9 rzeczy potrzebnych przy pisaniu

24 sie 2015
Co wspólnego mają te rzeczy z blogowaniem? Wbrew pozorom wszystko. Jak zauważyłam, to jedne z rzeczy, których ciągle używam, gdy piszę. Stworzyłam listę, o dziwo liczba punktów jest moją ulubioną. Przypadek? Nie sądzę.

1. Komputer z dostępem do internetu.

Oczywiście da się pisać na telefonie, ale wygodne to nie jest. A ja piszę o sytuacji idealnej. Dostęp do internetu powinien być nieograniczony, chociaż oczywiście da się wstawić post z worda lub notatnika. Ale znacznie lepiej jest sprawdzić synonimy w czymś innym niż tezaurus, znaleźć zdjęcie ilustrujące post i sprawdzić, czy w podglądzie wygląda jak chcemy.

2. Pomysł na post.

Bez tego się po prostu nie obejdzie. Jest konieczny. A w przypadku braku weny korzystamy z notatek powstałych, gdy wena była. Gdy jest pomysł, to go zapisujemy. Nawet jeśli nigdy tego wpisu nie napiszemy. Nawet jeśli notatka będzie długo leżeć i czekać aż na liście priorytetów znajdzie się wyżej.

3. Plan posta.

Da się bez planu pisać, ale gorzej się bez niego czyta. Plan powstaje w punktach, możliwie najdokładnijeszych. Kiedyś pisałam wypełniając punkty, ale teraz tylko zerkam na plan podczas pisania i staram się pisać po kolei - inaczej pomiędzy punktami nie było łączników, przez co esej wydawał się być chaotyczny.

4. Muzyka

W ciszy mam siedzieć? Muzyka jest mi potrzebna do znalezienia inspiracji i zagłuszania dzwonów kościelnych, samochodów, sąsiadów, kontrabasu ojczyma i telewizora. Płyty, które zdecydowałam się pokazać, celowo są zupełnie w różnych stylach (i różnych językach). Słucham ich przy tworzeniu innych rzeczy, chociaż nie ma żadnej zasady co do tego, jaka muzyka będzie potrzebna. Jak zauważyłam, wilki są zespołem uniwersalnym, nieważne co się dzieje, istnieje odpowiednia piosenka. Jak taki dawny lek (widziałam reklamę w muzeum farmacji, ale google o nim nie słyszało), który pomaga na bóle głowy, brzucha, katar, kaszel i wszystkie inne dolegliwości.

5. Herbatka.

W ciszy i jeszcze o suchym pysku? Herbata musi być pod ręką, bo a) bardzo ją lubię b) mam w zwyczaju za mało pić, a jak już wezmę napój, to na pewno go wypiję c) obecność kubka z herbatą jest dobrym pretekstem by nie iść do kuchni po kawałek czekolady lub coś do chrupania przy pisaniu. Zamiast herbaty może być woda, albo świeży sok pomarańczowy.

6. Kalkulator.

Byście się zdziwili, jaki jest przydatny. Do dzielenia liczby słów przez 500 lub 300 by sprawdzić na ile postów trzeba podzielić tekst. Do liczenia wszystkich potrzebnych rzeczy. Do odmierzania, jaki rozmiar ma mieć głowa człowieka, gdy sylwetka ma wysokość x. Proporcje to dobra rzecz.

7. Banki zdjęć.

Nie zawsze mogę zrobić takie zdjęcie, bo po prostu las zimą sfotografujesz tylko zimą. Poza tym, nie jestem zbyt dobrym fotografem. Wolę ładne zdjęcia pasujące do wpisu. Lepiej wyglądają posty z jakąś grafiką niż bez niej. Korzystam z gratisography, unsplasha i free nature stock, a także z banku zdjęć na jest rudo.

8. Aparat w telefonie i programy graficzne.

Swoje dzieła muszę fotografować, zatem potrzebny mi telefon. Zdjęcia zaś muszą jakoś wyglądać, zatem trzeba się nimi zaopiekować. Dlatego sięgam po canvę, gimp i inkscape. W tych programach robię też inne grafiki, z których korzystam.

9. Rysownik.

To chyba oczywiste. Wstawiam rysunki, zatem muszę je tworzyć. Rysownik jest powodem zatargu z polonistką, profesor McGonagall, gdyż wolę to od Szekspira. A zabieram go do szkoły zawsze i tylko na najgorszych lekcjach nie rysuję. Wiecie, w chemicznej wysokie stoły, a na matmie i biologii za dużo piszemy i nie ma czasu na sztukę. Swoją drogą, McGonagall chyba bardziej irytuje głagolica w zeszycie.

2 komentarze:

  1. Fajnie to wszystko zebrałaś, choć zupełnie nie rozumiem pomysłu z kalkulatorem. Muzykę za to lubię, ale niewymagającą, w tle.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm... Akurat mi się przydaje :) Głównie dlatego, że jestem leniem i nie chce mi się liczyć. Co tam, na maturze też będzie kalkulator.

    OdpowiedzUsuń