Wszystkie moje przemyślenia związane z początkami nauki rysowania. Nie pamiętam dobrze początków, bo wyprosiłam zapisanie na zajęcia plastyczne w roku 2003, ale był też moment, gdy znów zaczynałam naukę - zapisałam się na rysunek architektoniczny. To również było ciekawe doświadczenie.
Przydają się też jako sposoby na zastój twórczy.
1. Zainspiruj się
Do szuflady możesz nawet kopiować (choć nie polecam), więc co za różnica, czy łamiesz jakieś tam prawa autorskie zbyt oczywistą inspiracją. Nie ma nic złego w uczeniu się od lepszych. A nawet najlepszych. Jeśli zainteresuje cię jakiś efekt, śmiało go rysuj. Łącz elementy stylów różnych twórców, by stworzyć własny. Próbując różnych rzeczy będziesz wiedzieć, co naprawdę sprawia ci przyjemność i co dobrze wychodzi. Prawdopodobnie będą to te same rzeczy. Oczywiście, gwarancji nie ma, ale niestety nie wiem, co w takiej sytuacji zrobić.
2. Baw się
Jeśli rysowanie szczegółów architektonicznych sprawia ci przyjemność... to olej fakt, że jeszcze nie umiesz perspektywy i baw się dobrze. Rysuj co zechcesz nie przejmując się tym, czy wychodzi. Nawet jeśli totalnie nie wychodzi, próbuj dalej. Kup sobie ładne przybory, jeśli chcesz, by miło było na nie patrzeć i ich używać - nawet jeśli kolorowe gumki są gorsze od chlebowej, masz się dobrze bawić. I miej elegancki piórnik, ładny szkicownik w oprawie z super obrazkiem. Jesteś artystą, potrzebujesz pięknych przedmiotów, które cię zainspirują.
3. Mandale
Rysowałam je tylko kilka razy, ale rozumiem zasadę. Są bardzo przyjemne i je się tylko rysuje. Nic nie przedstawiają, nie da się ich interpretować - no, niektórzy mogą próbować, ale ja nie umiem, Trudno oceniać, czy wyszły - ważne, byś ty sądziła, że wyszły. Jak się zabrać do mandali? Chwila na oczyszczenie umysłu, tj, medytacja. Może warto mieć wcześniej narysowane koło, ale to średnio ważne. W każdym razie - koło. Od niego zaczynamy. Do tego centrum. Tworząc resztę nie zastanawiaj się nad doborem kolorów, ani wzorem, który tworzysz. Rzecz wywodzi się z buddyzmu tantrycznego. Duchowe znaczenie mandal pominę. Nie znam się na vedic art, ale to może też być dobrym pomysłem. I co tam - piosenka Mandala wilków
4. Doodling
Czyli bazgroły. Dobre na nudniejsze lekcje i takie tam sytuacje. Podczas ich tworzenia nie należy się zbytnio skupiać na tym, żeby były bardzo ładne. W ogóle, najlepiej tworzyć je bez zastanawiania się nad tym, tak jak mandale. Najlepiej zacząć od wzorków i kwiatków, są przyjemne i łatwe. Warto też próbować ilustrować to, o czym się notuje poza marginesem. To pozwoli łatwiej zapamiętać wzrokowcowi. Poza tym, takie notatki wyglądają świetnie! Nie warto męczyć się z szukaniem kredek - nie zawsze wtedy nadążysz - ale rysować w jednym kolorze. Ołówkiem, a dla odważnych, albo tych, którym nie przeszkadza korektor, jest pióro i długopis.
5. Kolorowanka
Bardzo dobre ćwiczenie. Samego tworzenia własnych rysunków się nie nauczysz, ale masz dobór kolorów. I staranność przy wypełnianiu pól kolorem. To trochę jak jazda na rowerze z czterema kółkami. Dobre na początek. Jednak, o ile nikt, kto umie jeździć rowerem na dwóch kółkach, nie wybiera czterech (no, chyba że samochód), o tyle kolorować można na każdym poziomie zaawansowania.
6. Najważniejsze: rysuj!
Bez tego to sobie nigdy nie poradzisz. Nie da się nauczyć jazdy na rowerze (cyklistyczne porównania!) bez jazdy na rowerze. Nie da się nauczyć rysowania bez rysowania. Tak więc rysuj jak najwięcej, w wolnych chwilach albo na lekcjach. Twórczość to twórczość. I nie zniechęcaj się, gdy nie wychodzi. Kiedyś zacznie wychodzić, jeśli tylko nie zrezygnujesz. Nie czekaj, aż będziesz mieć komplet pięciuset kredek, zestaw ołówków różnej grubości i specjalny szkicownik. To nic nie da. Nie myl narzędzia z celem.
Pomińmy łaskawie fakt, że ślinię się w sklepach artystycznych na widok kompletów pięciuset kredek.
Kurs lub książka?
Do książek o rysowaniu nigdy nie miałam dość cierpliwości by je przerobić od początku do końca, lekcja po lekcji. Oczywiście, fragmenty, które mnie zainteresowały, wyrywkowo przerabiałam. Było to przydatne. Co zaś do kursów, to kiedyś przez dłuższy czas chodziłam na zajęcia plastyczne do pobliskiego mdku. Dużo się nauczyłam, nie tylko o rysowaniu. Oprócz tego, uczyłam się krótko rysunku architektonicznego, dzięki czemu umiem dobrze zastosować perspektywę. To jednak wyraźnie nie było to, gdyż ja lubię kolory. Nie spotkałam się z narzucaniem stylu nauczyciela, ale podobno takie niebezpieczeństwo istnieje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz