Gdy latem poznawałam innego rodzaju muzykę przebiegało to zwykle tak: wikipedyczna lista gatunków muzyki, klikam coś ciekawego, podanego w artykule wykonawcę znajduję na YT. Słuchanie nowych wykonawców, nie zawsze zachwycających, przerywałam co jakiś czas, czymś, co znam i lubię od dawna. W końcu doszłam do momentu, gdy przerwę chciałam poświęcić na słuchanie zespołu, który jeszcze niedawno był nowy.
Moja lista
Jeśli nie interesuje cię muzyka, przewiń do numeru 126, tam się rozpisałam nie o muzyce. Pogrubienia zaś oznaczają to, co mi się podoba, w sumie możesz się też ograniczyć do przejrzenia tylko tych punktów.
- Niezapamiętany wykonawca, indie rock - gwałt na słuchu, na tyle się zniechęciłam, że mogłoby się na tym skończyć
- Chinawoman, slowcore - polecona na Slow przez życie, zakochałam się. I w sumie dzięki temu przeszło mi zniechęcenie.
- Julia Pietrucha, pop (dokładniej: dojrzały pop z elementami folku) - polecona u Kameralnej, w sumie nic powalającego, ale też nie najgorsze.
- Clannad i Beltaine, muzyka celtycka - cudowny powrót, jak ja dawno nie słuchałam muzyki celtyckiej
- Corvus corax, rock średniowieczny - kruk w nazwie, świetna muzyka, dobre teksty, więcej takiej muzyki. Na szczęście utwory są długie, więc przyjemność z słuchania trwa dłużej. Warto wysłuchać Twilight of the Thunder God. Przyznaję, że dla mnie znalezienie tego to zwycięstwo.
- Femi Kuti, afrobeat - przyjemna muzyka, ale nie zachwyca. Może czasami, dla odprężenia
- Dinah Washington, jazz - zwróciłam na nią uwagę przez Wyloguj się do życia, przyjemne jak afrobeat, a Dinah ma niesamowity głos. W sumie miłe, ale jakoś nie porywa.
- The Pogues, celtic punk - trochę ciekawsza wersja muzyki celtyckiej, jeszcze będę wracać.
- Youssou N'Dour, afro rock - skoro podobał mi się afrobeat i lubię rock, to czemu by nie? No właśnie nie... bo ta muzyka jest nudna. Chociaż wpada w ucho.
- Sukh Sarkaria, bhangra - hinduska nazwa chyba, klikam. Dziś jest to zarówno odmiana pop jak i rodzaj tańca i muzyki wywodzący się z Pendżabu. Jeśli chodzi o wersję pop, to muzyka nawet nie zdążyła się rozkręcić. Nie wytrzymałam dość długo. Potem znalazłam bhangrę tańczoną przez uczniów jakiejś szkoły tańca folkowego. Było lepsze, ale nie podobało mi się nadal.
- Alice in chains, grunge - Nirvana jest najbardziej znanym zespołem grunge'owym, ale z Nirvaną juz kiedyś próbowałam, więc wpisałam inną nazwę. W sumie nic ciekawego, znowu nie wyszło.
- Pendragon, rock progresywny - podoba mi się nawet, dobrze się słucha
- Sir Coxsone, ska - reggae przed reggae, nie podoba mi się.
- Negro spirituals - słuchałam różnych wykonań pieśni tworzonych przez niewolników murzyńskich o treści i charakterze religijnym. Pod koniec XIX wieku zaczęły przenikać do kultury białych, by stać się częścią amerykańskiej muzyki ludowej. Ponieważ nie podaję jednego wykonawcy, zalinkuję może utwór Amazing Grace. Takie sobie.
- Pictureplane, witchhouse - nic zachwycającego, ale bardzo przyjemne, będę słuchać czasami
- Public Image Limited, post-rock - bardzo dziwne brzmienie, w sumie nie wiem, jak je skomentować. Słyszę hałas, który mi nie przeszkadza i nie sprawia przyjemności.
- Nusrat Fateh Ali Khan, qawwali - to muzyka związana z sufizmem, mająca jednak też świecką formę. Łączy elementy perskiej i indyjskiej muzyki klasycznej z tekstami religijnymi. To bardzo egzotyczna, ale piękna muzyka. Pamiętałam ją ze wzmianki w Wojnie kwiatów Tada Williamsa.
- Foxy Shazam, post hardcore - nijakie trochę.
- Bauhaus, gotycki rock - w sumie znałam to wcześniej, ale nagle wróciłam do Bauhausu. I znów mnie on nie zachwycił.
- Therion, metal symfoniczny - jestem pod wrażeniem i chcę więcej. Warto posłuchać Son of the Sun o Echnatonie. To faraon, który wprowadził monoteizm do Egiptu, można powiedzieć, że wprowadził monoteizm do historii, bo był pierwszy.
- The Sonics, garage rock - nieco surowe brzmienie.
- Los Lobos, rock latynoski - kolejna fajna muzyka, której w życiu bym nie posłuchała normalnie. I przyznaję się, gdyby zespół nie nazywał się wilki, to wybrałabym inny.
- Lakota thunder, muzyka indiańska - jak można się domyślić, grupa tworzy tradycyjną muzykę Lakotów, ewentualnie Siuksów. Bardzo interesująca muzyka.
- Ramones, punk rock - dobra, to nie jest nic nowego u mnie, ale zwykle tego nie słucham. I raczej nie będę, bo mnie nie zachwyca.
- The Highwaymen, country - nic ciekawego.
- IU, dance/ballady - Lee* Ji Eun posługująca się pseudonimem Iu tokoreańska piosenkarka, której z zamiłowanie słuchałam w wakacje 2014. Postanowiłam wrócić. I co? Mogłabym znów jej słuchać, bo w zasadzie nie jest to zła muzyka. Ale znów - nie porywa, jest za spokojna. Do tego, nic nie rozumiem, gdy śpiewa w ojczystym języku.
- Angerfist, hardcore - i stało się. Trafiłam na muzykę za ciężką dla mnie. Jednak możliwe.
- Desi sława, czałga - przyjemne całkiem.
- KoЯn, nu metal - nie wiem, jak czytać nazwę tego zespołu. Śpiewają po angielsku i mają nazwę pisaną alfabetem łacińskim, ale to ja mnie rozprasza. Znam milsze rodzaje muzyki.
- Giennadij Czamzyryn, znany jako Gendos, chöömej - to technika śpiewu gardłowego wpisana na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO, z tuwińskiej i mongolskiej muzyki ludowej. Brzmi zadziwiająco. To muzyka taka wdzierająca się do wnętrza człowieka, nawet jeśli on nic z tego nie rozumie. Chyba nie da się tego słuchać często, bo intensywne przeżycie męczy, ale jest świetne.
- Sly and the Family Stone, funk - nijakie.
- Richard Walley, tradycyjna muzyka aborygeńska - w sumie pierwsze, co znalazłam pod hasłem aboriginal music, więc zignorowałam angielskie nazwisko (no bo jakie ma być w XXI wieku?).
- Yothu Yindi, aborygeński rock - przyjemny rock, bardzo żywa i melodyjna muzyka z nutą egzotyki
- Wildflower, rock/reggae - w sumie nie planowałam słuchać reggae, bo nigdy mi się taka muzyka nie podobała. Jednak szukając aborygeńskiej muzyki zwróciłam na tę grupę uwagę i zakochałam się, choć nic nie rozumiem w języku kunwinjku. Udało mi się w dodatku zakochać tylko w jednym utworze - nazwa wildflower jest tak pospolita, że YT nie rozumie, co mi ma dać, gdy ją wpiszę.
- The Balfa Brothers, cajun - Cajun to zarówno osoba należąca do francuskojęzycznej grupy etnicznej znad Zatoki Meksykańskiej w USA jak i muzyka tej ludności. Takie country tylko nie nazywające się country.
- Cree, blues - smętne trochę i nie zapadło mi w pamięć wcale, kilka sekund po przełączeniu na Presley'a nie wiedziałam, co napisać
- Elvis Presley, rockabilly, rock and roll - rock, jak wiadomo, powstał z rock and rolla. Może to wyjaśnia, czemu mi, przyzwyczajonej do rocka, to wydaje się nieco zacofane.
- Harry Belafonte, calypso - afrykański gatunek muzyki, w sumie fajne i przyjemne, choć brzmi dziwnie. Uwielbiam te momenty śpiewane przez wszystkich, a nie tylko przez solistę.
- shange - chińskie pieśni ludowe, popularne zwłaszcza w górach. Trafiałam na różne nagrania, nawet amatorskie. Mimo to zawsze był piskliwy, kobiecy wokal i to mi się nie podobało.
- Silvana Armenulić, sevdalinka - muzyka ludowa z Bośni i Hercegowiny, brzmi jakoś dziwnie staroświecko, jak muzyka z filmów z PRL-u (może coś takiego słyszałam dawno na starym filmie?), to kobieca muzyka, bardzo ładna.
- Hindi Zahra, muzyka berberyjska (oraz pop, soul, blues, jazz) - youtube pomyślało, że mi się spodoba i dobrze, bo przez polską wikipedie nie dowiedziałabym się nic o muzyce Berberów.
- Machel Montano, soca - połączenie calypso z muzyką indyjską wywodzące się z okolic Trynidadu i Tobago oraz Barbadosu. Muzyka miła, ale nieco płytka się wydaje.
- Tangerine Dream, rock elektroniczny - piękne brzmienie, choć brakuje mi nieco słów.
- Eyehategod, sludge metal - to jest świetne, ale męczące.
- Minor Threat, The Teen Idles, straight edge - muzyka dla tych, którzy noszą niebieskie sznurówki w glanach. Ja noszę czerwone. Nieco dziwne są krótkie utwory, to pewnie dlatego, że wokalista nie umie wytrzymać ciągłego wydzierania się.
- Interpol, post-punk - nie wiem, czemu, ale zawsze jak słuchałam muzyki punkowej to podobała się i nie słuchałam jej dalej. Logiczne. Słuchanie punk rocka nie pasowałoby do idei nowych gatunków muzycznych, więc znalazłam coś z punkiem w nazwie. No i fajnie jest.
- Captain Beefheart and His Magic Band, protopunk - dalej z punkiem w nazwie. Pewnie nikogo nie dziwi, że wybrałam grupę z najdziwniejszą nazwą.
- Emperor, symfoniczny black metal - gatunek bliski temu, co lubię. Więc też go lubię.
- Marilyn Manson, metal alternatywny, hard rock, glam rock, industrial metal, industrial rock, heavy metal, rock gotycki, electro-industrial - jakoś tak wyszło, że nigdy go nie słuchałam i gdy szukałam wykonawcy rocka industrialnego zwróciłam na niego uwagę. Znane nazwisko, no to posłucham. Uwielbiam jego głos, tę dziwną muzykę i teksty.
- Bob Marley, reggae - ponieważ podobało mi się reggae Wildflower, postanowiłam jednak czegoś posłuchać, choć nie lubię tego rodzaju muzyki. Przynajmniej myślałam, że nie lubię. Odwołuję to!
- Ondo - japońska muzyka folk. Gdy w polskiej wikipedii na liście gatunków muzyki klikniesz nazwę Ondo odeśle cię do stanu w Nigerii, który rzeczywiście tak się nazywa. Niestety, nie jest gatunkiem muzyki i nie ma linku do strony z innymi znaczeniami. Słuchałam różnych wykonań. Bardzo ładna, egzotyczna muzyka.
- George Harrison, rock - mam kolegę, fana wszystkich Beatlesów, zwłaszcza Johna Lennona, którego też kocham. Udostępnił nagranie, to kliknęłam. W sumie, rock to nie jest nic nowego dla mnie, Beatlesi też nie, ale zwykle Harrisona nie słucham.
- Ivete Sangalo, axé - to styl muzyki brazylijskiej, nazwa była rytualnym pozdrowieniem w lokalnych religiach candomblé i umbanda, oznaczała pozytywną energię. No i jest bardzo pozytywna. Ale nieco nudna.
- Lisa Maffia, garage - muzyka elektroniczna nie brzmi jak muzyka tylko jak dzwonek telefonu.
- Congo Natty, jungle - za szybki rytm dla mnie, słyszę jakby ktoś po prostu nawalał bez sensu z rytmem kropel na szybie podczas ulewy
- Zouk - tradycyjna muzyka karaibska, pojawiła się na Gwadelupie i Martynice. Nazwa to prawdopodobnie skrócona wersja francuskiego słowa mazurka, znanego na Karaibach od XIX wieku. Dziś mieszanina calypso i reggae. Przyjemne.
- Insane Clown Posse, horrorcore - to jest takie surrealistyczne. I psychopatyczne.
- Angelcorpse, deathmetal - idziemy w straszne klimaty dzielnie. Muzyka jest dobra, głos okropny, tekst niezły. Unholy raven spawned from dying dove of peace - Black Solstice. Jako kruk nie potwierdzam. Można słuchać, byle znaleźć coś z innym wokalistą.
- Slade, glam rock - lubię glam metal, lubię rock, będzie fajnie. Wikipedia wśród prekursorów wymienia moją ukochaną Budkę Suflera. Muzyka idealnie wpisująca się w mój gust, jest tam to, co podoba mi się u Budki i u Europe.
- Adrian Copilul Minune, manele - mieszanka muzyki cygańskiej, orientalnej i popu. Okropne.
- Šaban Bajramović, muzyka cygańska - to też okropne.
- Keane, soft rock - przyjemne i lekkie. To pianino brzmi słodko. Muzyka, której czegoś brakuje - może po prostu gitar?
- At the Gates, melodic death metal - od zwykłego death metalu różni się wokalem i to mi się podoba.
- Entombed, death and roll - jest fajnie.
- Earl Scruggs, bluegrass - nuda.
- Rites of spring, emo - podgatunek hardcore punka z lat osiemdziesiątych, nie to nowe coś. Po prostu nie.
- Apparat, glitch - muzyka bez treści, ale jak przyjemna.
- Anthony B, reggae/dancehall - pozytywna muzyka nie w moim guście.
- Chambao, flamenco chill - ciekawe, ale za spokojne. Wniosek: posłuchać flamenco, będzie lepiej.
- Flamenco - tutaj ja i wikipedia się nie dogadałyśmy i musiałam wyszukać po prostu flamenco music. Przy okazji znalazłam Traditional Music Channel. I w ten oto sposób mam na YT aż dwie subskrypcje!
- Muzyka Azerbejdżanu - jest niesamowita. (Tak, nie wiedziałam już, czego szukać na wiki, miałam wrażenie, że zostały mi tylko odłamy popu i muzyki tanecznej). Brzmi tak arabsko, a jednocześnie jest nieco podobna do flamenco
- Tybetańska muzyka folkowa - to też jest świetne. Nic nie rozumiem, ale wokal mi się podoba.
- Peruwiańska muzyka - jest piękna i taka delikatna.
- Rob Mayth, hands up - no, poszukałam jeszcze i znalazłam coś ciekawego. Okropne.
- Bolt Thrower, grindcore - nawet ok.
- Szkocka muzyka tradycyjna - przyzwyczajona do muzyki celtyckiej po prostu nie widzę tu nic nowego, ale fajnie jest.
- The cockney rejects, oi - brzmi topornie.
- John Mayall, blues rock - posępne, ale ciekawe. Utwory są na tyle długie, że mnie nudzą.
- Larry Norman, rock chrześcijański - koleś jest mega przystojny! Napatrzeć się nie mogę. Niestety, śpiewa gorzej niż wygląda, ale muzyka jest na poziomie jego wyglądu, nie głosu. Pogrubienie za włosy.
- Stryper, metal chrześcijański - niczym to się nie różni od normalnego metalu, więc nie wiem, po co tego było słuchać.
- Anziza Salema, salegy - gatunek muzyki z Madagaskaru. Rozczuliłam się, to jest świetne. Nie, jednak słuchając tego trochę dłużej mam Salemy i salegy serdecznie dość.
- Silüetler, anatolian rock - połączenie tureckiego folku i rocka, jest takie relaksujące.
- Poison Girls, anarcho-punk - podoba mi się takie dziwne brzmienie, choć na początku miałam inne odczucia
- Native Deen, hip hop, nasheed - to drugie to rodzaj islamskiej muzyki. W sumie ani dobre, ani złe, nijakie doskonale.
- Fanta Sacko, bajourou - muzyka z Mali, ta kobieta drze ryja nie wiem, o czym, ktoś przygrywa w tle na jakiejś gitarce jakby chciał, a nie mógł,
- The Righteous Brothers, blue-eyed soul - ładne, ale nieco się nudzę.
- Michael Kiessou, bend-skin - pop z Kamerunu. Wbrew wszelkiej logice - podoba mi się.
- DJ Rashad, ghetto house - nie.
- Jane Birkin, chanson, pop - w jakimś artykule wymieniono ją jako ikonę stylu lat sześćdziesiątych, a ja sprawdziłam, jak śpiewa.
- Exhorder, groove metal - ten moment, gdy przerzuciłam się na anglojęzyczną listę gatunków muzycznych i zobaczyłam, ile jeszcze trzeba odkryć! A tą muzyką się jaram.
- Goombay dance band, goombay - bahamska muzyka grana na bębnach. Niesamowicie się zdziwiłam, gdy usłyszałam początek Sun of Jamaica - taka znana piosenka, a ja nie wiem, że to goombay. Miłe.
- Mnisi benedyktyńscy, chorał gregoriański - jest album Chant z taką muzyką, który sobie znalazłam. Jej, nie spodziewałam się, że religijne śpiewy obcej religii w obcym języku mogą na mnie działać. Zaznaczam rodzaj muzyki, bo mnisi chyba nie są ważni.
- Best hippie songs of all time - genialna składanka.
- Motherhead bug, gypsy punk - całkiem fajna muzyka. Zwłaszcza jak na punk. Brzmi nieco psychodelicznie.
- John Mellencamp, heartland rock, roots rock - prosty, dobry rock.
- Black 47, irish rebel music - czyli w sumie znów muzyka celtycka, porządny rock celtycki z ciekawym brzmieniem. Nawet jak nie słucham słów, to słyszę w muzyce i sposobie śpiewania, że to jest rebel music.
- Rebel Souljahz, jawaiian - hawajskie reggae, nie bardzo mi pasowało, potem słuchając dalej się przekonałam. Nadal nie jest to nic zachwycającego, ale znośne.
- Gabby Pahinui, muzyka hawajska - niezłe, ale nijakie,
- Steven Halpern, New Age - niby Enya to też New Age, więc gatunek ten powinien być mi znany, ale jednak uwzględniłam go tu. Niestety, nie jest to coś, czego chciałabym słuchać.
- Caravan, phleng phuea chiwit - coś w rodzaju tajskiego rocka. Mogłoby się coś w tym dziać.
- The Third Sex, riot grrrl - czyli feministyczny hardcore punk, brzmienie znów toporne, a w pierwszym poznanym utworze dziewczyny śpiewają, jakby chciały, a nie mogły. W następnym miały trochę siły i usłyszałam, że wokalistka jest jedna (?) i ma niezły głos.
- Soundtracki z Wiedźmina - czyli zignoruj fakt, że nie grasz w gry i ciesz się dobrą muzyką.
- Bolivia Folk Music - niezłe.
- Chas McDevitt, skiffle - W tym momencie pomyślałam sobie, że skoro już widzę tylko gatunki muzyki regionalnej oraz odłamy/połączenia gatunków, które mniej lubię, to pora dać spokój biednej wikipedii. Patrzcie, co uczynił geniusz ludzki - interaktywne drzewo genealogiczne gatunków muzyki. Wypatrzyłam tam skiffle z wypisanymi wykonawcami, nudne, ale się nie zrażam.
- Bill Kenny, doo wop - kolejna staroświecka muzyka.
- Exorcism, doom metal - a teraz znalazłam moje ulubione główne gatunki i w nich szukałam podgatunków. Chyba wcześniej widziałam doom metal w sprawdzanych wykonawcach i dlatego skreśliłam. Nie ogarniam, ale fajnie jest.
- Pelican, post-metal - czyli post-rock połączony z heavy metalem. Mocne, dzieje się.
- Tony MacAlpine, neoklasyczny metal - nieźle, ale czegoś brakuje
- Lorelei, dark rock - mhhrock, straszny wokal, jest świetnie.
- The Meteors, psychobilly - dziwne brzmienie, wokal ciekawy, kojarzy mi się z country, ale jest lepsze.
- Meat Puppets, cowpunk - wokalista ma jakiś dziwny głos, brzmienie jakby ktoś nawalał losowo w perkusję. Dobra, słucham dalej, a mam cały album znaleziony. Nagle zwalnia, nawalanka zmienia się w rytm i na tym tle nawet wokalista nieźle brzmi.
- Hunters and Collectors, pub rock - niezły rock, szkoda, że w Polsce grywają radiowy pop, bo to by było idealne tło w knajpie - zwłaszcza w typowym pubie, ale nie tylko.
- Meshuggah, djent - podgatunek metalu, to dla mnie za dużo.
- Cocteau Twins, ethereal wave - ten wokal, ta muzyka, to wszystko.
- Black Stone Cherry, southern rock - dobre.
- The Osmonds, bubblegum pop - zabierzcie to ode mnie.
- Maria Sadowska, pop, funk, jazz - znałam ją już dzięki Zosi, ale znów mnie naszło na jej słuchanie, więc notuję. Piękny głos + miła muzyka + przesłanie.
- Kortez, muzyka alternatywna - głos zapity, dziwna muzyka, przesłanie słabe.
- Snowid, disco/elektro/folk - nie do końca mój klimat muzycznie, ale teksty mnie przekonują.
- Mohipisian, psychodeliczny rock - jedno i drugie to znalezisko z broszurki o Lublinie, niezłe.
- Katy Perry, pop, poprock, dance-pop - piosenkarka, której fanką jest moja kuzynka, więc ją uwzględniłam. A poprock to kochane Wilki, nie może być źle. Jednak może.
- Sky Ferreira, synthpop, dance-pop, indie pop, indie rock, alternative rock, art pop - dobrze wspominam postać z pbf o jej wyglądzie, to pomyślałam, że posłucham. Fajne, ładny wokal. Uznajmy ją za reprezentantkę indie rocka i alternative rocka, bo ktoś musi mnie przekonać, że jednak indie rock nie jest beznadziejny i to brzmi bardziej jak rock niż pop. Tak ładnie zaczyna się indie rockiem i kończy prawie indie rockiem.
- Kamaedzitca, folk metal - czyli jednak nie koniec, po poście 9 słowiańskich piosenek dostałam nowe rzeczy. Prawilnie facet się drze, tylko ja nie jestem białoruskim narodowcem nastawionym antyzachodnio, któremu wielce przeszkadza nauka (Czas walki z napisami), więc może nie. Od tego momentu nie przejmuję się tym, że miałam słuchać kilku utworów, wystarczył mi jeden.
- Molot, thrash/black metal, pagan metal - białoruski metal to nie to, bo w sumie brzmi aż nazbyt podobnie do Kamaedzitcy, tylko tu muzyka jest lepsza.
- Дрыгва, pagan/folk metal - tu jest nieco lepiej moim zdaniem, tego jeszcze będę słuchać.
- Stolnyj grad, rap - rapujący narodowcy, prawilnie. Brzmienie muzyki niezłe, tylko ten tekst i teledysk, i przesłanie... W sumie nie wiem, o co chodziło, mam brać siekierę i iść na narkomanów? WTF? Czyli jeśli ktoś jest idiotą i niszczy sobie tylko swoje własne życie, to ja mam go zastrzelić? A... moralność, człowieczeństwo strzelającego? Prawo, którego wielki patriota powinien przestrzegać? Żeby było zabawniej, w następnym utworze wyznanie wiary. Tak, takiej, która zabijać zakazuje, z ciekawości sprawdziłam: Моя Вера. Pozwolę sobie zacytować fanpejdż Muzyka Tożsamościowa, gdy to udostępniali:
Kolejny kawałek znakomitego duetu rosyjskich narodowych raperów już dostępny na naszym kanale. Przyjmujemy go jednocześnie jako własną deklarację religijną. Jako Muzyka Tożsamościowa stoimy na gruncie rzymskiego katolicyzmu. Pojawiające się gdzieniegdzie w naszych przekładach akcenty związane z europejskim pogaństwem (Bujak - "Jaćwingowie", Kamaedzitca etc.) temu nie przeczą. Pogańskie wierzenia pozostają elementem naszej tradycji i kultury. Obca jest nam wczesnochrześcijańska, neoficka nienawiść do tego, co minione. Chłopaki ze Stolnego Gradu są zresztą ze schizmy prawosławnej, więc na upartego można by i ich za to tępić oraz bojkotować - ale po co? Skoro przekaz taki genialny...
Hm, zastanowili się nad bojkotem (skoro piszą o bojkocie, to pewnie go rozważali), bo tak im przeszkadza pogaństwo u innych, ale zachęcanie do odstrzału ludzi (nie zasranych kundli, nie narkomańskich ścierw jak w piosence, tylko ludzi właśnie) ich nie skonfundowało, bo to prawosławni. [Czepiałabym się też, gdyby śpiewali o jakiejkolwiek innej religii zakazującej zabijania np. bahaizmie, więc nie, nie chodzi o chrześcijaństwo] Wiem, że to niby jest przeciwko dilerom i to ma coś zmieniać, bo morderstwo dilera jest mniej złe niż morderstwo narkomana - tak usprawiedliwia się Muzyka Tożsamościowa na YT - ale Kręcimy we łbach ćpunów nagle i mocniej niż każda amfa / Te zasrane kundle szeroko rozwierają paszcze! / Dokąd leziecie, ścierwa? albo Tych kreatur nie zmieni sąd ani więzienie. Psiarnia tępa i przekupiona, a myszy zdychają od gówna! / Bierz siekierę, sprzątaj okolicę! Nie bój się psich sfor! czy Narkoman to człowiek chory specyficznie / Proponuję ich leczyć elektrowstrząsem. W momencie gdy tak samo pozbawia się człowieczeństwa policję (psiarnia), gangi (psie sfory), dilerów (kreatury, w sumie nazywani są najlepiej - kreaturami albo po prostu dilerami) i narkomanów (ścierwa, myszy, zasrane kundle), to ja jestem pewna, że gdyby autorzy dostali broń, to wystrzelaliby wszystko, co się rusza. PS. Pozdrawiam patriotów i narodowców piszących jakże polskie cudzysłowy otwierane u góry, dziękuję za raka oczu.
~źródło - Rod, folkstep, elektronika, drum&bass, breakbeat - niezłe, miło się słucha.
Podczas moich przerw królowało przeplatanie w różnych proporcjach Kata, Kostrzewskiego i Alkatrazu, Magdy Przychodzkiej, Percivala, Jaru, Arkony z Chinawoman, Corvus Corax, Yothu Yindi, Wildflower, Therionem, Emperor i Marylinem Mansonem,
Na drzewie genealogicznym gatunków muzyki po lewej jest pop, z neosoulem najbardziej po lewej, pośrodku elektroniczne, punk, blues i rock, a najbardziej po prawej jest metal. Zaś na prawo od metalu jest folk metal. Jazz, blues i country są na górze, ale góruje nad wszystkim folk. Ze schematem jest ten problem, że przez jego rozmiary nie mogę go ogarnąć. Przydałby się mniejszy prostokąt z miniaturą schematu pokazującą, gdzie jestem. Aż sobie taką rozpiskę tu zrobiłam.
Czego słucham?
Gdy pytana przez rówieśników o to, czego słucham, wymieniałam wykonawców tworzących muzykę dla mnie lekką i przyjemną - słyszałam, że lubię ciężkie brzmienia. Buntowałam się trochę przeciwko takiemu stwierdzeniu, bo za ciężkie brzmienia uznawałam tylko... Metallicę i Nirvanę (jedno i drugie było w gimnazjum uznawane za ciężkie i rzeczywiście do mnie nie pasują). Natykałam się teraz na utwory za lekkie. Gatunki muzyki, których słucham dość często i z tego powodu nie ma ich na liście wyżej:
- glam metal
- thrash metal
- heavy metal
- black metal
- pagan metal
- folk metal
- folk
- folk rock
- rock
- hard rock
- rock progresywny
- psychodeliczny rock
- rock alternatywny
- poprock
- pop
- chanson
- R&B
- ambient
Wcale nie musiałam sprawdzić, jak nazywają się gatunki grane przez moich ulubionych wykonawców. A kolejność jest przypadkowa. Najrzadziej chyba zdarza mi się słuchać chanson i R&B.
Co dalej?
Zamierzam poznawać innych wykonawców reprezentujących gatunki, które mi się spodobały. Skoro już sprawdziłam, jaką muzykę grają moi ulubieńcy - znajdę więcej grup grających taką muzykę. Zastanawiam się nad podsumowaniem także tego w kolejnym poście.
Pytanie do czytelników
Znacie coś, co mogło mnie ominąć? A może jakiegoś wykonawcę muzyki pogrubionej lub z drugiej listy, którego mogę nie znać? Albo po prostu muzykę, którą kochasz? Pochwalcie się w komentarzach!
* Lee to nazwisko, Ji Eun to imię (imiona?). Koreańczycy tak piszą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz