Najpopularniejszy post napisany zimą to Kołowrót. Widzę, że jest nas tu coraz więcej. Najwięcej czytelników było w styczniu, liczba wyświetleń z tego miesiąca jest ponad 2 razy większa niż z lutego.
Książki
Przypominam, moja skala ocen:
- 1 – porażka, nie tknę więcej, może nawet nie przeczytałam do końca;
- 2 – bywało lepiej, da się czytać, ale nie warto;
- 3 – czytadło, przy którym można spędzić czas;
- 4 – warto przeczytać;
- 5 – super, książka, która w jakiś istotny sposób mnie poruszyła, poszerzyła moją wiedzę lub skłoniła do jakichś przemyśleń.
Tu już książki.
- Bestiariusz słowiański: część druga, Paweł Zych & Witold Vargas, 5
Świetne, jak poprzednia. - Początki cywilizacji przemysłowej na ziemiach polskich, Juliusz Łukasiewicz, 5
W poprzednim podsumowaniu były już dwie książki z serii Dzieje narodu i państwa polskiego. Tu jest wiek dziewiętnasty, na dobry początek o głodzie i życiu ludzi przed zmianą stosunków z feudalnych na kapitalistyczne, potem o tej zmianie i jaki miała wpływ na przemysł. - Leki z natury skuteczne, książeczka Labofarmu, 5
Była bardzo fajna tabelka z rozpiską, które zioło jest na co. - Panacea: leki ziołowe, kwartalnik Centrum Fizjoterapii w Gdańsku, nr 3 (52) lipiec - wrzesień 2015, 4
Takie dwie rzeczy do mnie trafiły, a miałam postanowienie, że zachowam proporcje między powieściami, książkami o historii, książkami o religii/filozofii a tematami ścisłymi jak leki. Nawet ciekawe, ziółka i inne takie. - Finanse publiczne w gospodarce rynkowej, Andrzej Komar, 5
Mój nauczyciel historii z gimnazjum był konserwatywnym liberałem i gdy mówił o gospodarce, to się z nim zgadzałam. Generalnie, co jakiś czas trafiam na konserwatywnych liberałów - mam też kumpla o takich poglądach. Dopóki jesteśmy przy liberalnej części ich poglądów, to są super. Mój nauczyciel historii z liceum ma poglądy dziwne, chyba socjalista, ale pewności nie ma. Gdy on coś mówi o tych sprawach, to ja czuję wewnętrzny sprzeciw. Zaglądam też często na blog Kiciputka i zauważyłam, że ona ma liberalne poglądy jeśli chodzi o światopogląd, ja się z nią zgadzam zwykle, ale jak pojawia się temat gospodarki... Znaczy, ja widzę jakiś sens w tym, co czytam/oglądam, szanuję, teoretycznie się zgadzam. I z drugiej strony, nie zgadzam się też z liberalizmem a la Korwin. Bawiłam się politycznym kompasem i porównałam wyniki ze wspomnianym kumplem. Mój wynik to -2,5 w skali ekonomicznej i -5,38 w skali libertarianizm/autorytaryzm. Na prawo i w dół od Gandhiego, a kolega jest w miejscu Friedmana. Wcale mi się moje zbaczanie na lewo nie podoba, w ogóle doszłam do wniosku, że coś jest nie tak, bo jak tylko pojawiają się sprawy socjalne to ja reaguję negatywnie. Np. nasz rząd coś robi i mi się to nie podoba, mimo tych lewych poglądów. Potrafię się tylko w teorii zgodzić. Mam też serdecznie narzekania na to, że ludzie się dorabiają i dopatrywania się tu czegoś niemoralnego. I wtedy uświadomiłam sobie idiotyczny fakt:
Cała moja wiedza ekonomiczna jest z podręczników szkolnych i Kapitału.
Jedynym wyjściem jest dokształcić się i mieć nadzieję, że coś się rozjaśni. I jakie to było super. Ktoś mi wyraźnie napisał, że nadmierna interwencja państwa, gdy w gospodarce wszystko jest dobrze, jest gorsza niż brak interwencji, gdy dzieje się źle. Ktoś zaczął mi tłumaczyć politykę. Nagle wszystko zaczęło być jasne. Zmiana mocno widoczna (to najprostszy sposób zmierzenia zmiany poglądów). Od powstania obrazka zdążyłam zrozumieć podział trójosiowy i się na nim umiejscowić.Nie należy nigdy zapominać, że dążenie do władzy jest walką o przywileje, a nie występowaniem przeciw nim.
- Emancypantki, Bolesław Prus, 5
Jak ta Howard mnie denerwuje. Jak ta rzeczywistość mnie denerwuje, gdy tylko opisze się ją z punktu widzenia kobiet. A dobrych postaci kobiecych, nie będących tylko ozdobami, nigdy dość. Dziwne jest nazywanie emancypacją organizacji koncertu. Niezłe są też pretensje matki Madzi, że dziewczyna poszła do hotelu. Również naiwne z punktu widzenia XXI wieku są dowodzenia Dębickiego o eterze. Bardzo rozbawił mnie Kazimierz, który stwierdził, że kobiety są dziwne... bo różnią się od siebie. - Granica, Zofia Nałkowska, 5
Pierwsza licealna lektura napisana przez kobietę, choć to drugie półrocze trzeciej klasy. Nie za wcześnie czasem? Od tej strony się nie pokazuje międzywojnia. Za dokładniejsze wejrzenie w I poł. XX w. i to nie tylko od strony tych, którzy aktualnie rządzili, za świetny styl i fabułę – 5. - Warszawskie getto, Wacław Poterański, 5
Ciekawe. W każdym mieście są wodociągi, linie tramwajowe i inne rzeczy, które są dla tego miasta jakby układem krwionośnym. Wiem, wiem, słabe porównanie. Po wydzieleniu getta, część linii tramwajowych nadal przechodziła przez getto, zatem pracownicy MZK przechodzili przez getto, podobnie inni ludzie wykonujący odpowiedni zawód. Bardzo interesujące są informacje o ich pomocy dla mieszkańców getta. - Matematyka: podręcznik do liceów i techników klasa 3, Elżbieta Kurczab, Marcin Kurczab, Elżbieta Świda, 4
Jestem rekordzistką, wyciągnęłam matmę w kościele, gdy za chwilę miał być nasz występ. Lepsze od podręcznika do biologii. - Forrest Gump, Winston Groom, 5
Wysłuchałam tutaj. Świetne. - Świat Fenicjan, Sabatino Moscati, 4
Bardzo ciekawe. Podoba mi się sztuka Fenicjan. Nie była zbyt oryginalna, ulegała wpływom egipskim, mezopotamskim, greckim i anatolijskim. Dlatego była jak kompilacja tego, co najlepsze w sztuce starożytnej. - Sny o utopii: w poszukiwaniu dobrego życia, Tobias Jones, 1
Najpierw oceniłam książkę na cztery, ale im dalej czytałam, tym niższa była ocena. Zaczyna się od zrzędzenia na świat, bo relatywizm, tolerancja, śmieci i konsumpcjonizm. Miałam wrażenie, że problem to ma nie świat, a autor. Widzę nutę szyderstwa, jakąś kpinę, tam, gdzie jej być nie powinno; gdy były wzmianki o tej tolerancji, o archetypie patriarchalnym, płci i orientacji seksualnej, naszych korzeniach.
Autor pisze pod tezę. Np. rozważania o utylitaryzmie ucina stwierdzeniem, że szczęśliwość uznano za cnotę, przez to nie ma mowy o cierpliwości, a tak w ogóle, to dary losu pojawiają się bez zapowiedzi. Oczywiście, nie napisze, czemu powinna być ta cierpliwość uwzględniona. Ani co ma ten brak zapowiedzi do utylitaryzmu. Przecież wtedy nie mógłby utylitaryzmu tak po prostu skrytykować, musiałby go szerzej rozważyć i przemyśleć, a wyniki mogłyby być inne niż zamierzone. Formułuje jakieś tezy (kultury wysokiej nie da się zrozumieć w oderwaniu od religii, dlatego zaniknęła ona teraz, gdy religia straciła znaczenie; jest to związane z zanikiem umiejętności rozróżniania, która aż kojarzy się nam z dyskryminacją), których nie da się ocenić, bo nie mają treści (czym jest umiejętność rozróżniania? gdzie religia straciła znaczenie? umiesz dokonać wyraźnego podziału kultury na wysoką i niską? jak ten podział działa poza Europą?).
Bardzo denerwuje mnie jego pewność siebie w wydawaniu osądów, a on się denerwuje tym samym czytając Newmana i rozmawiając z pewnym Włochem.– Katolicyzm został wygnany z Anglii, bo u was nie ma już rodzin. Kobiety chodzą do pracy i uwodzą je inni mężczyźni. W Anglii – zmienił taktykę – nie ma chleba.
Tu też się zirytowałam tym Włochem. Aż sobie wypunktuję jego wizję świata:- On lepiej wie, jak jest w Anglii, niż jego rozmówca-Anglik.
- Istnieje zamieszkane miejsce, gdzie nie ma rodzin.
- W Anglii nie ma chleba. A ludzie pewnie jedzą ciastka.
- Kobiety chodzą do pracy i tym różni się Anglia od Włoch, anglikanizm od katolicyzmu, bo włoskie katoliczki przecież nie pracują.
- Chodzi się do pracy, by być uwodzoną przez mężczyzn lub ma to jakieś inne powiązanie. Byłoby to nawet niezłe, ale świat tak nie działa.
Chrześcijaństwo często bywa zbyt wielomówne i sylogistyczne, podczas gdy religia to poniekąd stałe wymazywanie wszystkiego, co ją ukonstytuowało: magii, zabobonu, wizerunków, liturgii. To ciągłe redukowanie, usuwanie rzekomej świętości, która – jak się okazuje – wcale świętością nie jest.
Po tej bzdurze przestałam czytać. Nawet nie chcę się domyślać, jak wielu religiom Jones odmówił istnienia, twierdząc, że religia to co innego. - Albert Einstein: Ekscentryczny fizyk, którego teoria względności zrewolucjonizowała nasz pogląd na wszechświat, Fiona Macdonald, 5
Bardzo ciekawe. Ubawiła mnie pewna anegdota z Eddingtonem w roli głównej. - Pisma wierszem i prozą, Cyprian Kamil Norwid, 5
Norwidocepcja, czytam Norwida, słuchając piosenki Budki Suflera o... czytaniu Norwida. Ciekawe wiersze: *** [Nie chcę już smutków, nie!...], Żydowie polscy, Pielgrzym, Wielkość, Marionetki. Zainteresowała mnie nowela Ad leones! - Spowiedniczka, Terry Goodkind, 5
Świat Miecza Prawdy jest piękny. Znaczy, świat się wali, magia jest skażona, armia ludzi nienawidzących życia ma duże szanse na wygraną, ale to nieważne. Świat jest piękny, bo religia i dobro to używanie rozumu i miłość do życia. Świat jest zresztą wymyślony tak, że sprawia cały przyjemność. Piękno Pałacu Ludu, mądrość i sprawiedliwość Spowiedniczek, Bandakarczycy i Scarlett z Gregorym tworzą obraz świata, w którym chciałabym żyć, gdyby tylko go uspokoić. Gdy poznaje się ustrój Midlandów, Pałac Proroków i obronę przed Nawiedzającymi Sny, jest zadowolenie z tego, jakie to wszystko jest logiczne.
Podoba mi się, że wreszcie pozbyli się Imperialnego Ładu ze świata. Szkoda tylko że polegało to na odesłaniu Ładu do nas. - Ferdydurke, Witold Gombrowicz, 5
Gombrowicz wygrał. Nie umiem go skomentować.I nie mówcie, że to jest niemożliwe. W grotesce wszystko jest możliwe.
Przed lekcją opowiadałam akcję Michałce, który nie przeczytał.
~ McGonagall
– Do trzydziestoletniego mężczyzny przychodzi nauczyciel, stwierdza, że trzeba dokończyć jego edukację i zabiera go do szkoły.
– Ale to jest niemożliwe.
– Tam jest możliwe.
– Ale jak?
¯\_(ツ)_/¯ - Ekologia z ochroną środowiska, Ewa Pyłka-Gutowska, 5
Bardzo przydatna książka, z której korzysta też nasza nauczycielka biologii. Ot, dodatkowa korzyść. Ekologia to całkiem fajna dziedzina biologii, którą trochę lekceważyłam (genetyka ważniejsza). - Czym jest to, co nazywamy nauką?, Alan Chalmers, 5
Czyli skąd wiemy, że coś jest naukowe, a coś nie. Oraz anarchistyczna teoria wiedzy. - Dziennik Franciszki Krasińskiej w ostatnich latach Augusta III pisany, Klementyna Hoffman z Tańskich, 4
Autorka była pierwszą kobietą w Polsce, która utrzymywała się z pracy twórczej i pedagogicznej. Bohaterka była żoną księcia kurlandzkiego Karola Krystiana Wettyna, syna króla Polski. Dziełko zaś ma charakter dydaktyczny. Opis życia za Augusta III jest ciekawy, ale sama pisanina jest naiwna. Np. Franciszka Krasińska musiała, po prostu musiała, uważać swojego przyszłego męża za lepszego od Stanisława Augusta Poniatowskiego jeszcze gdy żadnego z nich nie znała. Bohaterce nie mogła się też zdarzyć żadna myśl, ani tym bardziej czyn, choć odrobinę niepoprawna, nieprzystojna dla panny hrabianki. Coś się zaczęło dziać, jak dziennik się urwał. Miała maszynę do prostowania nóg na pensji. A talia kobiety musiała być do objęcia dłonią. Jacy ludzie byli głupi. Ale jakoś te kobiety żyły, choć teoretycznie wszystko dokoła powinno było je zabić. Aha, a pannie nie wypadało odwiedzać młodej matki, nawet własnej siostry. Nie znalazłam przyczyny. Libido kobiety podobno rośnie o 17% od bliskości młodej matki, ale wtedy nikt o tym nie wiedział, a 17% to nie jest nic aż tak złego. Po Hoffmanowej kolej na jej uczennicę – Narcyzę Żmichowską. Mam nadzieję, że będzie ciekawiej. - Wróżebna machina, Terry Goodkind, 5
Trudno to jakoś skomentować, bo nie mam żadnych uwag. - Dług wdzięczności, Terry Goodkind, 5
Kolejna świetna książka. - Poganka, Narcyza Żmichowska, 5
Podoba mi się styl. A literatura romantyzmu zawsze dobra, zwłaszcza, jak jest ciekawy wątek obrazu. W porównaniu ze Żmichowską Hoffmanowa blednie, bo jej bohaterki nie miały osobowości. Nie wiem, co Żmichowska chciała przekazać, ale sądzę, że poradzę sobie bez tej wiedzy. - Sekretne życie drzew, Peter Wohlleben, 3
Dość ciekawe. Mam wrażenie, że autor momentami przesadza, a informacje, już dobrze mi znane, sprzedaje jako wielkie odkrycie. No, rośliny się porozumiewają, brawo, żeś Amerykę odkrył. Albo salicyna uchodzi za poprzedniczkę aspiryny czy mikoryza jako internet roślin jako wielkie odkrycie. Nie dla ludzi interesujących się tematyką, chyba tylko ktoś niezorientowany mógłby się tym zachwycić. Dostępne tutaj. - Inny świat, Gustaw Herling-Grudziński, 5
To jest nieludzkie i zbyt surrealistyczne. Ciągle sobie przypominam, że to naprawdę się wydarzyło, bo w głowie pojawia mi się myśl, że autor za bardzo nazmyślał. - Nowy wspaniały świat, Aldous Huxley, 5
Chyba też chcę mieć prawo do bycia nieszczęśliwą. Tylko po co mi to? - Anhelli, Juliusz Słowacki, 5
Straszny jest los ludu Kaimów. A mnie po raz kolejny raz nachodzi myśl, co by napisał wieszcz, Krasiński, Słowacki, Mickiewicz, albo nawet Norwid, gdyby żyli nieco później. Może w innym świecie Grudzińskiego...
Wydarzenia
Co się u mnie działo.
- Magia świąt mnie ominęła. Znaczy, religijny sens wydarzenia do mnie dotarł, nawet bardziej niż zwykle. Tylko magii jakoś zabrakło, zaczęła się nawet gwiazdkofobia. Czuję się osaczona przez skomercjalizowane święta, mam dość świątecznych piosenek, mam dość wszystkiego, co zrobiono ze Szczodrymi Godami by na nich zarobić. Mam dość jeżdżenia w góry do nie mojej rodziny. Czy cała dorosłość będzie taka, ze świętami religijnymi, a nie magicznymi?
- Od pewnego czasu lubię wiedzieć i zbierać informacje o tym, jak TVPiS łże. Tu wymazanie serduszka, by nie pokazać WOŚP. Gdy prezenter już pod koniec wydania próbował o tym powiedzieć, to go wycięto nagłym mignięciem loga Wiadomości. Natchnęło mnie to do wpisu W strefie komfortu.
Nieśmieszny fakt: na manifach rozdawano znaczki z hasłem manify i jeszcze raz (choć było to wałkowane już mnóstwo razy) wyjaśniono, że słowo władza w Przeciw przemocy władzy nie oznacza tylko rządu. W Wiadomościach zapytano parę osób bez znaczków, przeciw czemu protestują i one powiedziały, że przeciwko rządowi. Nawet nie próbuję z tym handlować. - Mój bullet journal stracił większość elementów, które były opisane w poście Bullet journal – co i jak?. Nadal mam azъ-buki-vedi, punkty za naukę, kwadraty i wykrzykniki. Pozostałe oznaczenia zniknęły, za to większe znaczenia mają oznaczenia kolorowe: blog, rosyjski (zgubiłam fioletowy cienkopis i zaczęłam używać czerwonego), szkoła, reszta. Na dwóch stronach mieszczę cały tydzień.
- W ferie wyrobiłam sobie nawyk robienia codziennie po dziesięciu zadań z biologii lub chemii Witowskiego.
- 28 lutego – skończyłam program biologii, podczas gdy w szkole oficjalnie nadal byliśmy na ekologii.
- O rany, jaka jestem nudna, spójrzcie tylko na punkty wyżej. Zwiedzałam sobie Kraków, poza tym nigdzie nie jeździłam. Nie odwaliłam nic ciekawego, nie zabalowałam, nie zakochałam się, nie rozwaliłam systemu. Ba, nawet jak obiecałam przyjaciółce, że pójdziemy razem na imprezę (bo nie byłyśmy razem na żadnej imprezie, nawet na studniówkę nie poszłam), to skończyło się na po maturze. Ja bym mogła zmarnować wieczór i poranek, ale nie sama (a Mery ze mną nie zabaluje przed maturą), bo jestem tchórzem i z tego samego powodu nie poszłam nawet na afterparty manifowe. Już o tym pisałam. Nadal nie dołączyłam do łódzkich rodzimowierców, ale to nie ma sensu, bo pisany jest mi Wrocław, nie zaangażowałam się w działalność mojej ulubionej partii.
- Dlaczego Wrocław? Bo we Wrocławiu matura podstawowa z matematyki liczy się tak samo, jak rozszerzona. Ja próbne podstawowe piszę na 100%, zatem pewnie się tam dostanę.
- Opłaca się być tchórzem. Gdybym nie była tchórzem, zostałabym członkinią pewnej partii zanim troje jej polityków palnęło trzy głupie wypowiedzi. Seksizm, turbosłowiaństwo i antyszczepionkizm. Nie wiem, co gorsze. Teraz nie muszę tych debili bronić.
- Było świetnie na łódzkiej manifie.
- Wkręciłam się też z przypadku na Żywą Bibliotekę vol.2 na naszym umedzie, następnym razem muszę być na początku, bo zdążyłam pogadać tylko z niektórymi Żywymi Książkami, z którymi chciałam i nie pomyślałam wcale, o czym by tu pomówić. Do takich rozmów należy się przygotować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz