Teorii na temat powstawania mitów jest wiele. Zadanie pytania na temat sensu życia czy powstania człowieka jest w pewnym momencie konieczne. Dziś ludzie odpowiadają sobie na to religią i nauką. Co zaś mógł zrobić człowiek, który nie znał jeszcze religii i nauki, bo żył przed nimi? Musiał odpowiedzieć na każde pytanie sam, tworząc opowieść. Mit nie może jednak powstawać jak powieść — ta historia ma być prawdziwa. Dlatego twórca sięga po skrzynkę z narzędziami.
Erich von Däniken przekazuje w Szoku po przybyciu bogów taką historię:
Gdy słońce stało na niebie, pokryły się małe palce. Mój towarzysz wdmuchnął kilka słów w metalowe włókna i po kilku małych gałęziach wsiadł do łodzi, jeżdżącej od chmury do chmury. Tam powiesił swoje sztywne naczynie na gałęzi i poprosił, żebym spojrzał w dół. Ujrzałem wiele skrzyń z kamienia, kilka szklanych skrzyń na metalowych taśmach, a nawet długi statek podobny do robaka, który szybko się oddalał. Nagle zjawiła się dziewczyna z kością do pisania. Przyniosła nam napój i powiedziała, że zaraz ujrzymy miejsce nieprawdziwego życia.
Zapewne wyobraziłaś już sobie dziwne, mitologiczne coś. W końcu są tu jakieś dziwne łodzie od chmury do chmury czy statek-robak. Däniken ma w zwyczaju odwoływać się do mitologii wielu ludów i analizować opowieści. Jednak to nie jest mit.
To historia bardzo prosta i banalna, ale opowiedziana w języku, którego nie rozumiemy. Autor próbował przekazać, to, co mu się przydarzyło, jak najdokładniej. Niestety, jego słuchacze mówili innym językiem niż my, a to dla nich była opowieść. Autor nie wziął pod uwagę, że my nie zrozumiemy.
Bricolage – to słowo z języka francuskiego znaczy tyle, co majsterkowanie, a pochodzące od niego słowo bricoleur – to majsterkowicz. Jednak polskie odpowiedniki nie są dokładnym tłumaczeniem tych terminów. Bricolage i bricoleur to coś więcej niż tylko zwykłe majsterkowanie i zwykły majsterkowicz, który naprawi cieknący kran czy bezpieczniki, ponieważ cechą bricoleur’a jest również gromadzenie różnych niepotrzebnych rzeczy (rupieci) i składanie z nich jakichś urządzeń i sprzętów np. z nieużywanego buldożera, budzika i pralki automatycznej bricoleur jest w stanie zmontować jakoś tam działający ekspres do kawy.
Terminów bricolage i bricoleur użył Claude Levi-Strauss w Myśli nieoswojonej, przyrównując do czynności i wytworów bricoleur’a powstawanie mitów i pierwotnej (nie prymitywnej – jak zaznacza) wiedzy społeczeństw, z kręgów kultur innych niż europejska. To porównanie posłużyło Levi-Straussowi do określenia różnic między nauką a mitem i w swej książce poświęcił temu sporo miejsca. W skrótowym ujęciu bricolage i myślenie mityczne w zestawieniu z nauką różnią się przez to, że myśl mityczna, jak bricoleur, wypracowuje struktury, operując zdarzeniami, czy raczej residuami zdarzeń; natomiast nauka >>działająca<< przez sam fakt swego powstawania, tworzy – dzięki konstruowanym nieustannie strukturom w postaci hipotez i teorii – zdarzenia, którymi są zarówno środki, jak i jej wyniki. Inaczej mówiąc, myślenie mityczne – jak dzieło bricoleur’a – powstaje ze skończonego zasobu elementów, będących pod ręką, które niestrudzenie rozmieszcza i przemieszcza, aby odkryć ich sens. Nauka zaś wykracza poza znany w danym etapie cywilizacji zasób dotychczasowych doświadczeń; uczony, chcąc dowiedzieć się czegoś nowego, tworzy projekt (hipotezę) wymagający nowych narzędzi.
Mechanizm ten bardzo łatwo wytłumaczyć na przykładzie schrystianizowanych opowieści ludowych. Chłop nie wiedział, jak powstał świat. Dopóki wierzył w Welesa i Pieruna, odpowiadał na to pytanie opowieścią o nich, bo mieścili się w jego mitycznym postrzeganiu świata, tej skrzynce z narzędziami. Gdy zabrano mu Welesa i Pieruna, a dano diabła i Boga — nadal nie wiedział, skąd się wziął świat. W nowej wersji opowieści nie było Welesa i Pieruna, bo chłop nie miał ich już w swej skrzynce z narzędziami. Za to byli Bóg i diabeł oraz stara fabuła nowej opowieści.
Mity są więc próbą opowiedzenia czegoś przy użyciu elementów, które mamy pod ręką.
Bez zdobywania wiedzy o powstawaniu piorunów i gwiazd opisują boga, który włada piorunami, i innego, który wykuł słońce ze złota. W końcu złoto i kowalstwo jest znanym elementem.
Autorem historii z łodzią pływającą od chmury do chmury jest pewien Maorys. Przebywał on przez jakiś czas wśród białych, był w Europie i po powrocie próbował opowiedzieć swoim rodakom o tym, co widział.
Gdy słońce stało na niebie, pokryły się wskazówki zegara. Mój towarzysz powiedział kilka słów do telefonu i po kilku schodkach wsiadł do samolotu. Tam powiesił swój cylinder na wieszaku i poprosił, żebym spojrzał w dół. Ujrzałem wiele domów, kilka tramwajów, a nawet pociąg, który szybko się oddalał. Nagle zjawiła się dziewczyna z piórem. Przyniosła nam napój i powiedziała, że zaraz ujrzymy kino (film?).
Maorysi nie znali samolotów, ale znali łodzie.
Bricolage jako wyjaśnienie sposobu powstania mitu jest bardzo ciekawą koncepcją. Myślę, że mity właśnie dzięki temu majsterkowaniu, by jak najlepiej odpowiedzieć na ważne pytania, mimo śmierci danej religii wciąż mogą być inspiracją dla ludzi. To zapewnia im ponadczasowość.
Ancient history of the Maori Johna White'a było wskazane jako źródło wiedzy o Maorysach, ale historia tego człowieka opowiadającego o Europie nie ma prawa z niej pochodzić. Pierwszy lot samolotem to 1903 rok, a John White zmarł w 1891.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz