Mordercze absurdy

5 kwi 2016
ustawa antyaborcyjna, prawa człowieka, pospolite ruszenie blogerek, absurd prawa
Ona: zakochała się. Nigdy jeszcze przy nikim tak się nie czuła. Niedługo wyjdzie za mąż. Sama sobie zazdrości faceta, który jest tak niezwykły. On: kocha ją. Są razem już jakiś czas i planują ślub. W USC załatwiają formalności, uzgodnili wszystko z żercą.
Ona: zaszła w ciążę. Małżeństwem są pół roku. Jest przeszczęśliwa. Z mężem nie mogą zdecydować się na imię dla ewentualnego chłopca, choć imię żeńskie łatwo wybrali. Wszyscy udzielają jej mnóstwa rad co do zdrowia w czasie ciąży, opieki nad dzieckiem i wychowania. On: nie wiedział, że można być tak szczęśliwym. Myśli nad zakupem większego mieszkania, choć żona twierdzi, że obecne jest dobre. Trochę jej zazdrości - tak naprawdę to ona przeżywa ciążę, a on może tylko od niej się dowiedzieć, że dziecko się poruszyło. Przynajmniej na razie. 
Ona: spadła ze schodów. Mdleje. Wszędzie jest jej krew. Sąsiadka wzywa pogotowie. On: w pracy odbiera telefon ze szpitala. Dowiaduje się, co się stało jego żonie. Ich dziecko nie żyje. Szef niechętnie pozwala mu wyjść, właśnie się pokłócili. Po raz pierwszy chciał zrobić coś złego szefowi.
Ona: boi się. Powiedziano jej, że dzieciątko nie przetrwało upadku ze schodów. Płacze. Niedawno poczuła pierwsze kopnięcie. Zabierają ją na komisariat. Nie rozumie. Zadają jej pytania. Czemu spadła ze schodów? To pytanie nie ma sensu... A jeśli to rzeczywiście jej wina? Może mogła bardziej uważać. Może to jakaś kara od bogów. Może jest ułomna. Może najlepiej się zabić, bo jest zbędna na tym świecie. On: chce by zostawiono kobietę jego życia w spokoju. Dopiero co stracili wyczekiwane dziecko. Nie chce, by teraz robiono z niej morderczynię. Boi się o nią. O jej zdrowie i o jej psychikę. Jakby nie dość było poronienia, to dołożono do tego oskarżenie o morderstwo. Chociaż wszyscy wiedzą, że jego żona nieba by przychyliła temu dziecku.
Pozwolenie na aborcję nikomu nie nakazuje wykonania jej. Zakaz aborcji zaś to absurd, którym obrońcy życia krzywdzą właśnie żywych ludzi. Za trudne dla nich jest żyć i pozwolić żyć innym.
Art. 152. § 1. Kto powoduje śmierć dziecka poczętego, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
2. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3
To właśnie jest napisane w nowej ustawie, która jeszcze nie weszła. Niby można ustalić, czy upadek ze schodów to aborcja czy nie. Ale żyjemy w kraju absurdów i wiemy, że w innych krajach zakaz aborcji skutkuje skazywaniem za poronienie. W Polsce będzie tak samo. Bo jeśli wprowadzimy prawo dające okazję do nadużyć, to one będą.
Punkt 2 mnie przeraża. Znaczy on mniej więcej tyle: twoje miejsce jest w więzieniu lub na cmentarzu, kobieto. To ja już bym wolała kuchnię.
Jestem człowiekiem. Ja decyduję o swoim ciele, bo to moje, kurwa, prawo i moje ciało. 
Nie popieram wykonywania aborcji. Uważałam nasze konserwatywne prawo za dobre - bo nie pozwalało na aborcję poza kilkoma sytuacjami. Teraz mam żyć w kraju, gdzie prawo do życia jest poniżej zakazu aborcji. Bo zakaz aborcji to morderstwo:
  • Dzieci, które mogłyby wyleczyć wiedza o ich chorobie i leczenie jeszcze przed narodzinami
  • Kobiet, które mogłyby przeżyć bez tej konkretnej ciąży - może nawet mogłyby urodzić potem inne dzieci
  • Kobiet z ciążami pozamacicznymi - są na świecie ludzie, którzy woleliby żeby zginęły płód i jego matka zamiast uratować choć jedno z nich, serio
  • Wszystkich tych kobiet, które popełnią samobójstwo, bo dziecko z gwałtu/zmutowany zlepek komórek żyjący przez kilka minut zryją im psychikę
Wpis jest częścią akcji Pospolite ruszenie blogerek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz