One billion rising jest to największa na świecie akcja przeciwko przemocy wobec kobiet. Gdy po raz pierwszy o niej przeczytałam, nie wiedziałam, że w Polsce też taka akcja jest – zresztą, książka była wydrukowana zanim One billion rising dotarło do nas. Byłam zafascynowana niezwykłością tego pomysłu i gdy dowiedziałam się, że w moim mieście kobiety też tańczą, musiałam pójść. Akcja polega na tym, że zbierają się ludzie i tańczą.
Na polski przetłumaczono nazwę jako Nazywam się miliard. Dlaczego nie milion? Nazywam się Milijon – bo za miliony kocham i cierpię katusze... Na świecie jest około 7 mld ludzi. 1 na 3 kobiety doświadcza przemocy w ciągu życia. Oznacza to, że jest ich około miliarda. Konrad miał za mało rozmachu.
...
Mickiewicz nie miał na myśli miliona co do jednego. Miał na myśli po prostu bardzo wiele albo wszyscy, jak z biblijnym nie siedem, a siedemdziesiąt siedem razy masz wybaczyć. Konrad, mówiąc wszyscy, miał tysiąc razy za mało rozmachu jak na poziom przemocy wobec kobiet. Jak to zdanie w ogóle wygląda? W jakim ja świecie żyję, skoro to wszystko się dzieje?
Akcję zainicjowała Eve Ensler, amerykańska dramatopisarka i aktywistka ruchu feministycznego. Od 2013 14 lutego cały świat protestuje przeciwko przemocy wobec kobiet. Głównym celem jest pokazanie solidarności i nagłośnienie problemu.
1. Bo przemoc
Przemoc z definicji zasługuje na moją reakcję.
2. Wciąż mówi się o tym za mało
Ile wiesz o gwałtach na żydówkach w obozach koncentracyjnych? A ile wiesz o obozach gwałtu, gdzie żołnierze serbscy gwałcili Bośniaczki? Przecież to były zaledwie lata dziewięćdziesiąte, Europa, była Jugosławia to popularne miejsce spędzania wakacji. Wszyscy chyba powinni o tym wiedzieć, bo to oczywista oczywistość, że o niedawnych ważnych wydarzeniach w niedalekim kraju się wie. Ale nie. To nie są dość ważne zbrodnie, by o nich wiedzieć. To nie są dość ważne przestępstwa, by skutecznie uczyć ludzi, jak ich uniknąć. To nie są dość ważni ludzie, by przejmować się ich krzywdą.
Przemilczana Jugosławia jest dobrym przykładem. Gdyby to było daleko, można by to usprawiedliwić odległością. Nikogo nie obchodzi, co się dzieje w Australii. Gdyby to było dawno, można by to usprawiedliwić historią. Nikogo nie obchodzi, co się działo w średniowieczu. Problem w tym, że to nie było ani dawno, ani daleko.
46% procent mężczyzn i 20 % kobiet wcale nie uważa, by molestowanie w przestrzeni publicznej było ważnym problemem, a zaledwie 19% ofiar zgłasza fakt molestowania policji1. Ofiarami molestowania było 85% kobiet (jeśli chodzi o mężczyzn – 44%).
3. Bo statystyka
Portret gwałciciela jest inny niż gwałciciel pokazywany w mediach – w serialach o policji, ojcu Mateuszu itd. pojawiają się gwałty, w filmach i gazetach też, ale zawsze te inne. Pojawia się pytanie, dlaczego? Dlaczego nie pokazuje się prawdy, dlaczego uczy się kobiet niedziałających sposobów na uniknięcie niestatystycznego gwałtu? Dlaczego obwinia się ofiary? Dlaczego kultura wspiera nie tę stronę, co powinna? Przecież my tyle razy słyszymy o sprawiedliwości, państwie prawa, prawie i sprawiedliwości, chronieniu kobiet i dzieci. Przecież wszystko i wszyscy powinno być skierowane przeciwko gwałcicielom, wszyscy i wszystko powinno być zaangażowane w pomoc ofiarom. Nie jest.
29% polskich kobiet powyżej 15 r. ż. doświadczyło fizycznej przemocy seksualnej, 24% werbalnej, 11% przemocy niewerbalnej, w tym wirtualnej. Każda z nich z osobna byłaby wystarczającym powodem by tam przyjść. Przemocy seksualnej doświadcza mniej więcej tyle kobiet, ilu ludzi płci obojga mieszka w województwie opolskim2.
Statystyki mnie przekonują.
4. Taniec to zaprzeczenie przemocy
Przemoc i taniec dotyczą w jakimś stopniu ciała. Przy przemocy kobieta nie ma kontroli nad tym, co się dzieje z jej ciałem. Podczas tańca ją ma, znów nad nim panuje. Podczas tańca przejawia wszystkie te cechy, które zniknęły podczas przemocy. Godność, piękno, siła...
Jedno i drugie może być (w przypadku przemocy seksualnej) w jakimś związku związane z seksem. Taniec – w jednej piosence określono go jako rytmiczną grę przedwstępną. Tylko że on jest delikatny i niewinny. Przemoc jest brudna i brutalna. Wreszcie, inne są emocje związane z obiema sprawami. Przemoc to rozpacz, bezradność, niepewność, taniec to pewność siebie, stanowczość, radość, szczęście.
Ofiara przemocy jest samotna, a taniec jest związany ze wspólnotą. Spróbujcie sobie wyobrazić taniec jako rozrywkę dla jednej osoby, bez myśli o udziale drugim, bez nawet miejsca na drugą osobę, jako coś całkiem kompletnego, gdy jedna osoba tańczy. Taniec samotny to nie jest kompletny taniec. Taniec pod każdym względem zaprzecza przemocy.
5. Taniec jest fajny
Lubię tańczyć. Dobra okazja do tańca jest dobra. Dawno nie tańczyłam, nie wiem, czemu, byłam bardzo zdziwiona tym, jak rzadko robię coś tak przyjemnego.
6. Razem czujemy siłę
Jak już wspominałam, taniec to siła. I właśnie wspólny taniec w tak dużej grupie, sprawia, że czujemy siłę. Siła zaś jest potrzebna, by przeciwstawić się przemocy.
7. Przychodzą fajni ludzie
One billion rising to akcja, na którą przyjdzie dużo ludzi niezgadzających się na przemoc. Skoro nie zgadzają się na przemoc, to muszą być w jakimś stopniu fajnymi, porządnymi ludźmi. Skoro chcą działać, pewnie są fajni, odważni, pewni siebie, angażują się w ważne dla nich sprawy, pomysłowi i chcący zmienić świat. Warto przyjść dla nich.
8. Z którymi łączą cię poglądy
To działa na wszystkich marszach i spotkaniach religijnych, politycznych itd. Przychodzą tylko ludzie, którzy popierają to samo, co ty. Miło co jakiś czas spotkać się z takimi. Znaczy, ja wiem, że dobrze spotykać się z ludźmi o różnych poglądach, to rozwija, nie wolno siedzieć w strefie komfortu itd., ale jednak takie coś jest przyjemniejsze i łatwiejsze.
9. 200 państw, 72 polskie miasta
Liczba tańczących jest chyba porównywalna do liczby kobiet doświadczających przemocy .
Piękna jest myśl o czymś, co jednoczy tyle kobiet z różnych zakątków świata. Znaczy, piękna jest myśl o takim tańcu. Bo że łączy nas przemoc przeciwko kobietom, to wcale nie jest takie piękne.
I dlatego czternastego lutego na dziedzińcu łódzkiej Manufaktury tańczyłam przeciwko przemocy. Tematem głównym były gwałty na randkach. Organizatorki przypominały, że w związku żadna ze stron nie ma obowiązku do spełnienia, a sędzia Anna Maria Wesołowska, ambasadorka akcji, mówiła o obserwacjach dotyczących płci ofiar i sprawców podczas swojej pracy, o tym, że przemoc może zacząć się już na pierwszej randce i wtedy właśnie można szybko zakończyć związek. Był też ksiądz, który nie bał się pokazać przy tych złych feministkach, bo przemoc nie może być upolityczniana, nie może być zwalczana tylko wtedy, gdy pasuje do określonej narracji.
W gimnazjum zdarzyły się rzeczy, które były molestowaniem seksualnym. Co zrobiłam? Wysiadłam z autobusu. Na więcej nie było mnie stać. Teraz jakoś brudne wydaje się wspomnienie tamtego dnia.
Jak wygląda taka sytuacja? Normalnie. Wracasz do domu jak zwykle. Wyjątkowo tak wyszło, że nie ma z tobą koleżanek. Chyba kończyłam tego dnia wcześniej niż reszta mojej klasy. Było trzech chłopaków. Ja ich znam, jednego od czasów podstawówki. Nie zadajemy się ze sobą. Stoimy obok siebie, czekając na zielone na przejściu. Wtedy usłyszałam, że mam fajne cycki. Potem idę szybciej niż oni i chwilę czekam sama na przystanku. Zaraz nadjechał autobus. Musieli podbiec, by wsiąść, zdążyli.
Nie wiem, czy wiecie, ale ja nie mam cycków. Nie posiadam. Mam piersi. Mam biust. Mam bardzo fajne rzeczy z przodu, mam brzoskwinki3. Cycków nie posiadam. Kobiety zwykle ich nie posiadają, raczej miewają biusty. Niektóre mają cycuszki, jeśli one i ich partnerzy akceptują takie określenie.
Weszłam do autobusu, usiadłam z tyłu, oni w tym samym czasie weszli drzwiami przy kierowcy. M. rozejrzał się i wskazał kolegom na tył. Jeden z nich usiadł obok mnie, dwóch naprzeciwko. Ci dwaj cały czas się na mnie gapili. To jest straszne. Nie wiesz, czy patrzeć na nich, żeby widzieli że się nie boisz, choć właśnie wtedy zobaczą strach w twoich oczach. Może spojrzeć w okno. Pokażesz, że ich ignorujesz, ewentualnie pokażesz, że za bardzo się boisz, by znieść ich wzrok.
Wstałam i poszłam w stronę drzwi. Musiałam minąć miejsca tych dwóch chłopaków.
Strasznie trudno przechodzą przez klawiaturę słowa: wyciągnął rękę i dotknął moich piersi, a pozostali się śmiali. Myślałam, że to będzie łatwiejsze do opowiedzenia. Poszłam dalej, wysiadłam, poczekałam na następną sześć piątkę.
Uważam, że to nie powinno było się wydarzyć. Mimo to nie uważam się za ofiarę, nie używam formy my mówiąc o ofiarach molestowania, nie rozczulam się nad tamtym wydarzeniem. Jedna z nieprzyjemnych rzeczy, które spotykają szkolne pośmiewiska.
Pewnie dlatego, że zdarzyło się to raz, nie przeżywam tego gorzej. Nie mam traumy, nie mam problemów ze swoją seksualnością. Nie mam tych objawów. Mogłabym nie pisać tej opowieści. Pisanie nie jest przyjemne.
Chcę ją napisać, bo myślę, że opowiedzenie jej będzie miało jakieś pozytywne skutki. Choćby w końcu pogodzę się z faktem, że tak, nazywa się to molestowaniem i nie, nie usprawiedliwiamy kolegów. Bo mój chory umysł przecież próbuje. To nie molestowanie, to nie było takie straszne, to tylko dzieci, nie mieli nic złego na myśli, nie masz prawa narzekać...
- To dzieci jeszcze były. Ja też byłam jeszcze dzieckiem. Moi znajomi pozostali też byli dziećmi. I zachowywali się normalnie. Dzieci =/= źli ludzie.
- Hormony. Znowu, wszyscy mamy hormony. Reszta spotykanych przeze mnie ludzi jednak kontroluje swoje zachowania, bo hormony =/= niedojebanie mózgowe.
- Podobałam się im. Serdecznie dziękuję za takie podobanie się komukolwiek. Przypomniała mi się druga sytuacja. Inny zupełnie przyjaciel skomentował kiedyś wygląd moich piersi. Nie pasuje to do tematu postu, ale była to tak miła sytuacja, że nadal podnoszę sobie samoocenę wspominaniem. Bo jeśli ktoś nam się naprawdę podoba, jesteśmy zakochani itd., to chcemy tej osobie zrobić przyjemność. I dlatego m.in. unikamy molestowania (choć zwykle unikamy molestowania, bo jesteśmy normalni, wtedy po prostu unikamy bardziej). Zainteresowanie =/= molestowanie. A przyjaciel przynajmniej wiedział, by komentować coś, co posiadam.
- Tak się zdarza. Generalnie, wszystko, co mi się zdarzyło, należy do rzeczy, które się zdarzają. Bo prawa Murphy'ego obowiązują wszystkich. Nie umniejsza to w żaden sposób tych wydarzeń.
- Mogło być gorzej. Zawsze myślałam, że należę do tych inteligentnych ludzi, którzy widzą bezsensowność argumentu A mógł zabić. Najwyraźniej jednak nie.
Kilka razy jeszcze słyszałam uwagi na temat nieposiadanych części ciała.
Zostawmy to bez podsumowania. Wróćmy do tematu nazywania się miliard.
Byłyście, tańczyłyście?
Albo byliście, tańczyliście? Jeśli nie, zawsze możecie zobaczyć, jak jest:
- Break the chain;
- Tańczę, bo mam dość;
- Łódzkie OBR;
- Nagranie do nauki, które pomoże wam przygotować się następny rok.
1 Źródło
2 Źródło
3 Pozdrawiam Jacka Drewnowskiego, tłumacza, który wstawił w dziennik Cooper zdanie Moje brzoskwinki są jak trzeba. w Klątwie opali Tamory Pierce. To chyba najbardziej urocze, rozbrajające i niedosadne określenie.
2 Źródło
3 Pozdrawiam Jacka Drewnowskiego, tłumacza, który wstawił w dziennik Cooper zdanie Moje brzoskwinki są jak trzeba. w Klątwie opali Tamory Pierce. To chyba najbardziej urocze, rozbrajające i niedosadne określenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz