Teraz będą sprawy subiektywne, trudne i kontrowersyjne. W które część ludzi nie wierzy. Niektórzy zaś uważają, że w tej części możliwości są tylko tożsame z częścią możliwości biologicznych i że mogą być tylko takie, jak oni powiedzą, co tam lekarze, psycholodzy, sami zainteresowani. Oni się nie znają.
Będzie trochę angielskiego, w kolejnych częściach nawet więcej, bo nie wszystko w ogóle da się nazwać po polsku, a poza tym używałam angielskich źródeł, nauczyłam się myśleć tamtymi pojęciami i potem w polskich źródłach też je widziałam.
Płeć psychiczna
Jest to subiektywne poczucie przynależności do jakiejś płci. Po angielsku gender, w odróżnieniu od sex (biologiczna część). Większość ludzi czuje się mężczyzną lub kobietą, jednak możliwości jest więcej. Nie można przecież komuś zabronić czuć się inaczej. Niektórzy ludzie czują się, jakby nie mieli płci, inni – jakby ich płeć była czymś pomiędzy, albo jakby nie będąc ani męska, ani kobieca, była po prostu trzecia. Ciekawa lista genderów jest na stronie Genderfluid support. Pośrodku generalnie znajduje się kategoria genderqueer. Nie mogę wymienić wszystkich genderów, pozwolę sobie wymienić gendery subiektywnie wybrane:
- kobieta;
- mężczyzna;
- androgyne: płeć pomiędzy, może być bardziej męska, bardziej kobieca lub pośrodku;
- agender: brak genderu, neutralny gender, gender niezdefiniowany, nieprzejmowanie się genderem lub niechęć do określania się;
- bigender: posiadanie dwóch płci;
- intergender: płeć dla osób interseksualnych, która pasuje do ich ciał;
- lunagender: płeć powiązana z księżycem i zmieniająca się podczas jego cyklu;
- pangender: odczuwanie wielu (lub wszystkich, nawet jeszcze nieznanych) płci, niekoniecznie w tym samym czasie.
Lunagender mnie bardzo zainteresowało, choć się tak nie identyfikuję.
Niektóre kultury wytworzyły własne, specyficzne gendery.
- Femminiello: jedyna* europejska trzecia płeć tj. geje/transkobiety z Neapolu;
- Fa'afafine: trzecia płeć na Samoa;
- Hidźra: osoba trzeciej płci na subkontynencie indyjskim, zwykle biologicznie przynajmniej częściowo mężczyźni, mówiący o sobie w rodzaju żeńskim;
- Kathoey: osoba transpłciowa z Tajlandii, gdzie hormony są dostępne bez recepty, więc transpłciowe dzieci szybko zaczynają tranzycję, operację mają w wieku nastoletnim, ale płci w dokumentach nie mogą wcale skorygować;
- Khanith: trzecia płeć, biologiczni mężczyźni w Omanie;
- Māhū: trzecia płeć na Hawajach i Tahiti;
- Muxe: w kulturze Zapoteków (Meksyk) trzecia płeć, biologiczni mężczyźni przyjmujący role kobiece;
- Travesti: biologiczny mężczyzna o kobiecej tożsamości płciowej w Ameryce Południowej;
- Two-Spirit: określenie używane przez rdzennych Amerykanów w odniesieniu do osób niepasujących do binarności płci i gender roles;
- Yinyang ren: trzecia płeć w Chinach.
Na całym świecie jest jeszcze więcej trzecich płci. W przypadku Two-Spirit zdarza się, że określa się tak osoba niemająca rdzennie amerykańskiego pochodzenia.
To cultural appreciation i nie wypada tak mówić. Nie wiem, czy zwróciliście uwagę, że te trzecie płcie to biologicznie mężczyźni. Na całym świecie generalnie częściej zdarza się transseksualność u biologicznych mężczyzn identyfikujących się jako kobiety. Z nieznanych przyczyn w Polsce sytuacja jest odwrotna. Osoby transseksualne to częściej biologiczne kobiety identyfikujące się jako mężczyźni. Podejrzewa się, że mają na to wpływ kulturowe role kobiet w naszej części Europy.
Poczucie przynależności do danej płci może być stałe i bardzo często jest. Bywa jednak zmienne. Moim zdaniem to bardzo dziwne zjawisko, ale nie moja broszka, nie będę się nad tym rozwodzić. Jeszcze palnę coś głupiego z powodu swojego niezrozumienia zjawiska**.
To, jak o kimś mówimy, jest wymysłem człowieka, skutkiem gramatyki, nie biologii. Dlatego nie powinniśmy upierać się przy mówieniu o kimś zgodnie z płciami biologicznymi (których i tak nie sprawdzamy), ale zwracać się do ludzi, tak, jak nam sami powiedzą. W języku angielskim używa się odpowiednich dla tych osób zaimków jak singular they (Szekspir też go używał!), ze, xe i inne. W języku polskim zetknęłam się tylko ze stosowaniem nijakiej końcówki nazwiska -skie oraz końcówkami -om, -oś.
W przypadku poczucia przynależności do innej płci niż biologiczne (jeśli te są takie same) mówimy o transpłciowości. Jest to określenie parasolowe, mieści drag queens i drag kings, genderqueer, wymieniane przez nas trzecie płcie różnych kultur, crossdresserów i osoby dokonujące korekty płci. Stosuje się dwa pojęcia: transseksualność i transgenderowość. W przypadku osob transgender tożsamość płciowa jest inna niż płcie biologiczne, ale osoba ta nie zrobiła operacji korekty płci. Transseksualna osoba z założenia jest po operacji. Przy czym nie jest to jedyny sposób definiowania tych pojęć.
Osoby transpłciowe często już jako dzieci czują, że są innej płci. W tej sytuacji wyjściem jest najpierw blokowanie normalnego dojrzewania płciowego. Wówczas czekamy, czy na pewno dziecko nie zmieni zdania (jeśli trwa to kilka lat, to nie zmieni)
i zostawiamy możliwość przejścia dojrzewania na dwa sposoby. Jeśli zmieni zdanie, odstawiamy leki i dziecko dojrzewa zgodnie z płciami biologicznymi. Jeśli nie, podajemy hormony płciowe odpowiednie dla docelowej płci fenotypowej. Potem transseksualna osoba wykonuje operację. Wcześniej przechodzi przez test życia i jeśli przetrwa dwa lata (długo? Piotr Włast przetrwał 42 lata i się nie doczekał kolejnych etapów) w nowej roli bez leków, to idziemy dalej. To trójstopniowa terapia lecząca niezgodność płci biologicznych z psychiczną. Wykonuje się ją w sytuacji, gdy poczucie przynależności do innej płci nie jest powiązane z żadną chorobą psychiczną. Operacje są różne w zależności od płci i wieku danej osoby np. FtM przechodzą mammectomię, histerectomię, bilateralną oforectomię (usunięcie jajników) oraz falloplastykę (wytworzenie prącia), MtF wymagają usunięcia jąder, wytworzenia pochwy (zwykle ze skóry prącia) oraz uformowania zewnętrznych kobiecych narządów płciowych; dodatkowo osoby transseksualne korzystają z zabiegów chirurgii i dermatologii estetycznej (depilacja owłosienia, lifting skóry twarzy, makijaż permanentny, zmniejszenie chrząstki tarczowatej krtani, plastyka nosa, plastyka powiek). Te ostatnie chyba nie są tak potrzebne, gdy osoba przechodzi przez okres dojrzewania już z hormonami swojej płci, a nie zaczyna zmiany jako dorosły człowiek.
Co ciekawe, transpłciowość jest prawdopodobnie epigenetycznie i genetycznie warunkowana; wynika to z badań na rodzeństwie, bliźniętach dwujajowych i jednojajowych. Wyodrębniono nawet geny mogące mieć na to wpływ; choćby CYP17. Osoby transpłciowe mają nie tylko mózgi jak płeć, z którą się identyfikują, o czym już pisałom, ale nawet ich zęby mają cechy metryczne pośrednie, pomiędzy kształtem cispłciowych mężczyzn i kobiet. Podobnie jest z długością palców, konkretniej z porównaniem długości serdecznego i wskazującego. Przy czym palce nie są pomiędzy, są takie jak palce płci identyfikowanej, a zbadano to na MtF, male-to-female. Ma to związek z wystawieniem na działanie odpowiednich dla płci psychicznej hormonów w okresie prenatalnym. Poziom hormonów wpływa też na orientację seksualną.
Przeciwieństwem transpłciowości jest cispłciowość: poczucie zgodności wszystkich płci biologicznych ze sobą i z tożsamością płciową oraz pozostałymi wymiarami płci. Przypomnijcie sobie izomery cis-trans.
Uwaga. Gdy czytam o transpłciowości w tekstach napisanych przez osoby transpłciowe, zwraca uwagę, że wciąż są problemy z byciem nazywanym/ą/ odpowiednio do płci uznanej przy narodzinach, nie tej prawdziwej. Niektórzy ludzie nie mogą się przyzwyczaić do nowego imienia/zaimka, a niektórzy ludzie myślą, że lepiej wiedzą, jak o kimś mówić. To często pojawiający się wątek, najwyraźniej ta sprawa jest ważna dla transpłciowych. Wystarczy, by uznać to za ważne i jeszcze raz o tym wspomnieć. Innym problemem, który zwrócił moją uwagę, jest coś, co można by nazwać podważaniem płci. Niektóre zajęcia są genderyzowane, np. mechanik samochodowy w naszej kulturze musi być mężczyzną. Ciskobieta w tym zawodzie zetknie się z jakimiś żartami, ale raczej nikt nie zacznie dopytywać, czy ma pewność, że jest kobietą, skoro wybrała taki zawód. Transkobietę już o to zapytają. Jakby osoby transpłciowe miały obowiązek bardziej wypełniać gender roles.
Płeć socjalna
Jest to po prostu płeć wpisana w dokumenty, zwana metrykalną lub prawną. Ustala się ją przy narodzinach na podstawie narządów płciowych. Tylko w niektórych sytuacjach, gdy narządy są niejednoznaczne, sprawdza się inne płcie biologiczne. W Polsce istnieją dwie płcie prawne:
- żeńska K;
- męska M.
W niektórych krajach istnieje płeć X. Takie kraje to np. Afganistan, Nepal, Pakistan, Australia i Niemcy. Kraje z większością muzułmańską są takie postępowe pod tym względem, gdyż w Koranie obojnactwo jest wzmiankowane. Możliwość bycia oficjalnie osobą trzeciej płci jest ważna dla osób interseksualnych. Niektórzy z nich, jak wspominałam, są po narodzinach poprawiani poprzez operacje, co często sami oceniają negatywnie.
Zbierając informacje do tego, dowiedziałam się, że trzecia płeć to polityczny absurd, zaprzeczenie naturze, politpoprawność, że toalety muszą koniecznie być rozdzielnopłciowe i że to tak, jakby osoba wpisała sobie datę narodzin o 20 lat późniejszą, bo się młodo czuje. Szwedzki polityk dostaje ode mnie niewidzialny medal za głupią analogię. Wiadomo, interseksualni istnieją, by robić wszystkim na złość. Dowiedziałam się też, że nie powinno być małżeństw homoseksualnych, bo małżeństwa są, by płodzić dzieci. Zakażmy małżeństw ludzi bezpłodnych. Funny fact: omawiane przez nas osoby z różnymi zespołami często są bezpłodne i zawierają związki małżeńskie.
Płeć socjalna wpływa na to, jakie dziecko może mieć nadane imię, z kim może wziąć ślub jako dorosły człowiek i w zasadzie tylko na to, ewentualnie jak startujesz w wyborach to parytety i seksizm mają znaczenie. W niektórych krajach to ogranicza bardziej, np. ma wpływ na to, czy możesz prowadzić samochód.
Zawsze zasłaniamy narządy płciowe. Pokazujemy je tylko bliskim oraz lekarzowi. Nie możemy tak po prostu wyjść na ulicę z odsłoniętym penisem/waginą/czymkolwiek. Czujemy niepokój na myśl, że ktoś mógł nas podglądać.
Absurdalne jest więc, że pozwalamy, by w naszych dokumentach był wpisany rodzaj tychże narządów. Dziwne, że nie zasłaniamy przed urzędnikami dokumentów wyjawiających im tajemnicę: budowę ciała. To, że państwo na ich podstawie decyduje o czymkolwiek, wydaje się zamachem na naszą intymność.
Korekta płci metrykalnej
W prawie polskim by poprawić płeć socjalną trzeba po terapii hormonalnej a przed operacją... pozwać rodziców. Sąd musi orzec, że rodzice źle wpisali pierwszą płeć metrykalną. Jest to procedura nieprzyjemna tak dla osoby transseksualnej, jak i jej rodziców. Ma to pewien sens, gdyż uznaje się, że tożsamość płciowa się nie zmienia (niektórym ludziom się zmienia).
Dlaczego nie może być normalnie? W sensie tak normalnie, jak się da, bo na państwo nieinteresujące się płcią nie ma co liczyć. Normalnie, czyli: bez pozywania rodziców, załatwienie korekty płci to zwykła formalność po rozmowach z psychiatrą/psychologiem/seksuologiem/może jeszcze księdzem, by było po bożemu, a potem robimy operację. Był pomysł prostszej procedury korekty płci. Nowa procedura wymagałaby nadal mnóstwa papierologii i byłaby już wystarczająco upierdliwa, bo przecież bez uprzykrzenia życia osobom niepasującym konserwatystom nie da się żyć. Szanowny prezydent Duda nie podpisał ustawy.
Główny argument przeciw jest taki, że ktoś mógłby pochopnie skorygować płeć i po operacji żałować. Przecież te zmiany są nieodwracalne.
Problem w tym, że już w momencie pozywania rodziców trzeba wyglądać jak osoba płci docelowej tj. być na hormonach. A to już zmienia człowieka w sposób nieodwracalny. Komuś coś nie wyszło w obronie transseksualnych przed transseksualnością. To jak z kobietami w kopalniach. Zabraniano im pracy pod ziemią, bo za ciężka, więc pracowały na sortowni, jeszcze ciężej. Fuck logic.
Problemem dla osób transseksualnych jest czas: jeśli przyjmuje się hormony przez 5 lat i nie zrobi się operacji, to zwiększa się ryzyko nowotworu.
W Polsce nie ustalono dotąd jednolitych przesłanek, których spełnienie powinno warunkować możliwość korekty płci metrykalnej. Nie ma również jasno ustalonych skutków korekty płci prawnej dla małżeństwa i rodzicielstwa osoby transseksualnej. Nic więc nie wiadomo i od życzliwości prawnika zależy moim zdaniem za wiele.
Kiedyś czytałam felieton (w jednej z prawicowych gazet czytywanych przez mojego ojczyma) z apokaliptyczną wizją świata, w którym możesz mieć w dokumentach płeć taką, jak się określasz. Nawet bez operacji. I nikt nie może bez twojej zgody informować ludzi o twoich płciach biologicznych. W tym strasznym świecie nikt nie wiedziałby, kto ma jaką biologię. Nawet przyszła żona nie musiałaby mówić narzeczonemu, że jest trans. On mógłby się dowiedzieć tego np. dopiero po ślubie, zobaczywszy jej penisa. I dlatego, by nie skończyć w tym złym świecie, trzeba zachować upierdliwe procedury.
Jak myślicie, czy istnieje realne niebezpieczeństwo, że nasz trans-partner do ślubu nie wyjawi nam, co ma między nogami (bo tylko to obchodziło autora)? Czy rzeczywiście osoby transpłciowe są jakoś złe i złośliwie, będą przed partnerami ukrywać cechy swojego ciała, czy może to autor szuka problemu tam, gdzie go nie ma?
Można do swojej ewentualnej partnerki podejść z zaufaniem i życzliwością. Uznać, że jeśli musimy coś wiedzieć o jej ciele, to sama nam powie. Uznać, że nie bierzemy z nią ślubu dla waginy, więc penis nie powinien być przeszkodą. Można też traktować ją nieufnie jak autor tego felietonu, bać się, czy nas nie oszuka, potrzebować jakichś upierdliwych procedur, by uniemożliwić jej ukrycie informacji o cechach swojego ciała. Które podejście wolicie?
* Sądzę, że przed chrześcijaństwem mogło istnieć kilka trzecich płci w Europie, ale poza femminiello kojarzę tylko ergi i kobiety-udające-mężczyzn-bo-patriarchat z Bałkanów, więc nie mam się czym chwalić.
** Ofkors, nadal prędzej zbanuję tu osobę, która napisze coś obraźliwego o gender fluidity, niż osobę genderfluid i nadal ci z was, którzy znają mnie osobiście, mogą się bezpiecznie outować przede mną.
** Ofkors, nadal prędzej zbanuję tu osobę, która napisze coś obraźliwego o gender fluidity, niż osobę genderfluid i nadal ci z was, którzy znają mnie osobiście, mogą się bezpiecznie outować przede mną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz