Mam dla was post gościnny autorstwa Daniela. Blog autora, Zwalcz demony, jest poświęcony demonom, dokładniej radzeniu sobie z tymi szkodliwymi stworzeniami.
Nawiązując do znanego niektórym ludziom w naszym społeczeństwie pojęcia demona nocnego, zwanego zmorą zobowiązany jestem poinformować swoich czytelników o tym, że nie tylko ludzie podczas snu według starosłowiańskich wierzeń bywają nawiedzani przez nocuchy, mary i wspomniane wyżej zmory. Dawni Polacy podczas opieki nad swymi zwierzętami, niejednokrotnie spotykali się z tym, że na przykład koń rano był zmęczony, krowa nie dawała mleka. Niektóre zwierzęta zmagały się wiecznie ze zmęczeniem, a nawet padały z wycieńczenia, czy braku apetytu.
Tak, jak zmora ludzka podczas snu stwarzała swą obecnością realne niebezpieczeństwo, mogące skończyć się śmiercią nawiedzanego; tak samo mara zwierzęca, groziła padnięciem zwierzynie. Ludzie rankiem, po nocy znajdywali wycieńczone, jakby zajeżdżone konie, głodne bydło, które nie ruszyło nic od pory karmienia do rana, mokre, spocone i zasapane, jakby całą noc z czymś walczyło, biegało, albo było ujeżdżane. Domownicy spali w najlepsze, a w oborach, czy stajniach grasowała nocna zmora, dręcząc biedne zwierzęta. Niestety nie były one w stanie pożalić się na to. Nie potwierdziły nocnego koszmaru, no bo jakże miały to czynić?
Mara końska podobno potrafiła pleść na grzywach zwierząt warkoczyki. Innym razem sprowadzała na konie obłęd, by nie wiedziały dokąd i po co idą. Konie nocą pasące się na łąkach stawały podobno dęba, gdy doszła do nich nocucha. Broniły się przed nią na swój sposób. Ludzie głęboko wierzyli, że demon dusił nocą konie i na nich jeździł, tak, by tylko zmęczyć zwierzęta.
Tego typu zmorze przypisywano wygląd bezpostaciowy, podobnie, jak zmorze ludzkiej, ale także opisywano ją jako starą, brzydką kobietę, bądź młodą dziewkę, chodzącą wokół obory w białej szacie. Zawsze, gdy ujrzała się przy oborze, czy stajni właścicielowi inwentarza, zwiastowało to nadchodzącą zarazę, którą miała podobno przynosić na biedne zwierzaki. Jak każdy demon miała swoje moce i z nich korzystała.
Teraz nikt nie wierzy w takie zjawiska, bo po cóż? Choć, gdy zapytałem kiedyś ludzi o zmory ludzkie, to jednak okazało się, że niektórzy wierzą w ich istnienie. Zwierząt nie zapytam, bo i tak mi nie odpowiedzą. Sam nie posiadam bydła, czy koni, więc nie ma po co wywoływać przysłowiowego wilka z lasu. Licho wie, gdzie taki demon teraz przebywa, czy czasem nie usłyszy głośno wypowiadanego imienia swego? A może już za Twym oknem czeka, aż położysz się spać, by usiąść Ci na piersi, polizać Twój czubek nosa i dusić Cię w bezruchu, pokonać i zabić?
Bibliografia: Polska demonologia ludowa, Leonard J. Pełka
Przypominam adres bloga Daniela Zwalcz demony. Dziś wyjaśnia się takie objawy u zwierząt chorobą, której nazwy nie znam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz