Gilgamesz czyli sztuka nie dla sztuki

1 lip 2015
house Gilgamesh; Just be two third of GOD
Przeczytałam niedawno epos o Gilgameszu, w całości. Wcześniej czytywałam tylko fragmenty w mądrych książkach o mitologii Mezopotamii.
Wiecie, irytuje mnie to, że jest tyle dobrych książek, do których dawno nikt nie ma praw autorskich, tak samo są dobre obrazy bez praw, które każdy mógłby rozpowszechniać i które już dawno uznano za świetne.
Jeśli coś jest darmowe, można to sprzedać bez żadnego kupowania praw, to wydanie książki z dialogami Platona lub wyprodukowanie kubka z obrazem Caravaggia powinno być tańsze niż wydanie książki debiutanta lub wyprodukowanie kubka z głupim napisem. Powinno być także bezpieczniejsze, bo jednak to się ludziom podoba od setek lat, więc na pewno się sprzeda.
A ile razy oglądam w sklepie obrazy i są trzy takie same zdjęcia na płótnie z figurkami Buddy albo z kamieniami i storczykami. Przecież Vermeer byłby w kilka dni wyprzedany, a to leży i leży w tym sklepie. Albo idę do działu religia i filozofia i widzę przede wszystkim Jana Pawła II, Franciszka, jakiś żółty zeszyt (pięć razy się nabrałam i sprawdzałam, co to jest, zanim załapałam, że to nie moje klimaty, niech to dostanie tytuł), ze dwie książki przeciwko kościołowi katolickiemu, położone na najniższej półce, żeby tylko ktoś nie zobaczył. A jest tyle tekstów filozoficznych, które chciałabym mieć. A szczytem możliwości okazuje się kupno w księgarni Tako rzecze Zaratusztra. Gdybym jeszcze wtedy interesowała się Nietzschem to mogłabym powiedzieć, że udało mi się raz kupić coś filozoficznego.
Najwyraźniej trafiam do jakichś mainstreamowych księgarni zawsze. Całe szczęście, jest internet.
Nenufary Moneta
Nenufary Moneta
Kiedyś pracą domową z polskiego było napisanie argumentów na temat Czy sztuka powinna się dalej rozwijać? Jako jedyna osoba napisałam, że nie.
Nie wierzę w sztukę dla sztuki. Wiem, że sztuka to język, którym przekazuje się informacje. Gdy rysuję, chcę żeby widz zrozumiał mój przekaz. I tak właśnie tworzę dzieło, by było to możliwe. Nawet jeśli widzem w domyśle mam być tylko ja, sama też muszę wiedzieć, co miałam na myśli.
W starożytnym Egipcie ludzie naprawdę wiedzieli, że człowiek ma dwoje oczu i że nie da się tak stać, by mieć widoczne oba ramiona i tylko jedno oko. Tylko tworząc sztukę chcieli jak najlepiej przekazać informacje - miało to być jak najbardziej konkretne, zrozumiałe. By dzieło było maksymalnie zrozumiałe, nie mogło być przesadnie oryginalne. To mogłoby utrudnić czytanie go. Z tego samego powodu nie można się było bawić w perspektywę. I dlatego faraon musiał być ogromny - a dlaczego nagłówki są większe od tekstu? Żeby było widać, co jest ważne.
Heraldyka jest tak poukładanym, logicznym językiem, że aż się kojarzy z kodem CSS. Podobnie mógłby powiedzieć ktoś znający się na weksylologii.
Zaś najważniejszą sztuką jest moim zdaniem architektura, gdyż dzieło-budynek oddziałuje na człowieka w największym stopniu i przez najdłuższy czas. Rudniański o tym pięknie pisał w Człowieku i Sztuce.
Paleta Narmera; faraona, który zjednoczył Egipt po raz pierwszy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz