam szansę zainteresować czytelnika i powiedzieć mu, o czym będzie tekst. We wstępie umieszcza się mniej lub bardziej jawną przyczynę, dla której w ogóle powstaje ten tekst.
  • Rozwinięcie – czyli główna część tekstu, którą najlepiej podzielić na jeszcze inne części. Tu są to podczas pisania, po pisaniu i poza pisaniem. Części rozwinięcia też powinno być najlepiej trzy – to dobra liczba. Automatycznie dzielimy wszystko na dwie skrajności i środek, trójkątami w matematyce zajmujemy się najdłużej, a potrójne bóstwa są rozsiane po całym świecie. W niektórych tekstach dobrze jest najpierw przedstawić fakty i różne spojrzenia na nie (przykład: co to utylitarianizm, kto się tym zajmował i jak się do tego odnoszą ważni etycy), a potem przejść do swojej opinii.
  • Zakończenie – tu podsumowuję wpis. Powinno się zadać pytanie zachęcające do dyskusji, najlepiej otwarte. Z tą częścią najczęściej mam kłopoty. Nie bardzo wiem, jakie pytanie zadać, do czego zachęcić. Warto też tu rozwiązać problem z początku tekstu. W przypadku postu fakty–>opinia można przedstawić jakąś konkluzję.
Staram się, by post miał jeden temat, a jego pod-tematy były rozdzielone oddzielnymi punktami planu umieszczonymi w rozwinięciu. 
Polecana jest metoda odwróconej piramidy – czyli umieszczenie konkluzji na początku, by czytelnik się zainteresował i wiedział, że warto kliknąć. Internauta chętniej patrzy w górną, lewą część ekranu. Wniosek jest taki, że na początku powinno być wszystko, co ważne, a słowa kluczowe w miarę możliwości po lewej – dlatego listy z punktami zaczynającymi się od najważniejszego słowa są fajne.
Ze względu na różnice w odbiorze tekstu drukowanego i wyświetlanego, tekst powinien być przede wszystkim konkretny i przejrzysty.

4. Pisanie poprawnie

Będę to powtarzać aż nigdzie w internecie nie natknę się na porażające ortografy.
Okej, zmęczona wersja mnie pisze shemat i sześciesiąt, ale nawet w złym stanie zauważam te błędy po napisaniu i nie umiałabym opublikować takiego posta. Więc polecam sprawdzanie i sprawdzanie. A jak nie – mam narzędzie do sprawdzania. Istnieją takie online, ale słownik mógłby wystarczyć. Osobiście preferuję LanguageTool – działa w języku polskim i angielskim, znajduje przecinki oraz nieodpowiedni szyk zdania.
Mickiewicz wykładał literaturę łacińską w Lozannie, a potem objął katedrę języków słowiańskich w Collège de France, a jego wykształcenie to były studia nieokreślonych nauk humanistycznych w Wilnie czyli właściwie na zadupiu. Na wykłady z literatury i sztuk wyzwolonych uczęszczał choć był na Wydziale Nauk Fizycznych i Matematycznych. Wniosek? Znał literaturę, język polski, rosyjski i nie tylko na wylot, choć nie musiał. Było mu to potrzebne do tworzenia poezji. Proporcjonalnie, do pisania postów, dobra znajomość polszczyzny jest niezbędna.
Żeby nie było – nie staram się pisać wysublimowaną literacką polszczyzną, bo i tak by nie wyszło. Piszę tak, jak mówię, tylko nieco poprawniej i bez skrajnych kolokwializmów oraz tych wyrazów zapożyczonych (głównie anglicyzmów), które nie weszły do powszechnego użycia. Język bloga ma być powszechny. Dlatego uważam też z różnego rodzaju gwarowymi naleciałościami; po szybkim rachunku sumienia wiem, że i tak nie pamiętałam, by towar zmieniać na materiał, ale chyba większość piszę normalnie.
biel, róż, laptop, blogowanie, tworzenie postów, sposoby i porady, przemyślenia, polszczyzna
Muszę jednak przyznać, że ludzie, którzy piszą okropną wersją polszczyzny są jednak przydatni. Prawie zawsze oprócz bycia idiotami w kwestii gramatyki, są też idiotami w innych kwestiach, bardzo często mają radykalne poglądy. I jak widzę tekst o Mieszku I z ortografem ksiąrze Polan w pierwszej linijce, to już wiem, że albo będzie turbokatolicyzm i św. Mieszko, pogromca pogan, albo turboateizm/turbosłowianizm i zły zdrajca, który zniszczył Imperium Lechickie. Chałwa Wielkiej Lechii!

5. Formatowanie

Od razu po napisaniu planu możesz stworzyć z jego punktów odpowiednie nagłówki. Będą dla ciebie i dla czytelnika czymś podobnym do menu na stronie internetowej – ułatwią poruszanie się po tekście
Nie przejmuję się tym, że nagłówek zdradza wszystko, co będzie w danej części tekstu. Wbrew pozorom – o to właśnie chodzi. Gdy widzę tekst z podtytułami od razu go przewijam i patrzę, czy podtytuły odpowiadają moim wyobrażeniom o tekście i czy nadal warto go czytać. Jeśli okazuje się, że tekst jest kolejnym, który opisuje znany mi temat, mogę go sobie odpuścić, a jeśli widzę coś interesującego czytam tekst w całości. Dobre są też listy numerowane i punktowane, gdyż:
  • są czytelne;
  • zwracają uwagę;
  • wprowadzają porządek;
  • podobno SEO je lubi, a przecież SEO ma nas lubić, tak?
Nie ma logicznego powodu, by uznawać, że różnię się pod tym względem od przeciętnej osoby czytającej mojego bloga. Zatem czemu miałabym jej utrudniać życie, skoro sama nie czytam czegoś, czego autor tak robi?
Jeśli o mnie, to preferuję justowanie. Tekst dobrze się czyta, gdy linijki zaczynają się i kończą w tym samym miejscu. Poza tym, wygląda dobrze. Jeśli nie justowanie, to jest tylko jedno wyjście – wyrównanie do lewej, polecane zresztą na ekrany telefonów i tabletów. Wyrównanie do prawej to głupota, nie wiem, po co jest tak możliwość. A wyśrodkowanie jest dobre na laurkach i niech tam zostanie. O ile możesz wyśrodkowywać tytuły, o tyle takie formatowanie głównego tekstu powinno zostać zapomniane – oczy krwawią, jak się próbuje czytać.
Dobry tekst dobrze wygląda.
Brzydkiego tekstu człowiek nie czyta, ponieważ patrzenie na brzydkie rzeczy jest nieprzyjemne, a tekst pewnie jeszcze jest nieczytelny. Tak więc ignorowanie estetyki to strata. Podobnie traci się nie przejmując się wyglądem całego bloga.

6. Cytaty są fajne

Jeśli mottem może być ciekawy, intrygujący cytat, to warto o tym pomyśleć. Może on też merytorycznie uzupełniać treść. Powołując się na eksperta sama staje się trochę ekspertem, a tekst jest bardziej wiarygodny. Problemem może być to, że autor cytatu kradnie mi fajność.

7. Post, że klękajcie narody

To sformułowanie kojarzy mi się wyłącznie z polonistką McGonagall, która dwa razy go użyła. Nie w odniesieniu do moich tekstów, niestety. Przykładem takiego postu, że klękajcie narody, może być Stworzenie świata czy Zabawa w Indian. Jaki on powinien być?
  1. Przydatny – rozwiązujący czyjś problem lub zaspokajający potrzebę. Może to być przepis na ciasto lub instrukcja pozbycia się facebookowych wirusów, ale wpis może też zaspokajać potrzebę poznawania świata.
  2. Oryginalny – czyli nie taki, jaki już pojawił się na każdym blogu. Nawet jeśli temat jest oklepany, to opisujesz go w zupełnie nowatorski sposób. Udostępniasz informacje rzadko spotykane w internecie.
  3. Długi – najbardziej zadowolona jestem z postów mających ponad 1500 słów. Zabawa w Indian to ponad 2000 słów. Wpis poniżej 700 słów nie jest fajny.
  4. Bezbłędny – wróć do punktu o pisaniu poprawnie. Do tego dorzucić dogłębną znajomość poruszanego tematu i mamy bezbłędny post.
  5. Zrozumiały – jeśli chcę podzielić się wiedzą, napiszę post tak, by czytelnik miał ją po przeczytaniu wpisu, ale nie potrzebował jej wcześniej, by móc go przeczytać.
  6. Interesujący – czytelnik nie tylko może go przeczytać i zrozumieć, ale i chce to zrobić. 
  7. Wyczerpujący – czyli mój wybrany temat jest dokładnie opisany i niewiele już można dodać. Napisałaś wszystko, co się da.
  8. Ładny – z wyraźnymi grafikami pasującymi stylem do bloga i tematem do postu. Więcej niż jeden obrazek. Podtytuły i wyróżnienia obowiązkowe, podobnie listy.
  9. Konwersacyjny – tj. posiadający takie CTA, że czytelnik nie będzie umiał nie odpowiedzieć. Nigdy nie wychodzi mi ten podpunkt. 
By dało się napisać odpowiednio długi i wyczerpujący artykuł, trzeba wybrać odpowiedni temat. Nie może być za wąski, bo nie napiszemy tylu słów, ani za szeroki, bo go nie wyczerpiemy. Nie może to być temat zbyt popularny, ale nie zbyt zagubiony w otchłani naszej niszy – inaczej nikogo nie zainteresuje. Przykładem  może być Piękno baha'i.
Porównanie stworzone przez Mickiewicza w Ciszy morskiej McGonagall podsumowała słowami: przecież to metafora, że klękajcie narody! Inna metafora, że klękajcie narody jest w wierszu W malinowym chruśniaku, liść wygrzewający się na słońcu. Tekst ma być tak genialny, żeby nie onieśmielało użycie tego samego sformułowania.

W następnym poście zajmiemy się sprawami już poza pisaniem.
Jak powstaje post? cz.2

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz