To tekst mojego wewnętrznego cynika, który lubi narzekać. Jest o moim pokoleniu i ludziach młodszych, dlatego głupio mi go pisać - tak jak głupio mi powiedzieć, że gdy ja byłam w podstawówce to z koleżanką obok się rozmawiało podczas jazdy tramwajem, a nie grało na telefonie.
Świat merystemów interkalarnych
Na biologii poznajemy tkanki roślinne, przyrost elongacyjny, rodzaje merystemów i inne rzeczy, które nikogo nie obchodzą. Między innymi uczymy się o włoskach kunterowatych dziewanny.
Okazuje się, że wśród uczniów nikt nie słyszał nigdy nazwy dziewanna, tylko ja kojarzę dużą roślinę z żółtymi kwiatami. Pozostali zaczęli wymyślać żarty: Dziewanna? Nie wiem, brałem prysznic. Oni żyją w świecie, gdzie rośliny to trawa, krzaki i drzewa. Przy czym ta pierwsza ma merystemy interkalarne.
Da się omówić Dziady bez wspomnienia o pogańskim charakterze święta. Po co omawiać je inaczej, skoro uczniowie i tak nie są zainteresowani tematem? Potrafią za to przeczytać wyjaśnienia poety w tym temacie i stwierdzić, że dziady obchodzono na wyspach Nowego Świata!
Da się omówić Mieszka I nie wspominając o pogaństwie. Przyjął chrzest... i niewielu się zastanowi, co było wcześniej, choć o państwach słowiańskich przed chrztem się mówi. Potem ludzie myślą, że poganin to ateista, bo tak pani na religii mówiła.
Da się nawet zabrać przedszkolaki na topienie Marzanny i nie powiedzieć, kim ona jest. Byłam, widziałam.
Geografica pyta o języki słowiańskie. Nie pamiętam, czy kazała wskazać taki język, czy zapytała o jakiś język i kazała powiedzieć, czy jest słowiański. Ale pamiętam oburzenie zapytanej dziewczyny. To nic, że nie wiedziała. Ale jeszcze uznała, że to nie jest coś, co mogłaby wiedzieć, tylko jakaś niesamowicie trudna rzecz i jak nauczycielka śmiała pytać o coś takiego? Zresztą, języki słowiańskie to w ogóle okropieństwo jeśli chodzi o to, co z nimi robią uczniowie. W gimnazjum po olimpiadzie historycznej porównywałam z kolegą odpowiedzi. On miał problem z podaniem trzech grup, na jakie języki słowiańskie się dzielą - w końcu podał łacinę i grekę, a trzeciej nie umiał wymyślić.
I nie chodzi o to, że nauczyciele tego nie uczą, bo nawet gdyby tego uczyli, to przecież uczniowie nie chcą się tego uczyć.
Są rzeczy, które młodzi ludzie powinni wiedzieć. McGonagall mówi o Panu Tadeuszu:
Kto ma to umieć, jak nie my? Anglicy, Francuzi? Oni mają swoje dzieła narodowe.
No właśnie, kto jak nie Polacy ma wiedzieć, czym są dziady?
Nie wiem, jak rozwiązać problem. Nie wiem, jak obudzić w młodych ludziach pragnienie poznania własnych korzeni, bo tylko dzięki nim wiem, że nie każdy takie pragnienie ma. Choć wydaje się takie naturalne. Chciałabym coś zrobić. Wiem, że istnieje wiele sposobów przekazywania informacji, ale tak, żeby jeszcze kogoś to zainteresowało? Co zrobić?
Piszę tego bloga. Może ktoś zajrzy, zaciekawi go coś i zagłębi się w temacie. Mogę częściej udostępniać informacje w rodzaju podstawy podstaw. Mogę to robić w formie infografik, by nie trzeba było za dużo czytać. Mogę to zrobić w tabelkach, czymkolwiek, co zadziała.
Ale i tak nie będę mieć tego zasięgu. Nie uda mi się zmienić wystarczająco wiele.
Może gdybym miała jeszcze jakiegoś wspólnika, również z jakimś zasięgiem. Może gdyby istniał jakiś powód, by dzieci wysyłać na wycieczki do skansenów i muzeów etnograficznych. Może gdyby w podręcznikach do polskiego przy fragmentach Dziadów umieścić notkę na temat tego zwyczaju.
Te wszystkie może zmieniłyby się w prawdopodobnie gdybyśmy to dobrze zorganizowali. A gdybyśmy pokazali, że to jest temat ciekawy, warty uwagi i wciąż aktualny, moglibyśmy użyć na pewno. Jeśli ktoś ma jakiś pomysł, jak to zrobić, to ja podziękuję za podpowiedź. I co myślicie o pomyśle prostych infografik z podstawą podstaw?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz