Autor piosenki, Janusz Boisse, był nauczycielem w szkole, w której się uczę. Zmarł niedawno, nie miał okazji mnie uczyć. Jest kruk, zatem przytaczam.
DROGA
Poprzez ogień, poprzez dym, poprzez żar,
zwykłą ścieżką każdej polskiej chaty,
choć się w serca kruk zwątpienia wdarł,
choć krwi zapach miały nasze kwiaty.
Poprzez lata skąpane we łzach
blask nadziei w jasnych oczach nieśli,
chłopcy szli, chłopcy szli,
krzyż harcerski drogę im wykreślił
chłopcy szli, chłopcy szli,
krzyż harcerski drogę im wykreślił
Szli w powodzi ironicznych słów,
poprzez lata pogardy przenieśli
gorzki uśmiech i kamienną twarz,
nasłuchując z mogił opowieści.
Poprzez lata...
I mijali podłej nędzy dno,
czas nieludzki dusze im omroczył,
lecz drużyna za drużyną szła,
chociaż wiatr im popiół sypał w oczy.
Poprzez lata...
Ale przyjdzie kiedyś taki dzień,
gdy się słońce roziskrzy w potoku,
kiedy ogień, kiedy skry, kiedy dym
śpiew harcerski obudzi o zmroku.
Poprzez lata skąpane we łzach
blask nadziei w ognisku przynieśli,
idą wciąż, idą wciąż,
krzyż harcerski drogę im wykreślił
idą wciąż, idą wciąż,
krzyż harcerski drogę im wykreślił
A ja mam dwa nowe sny o krukach do opowiedzenia. W jednym byłem królem przegrywającego wojnę kraju, gdy wrogowie oblężyli stolicę i nie mogłem się już bronić odszedłem do komnaty na najwyższym piętrze budynku niezwykle podobnego do gdańskiego żurawia. Zabarykadowałem drzwi i obserwowałem przez okno, jak wpadają przez bramę miasta. Oni też mnie widzieli i nie niszcząc zupełnie niczego w mieście, które się nie broniło, bo zabroniłem, pobiegli po mnie. Czekałem aż już zaczęli wyważać drzwi i wyskoczyłem przez okno zmieniając się w kruka. U mnie w stolicy, tak jak w Gdańsku, było morze, ale wąskie i na drugi brzeg nie było aż tak daleko. Zamierzałem tam polecieć, ale po drodze spotkałem przepiórkę. Rozmawiałem z tą przepiórką i ona powiedziała mi, że zostałem zdradzony. Otóż, jako ptak nigdy nie widziałem, jak wyglądam - ktoś mi musiał o tym powiedzieć. Opowiedziano mi, że nie wyróżniam się wśród zwykłych kruków, ja zaś zamiast czarnych piór miałem dziwnie jaskrawe, kolorowe pióra. Nie tylko byłem przez to widoczny, ale i wrogowie wiedzieli, że król zmienia się w takiego właśnie ptaka. Podobno zdradził mnie ktoś... kto też bywał ptakiem, ale jakimś gołębiem. I już był po drugiej stronie morza. Przepiórka też odlatywała za morze, a ja nie zmieniłem swoich planów i też to zrobiłem. W drugim śnie widziałam samotnego ekscentryka stworzonego przez Kruka z piór i gliny. Przypomina się Kruk jako bóg stwórca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz