Wpadło mi coś do głowy, gdy pisałam o Amenhotepie IV. Imię to podstawowy wyróżnik osoby w społeczności. Kiedyś miewało i inne funkcje, jednak prawdą jest, że wszyscy raczej z nim, a nie z nazwiskiem się identyfikujemy. Cofnijmy się daleko w przeszłość. Sumerowie utożsamiają bycie nazwanym z istnieniem, co widać w Enuma Elisz.
Imię to zaklęcie. Mające mieć wpływ na przyszłość człowieka, który je nosi. Za każdym razem, gdy się podpisujesz, gdy ktoś do ciebie mówi, gdy myślisz o sobie, powtarzasz życzenie. Anna chce być pełna wdzięku, łaski, a Jan chce, by Jahwe był łaskaw, Tadeusz zaś ma być odważny i śmiały. Bardzo rzadko wiemy, jaka magia jest w czyimś imieniu.
Egipcjanie uważali, że istnieć można tylko z imieniem, a zniszczenie czyjegoś imienia, to jego unicestwienie. U nich imiona bywały całymi zdaniami – Hor świętuje, Żyjący obraz Amona. Jak widać, bogowie w tych imionach bywali. Nazwisk nie znano, a każdy nosił inne imię niż ojciec lub matka. Łatwo byłoby się pogubić. Z tego powodu ludzi o tym samym imieniu określano jako dzieci swych rodziców, np. Amenhotep, syn Hapu. Niektórzy bywali synem/córką swej matki lub podpisywali się zarówno imieniem ojca, jak i matki.
Również Słowianie przypisywali imionom moc magiczną. To życzenie, by dziecko stało się takie, a nie inne.
Nie ma wśród imion słowiańskich nic związanego z myślistwem, rybołówstwem i rolnictwem, nie ma też broni. Imion bogów nie uświadczysz, to nie Egipt. Przynajmniej tak wszędzie piszą i nikt nie umie wyjaśnić, co z imionami Dadźbóg i Łado, które są wyraźnie teoforyczne. I wreszcie – jest tylko jedno imię odzwierzęce Wilkomir. Zanotowane późno, pewnie powstało, gdy nie pamiętano już dawnych zasad.
Za to są imiona abstrakcyjne – mający sławę Miecisław, bardziej sławny Bolesław, miła Milena, dobry wojownik Dobrowoj, miły bogu Bogumił. Większość imion zaginęła. Sądzę, że część imion wymyślano na poczekaniu, wątpliwe by ich zasób był ograniczony w jakikolwiek sposób.
Wśród tych imion są takie bardziej wojownicze: Sławoj, Dzierżykraj, jak i takie pokojowe jak Sławomir i jego negatyw Mirosław, a również nieco szczęśliwsze: Radosław, Gościsław. Kto nie chciałby, żeby syn był okrytym chwałą (sławę rozumiano właśnie tak) wojownikiem?
Prawdopodobnie chłopi nosili imiona jednoczłonowe, ale mam wątpliwości, kim mieli być ci chłopi przed feudalizmem. Jednak zawsze istnieje jakieś pospólstwo.
A teraz wyobraźcie sobie, że nazywają was Nielub. Okropne, prawda? I to gdy jesteście uroczym dzieckiem. Złe duchy nie chciałyby porwać istoty tak beznadziejnej, że aż nazwanej takim imieniem. Dawni Słowianie znali całkiem dużą ilość stworów podmieniających dzieci i szkodliwych w inny sposób. Inna wersja głosi, że demony odstraszały od chłopców imiona odzwierzęce.
Chłopcy i dziewczynki mieli różne obrzędy wejścia w dorosłość. Wiankowiny lub kosopleciny polegały na zapleceniu długich włosów dziewczyny i nałożeniu panieńskiego wianka. Dziewczyna miała wówczas jakieś dwanaście lat, prawdopodobnie miało to związek z jej pierwszą miesiączką. Od tego momentu uczyła się wszystkiego, co wówczas było kobiecie potrzebne. Gotowanie, zioła i te inne rzeczy.
Męskie postrzyżyny były wcześniej, ale niekoniecznie w wieku lat siedmiu. Natknęłam się na informację, że na Rusi nawet cztery lata, ale sądzę, że autor przesadził. Ja raczej przesuwałabym to w przód. Siedmiolatek może się zacząć uczyć – jak widzimy w szkołach – ale dorosły jeszcze nie jest – co też widzimy w szkołach.
Opisy bardzo mi się kojarzą z dzisiejszą pierwszą komunią świętą. Rozmach, wielka impreza. A podobno taki rozmach z tym tylko u nas...
Słowianie zapraszali wszystkich na ucztę, podczas której ojciec (albo ktoś inny np. plemienny kapłan, chociaż włosów jest na tyle dużo, że mogli się dzielić) ścina synowi włosy. Wcześniej nikt im nie przeszkadzał rosnąć, ale nie sięgały do ziemi. Włosy wypadają co jakiś czas. W pewnym kobiecym pisemku pisano o zapuszczaniu włosów i była wzmianka o chodzeniu do fryzjera, żeby je lekko przyciąć, bez tego nie wyjdzie dobrze. Przez całe lata odkąd czytam różne tego typu czasopisma, był tylko jeden taki artykuł, a o ścinaniu włosów wiele. Podobnie z fryzurami i dbaniem o włosy. Jak jeszcze nosiłam naprawdę długie włosy, do pasa, to po prostu nie czytałam o włosach. A moje włosy są za ramiona... i nadal są długie. Ale ad rem.
Wtedy chłopiec dostaje to życzeniowe imię. I od tego dnia jest pod opieką ojca, jako mężczyzna. Zamiast szycia i rzeczy kobiecych ma strzelanie z łuku i machanie mieczem. I pracę w polu. I rzemiosło. Wojaczka wojaczką, a żyć z czegoś trzeba. Żebyście się za bardzo nie rozmarzyli.
W przeciwieństwie do komunii te obrzędy coś zmieniają i coś się w nich dzieje. Sądzę jednak, że i tak bez prezentów się nie można obejść. Chłopcy pewnie dostawali broń. Dziewczynie podarowałabym jakieś ozdoby. Fajnie się stroić.
Język miał kiedyś inną rolę, magiczną. To, co nazwane, stawało się znane i okiełznane, nienazwane było obce. A nieznane to groźne. Dlatego dzieci boją się ciemności, a dorośli śmierci.
Czytaliście Eragona albo Czarnoksiężnika z Archipelagu? Tam magiczna rola języka jest wyraźnie zaznaczona, ale tylko w odniesieniu do jednego języka. A magiczną rolę miał i praindoeuropejski, i praugorfiński, i wszystkie inne. Sądzę, że na etapie wyodrębniania się nie tylko grup języków, ale i poszczególnych języków, jak polskiego, ta rola języka wciąż funkcjonowała.
Nic więc dziwnego, że imię, a także nadawanie imion ma duże znaczenie w wielu kulturach. Nie tylko moi ulubieńcy Egipcjanie i Słowianie zwracali na to uwagę.
Wiecie, jak miał na imię Platon? Arystokles. Platon to przezwisko od nauczyciela gimnastyki. Wyobraźcie sobie świat, w którym najwięksi filozofowie to Arystokles i Arystoteles.
Imiona greckie czasami da się przypasować do imion słowiańskich. Kleobulos – Radosław. Liczne są jednak imiona teoforyczne. W listach Platona łatwo pomieszać Diona z Dionizosem.
Po Grecji warto wspomnieć o Rzymie. Imiona męskie to matrix w matriksie. Imię własne np. Gajusz. Zamiast nazwiska imię rodowe – np. Juliusz. Potem jeszcze, już w naszej erze, był pseudonim, cognomen. Były to imiona najpierw dwuczłonowe, a po przybyciu Ligurów jednoczłonowe.
A imiona żeńskie... W rodzie Liwiuszy Liwia, a u Juliuszy Julie. To niemiłe.
A imiona żeńskie... W rodzie Liwiuszy Liwia, a u Juliuszy Julie. To niemiłe.
Naprawdę piękne były imiona celtyckie. Brzmienie zachwycające, znaczenie jeszcze lepsze. Tu możecie je przeczytać. Maelona, Bideven, Mavelle, nawet zwykłe imiona zmieniają się w Daveth (Dawid) czy Ealisaid (Elżbieta). Germańskie były dwuczłonowe, ale człony wcale nie musiały być ze sobą związane:
- Henryk = Heim (dom) + richi (potężny, książę)
- Ludwik = Hlut (głośny, słynny) + wigi (walka)
- Fryderyk = Fridu (obrona, pokój) + richi
- Adelajda = Adal (ród, ród szlachetny) + heit (osoba, stan, rodzaj)
Imię Alfons też jest germańskie. A ja wzięłam się do roboty i zaczęłam szukać w spisie imion germańskich imion ładnych; spodobało mi się Dagmara, bo moja przyjaciółka miała tak na imię. Ma dwie alternatywne wersje pochodzenia; słowiańskie albo celtyckie. Dag znaczy dzień, mar – dziewica albo panna. Emnilda – kojarzy mi się tylko z żoną Chrobrego, wielki, wszechogarniający + walka (hild). Jest jeszcze syrena Lorelei i Segolena od Zyglindy, a to ostatnie już nie jest ładne. Z męskich Adair – bogata włócznia, Aelred, Audoen – stary przyjaciel, Elfeg od słowa elf (!). Można mieć na imię Thor, są też imiona z cząstką wolf- np. Wolfram i Wolfgang. A tak właściwie: Wolfram = Wolf (wilk) + rabe (kruk). Zwierzyniec Odyna czy jak?
To wspomnę jeszcze, że są imiona bałtyckie. Aldona, Danuta, Witold... A Mickiewicz wymyślił Grażynę – grazi znaczy ładna.
A teraz przejdę do chrześcijaństwa. Na chrzest najlepiej mieć imię świętego, a na bierzmowanie to już trzeba. Mój wuj ma urzędowo imię Zbigniew, a z chrztu Jan, bo wtedy to zupełnie takie imiona nie przechodziły.
Po co nowe imię na bierzmowanie? Po nic. Dawniej imion nie nadawano na stałe, teraz się ich raczej nie zmienia, jeśli nie trzeba. A ta religia ma w zwyczaju się zmieniać tylko, jak jest do tego zmuszona (np. traci wiernych lub świat się tak totalnie zmienił, że rzeczy wciąż uznawane przez kościół powoli robią się barbarzyńskie) lub gdy jest jej tak wygodnie.
W niektórych społeczeństwach zmieniano imię po znaczących wydarzeniach – Indianie.
Jak wiadomo, kapłan zmienia imię, jak zostanie papieżem, robi to jeszcze raz. To oznacza, że odcina się od starego i zaczyna nowe życie. Symboliczna śmierć człowieka świeckiego. Podobnie jak w szamańskiej inicjacji i wielu innych obrzędach przejścia delikwent umiera i rodzi się na nowo. Mnisi nazywają to śmiercią przed śmiercią.
W Polsce po przyjęciu chrześcijaństwa nagle zaczęto nazywać ludzi imionami chrześcijańskimi. Wyglądało to czasami tak: przychodzą ludzie, ksiądz wszystkich facetów chrzci jako Janów, wszystkie kobiety jako Anny. Czemu nie! Ale serio, czy wam chciałoby się za każdym razem wybierać inne imię, którego potem i tak nikt nie będzie ani pamiętał, ani tym bardziej używał?
A Słup, jak ojciec Jaśka, był kiedyś normalnym imieniem. W mniej więcej tym okresie. Tak jak Piast oznacza tłuczek (a ziemia to moździerz, ziemia to też rolnictwo, pierwsza roślina uprawna dla naszych przodków to rzepa, a żona Piasta to Rzepicha), tak Kijów założył Kij, a Kraków Krak od krakowistego (rozłożystego, wielkiego) drzewa i wreszcie był rycerz Słup.
Niektóre imiona wędrowały do Polski podwójnie i dlatego miały różne wersje. W końcu przyniesiony z Czech grecki Stephanos (Szczepan) brzmi inaczej niż ten z łaciny (Stefan). Powstawały też nowe formy przez próby zdrabniania obcych imion: Jaksa = Jakub, czasami zaś dodawano końcówki do obcych imion: Janisław, niektóre zaś tłumaczono: Feliks = Szczęsny.
W 1563 r. (sobór trydencki) kościół katolicki zabronił nadawania nieuświęconych imion. Protestantom i szlachcie udało się ocalić od zapomnienia imiona wówczas zabronione. Od oświecenia pojawiają się imiona literackie – pozdrowienia dla Malwin, w tym moich trzech znajomych, Telimen, Danut, Lig (Ligi?), Grażyn, w tym dla ciotki, Delfin i Oskarów, w tym dla znajomego z domu kultury. W XIX wieku wróciła słowiańskość, by ratować polskość, tworzono nawet nowe imiona. Lechosław, brr! Co za potworek lingwistyczny. Nawet księża przestali zwalczać te imiona! Mniej więcej wtedy też zniknęły ostatnie opory przed nadawaniem katoliczkom imienia Maria – wcześniej to raczej protestantki tak mogły się nazywać, a katoliczki ze względu na szacunek bywały Marynami i Mariannami. W XX wieku obok Joanny pojawiła się francuska Żaneta, a w latach siedemdziesiątych zaczęły się Brajany, Nikole i Dżesiki. O ile Nikolę i Denisa akceptuję, o tyle imiona, które trudno napisać po polsku można chyba zostawić w spokoju.
Obowiązek posiadania nazwiska pojawił się w XIX wieku, imię zaś wszyscy mają od chyba zawsze. Dlatego pisanie nazwiska przed imieniem jest niepoprawne – u nas, w krajach Dalekiego Wschodu uchodzi.
W Polsce można zmienić imię, jeśli ma się dobrą przyczynę. Te przyczyny to:
- dostosowanie pisowni, jeśli jest tam sch zamiast sz, albo chcecie Bogdan zamiast Bohdan;
- imię jest ośmieszające bądź nielicujące z godnością człowieka (?);
- używacie innego imienia na co dzień;
- bezprawnie zmieniono wam imię – np. należycie do mniejszości etnicznej, a imię zapisano zgodnie z pisownią polską, a nie waszego języka;
- zgodnie z przepisami kraju, którego obywatelstwo też macie, powinniście mieć inne imię;
W przypadku innych motywów decyduje odpowiedni organ, czyli kierownik urzędu stanu cywilnego, czyli urzędas, na podstawie waszej argumentacji i stanu faktycznego. Nie wolno wybrać sobie nazwiska osoby znanej, np. Mickiewicz, jeśli żaden przodek tego nazwiska nie nosił.
W przypadku nadania imienia osobie nowo narodzonej też są pewne zasady. Imiona mogą być tylko dwa, musi być możliwość rozróżnienia płci dziecka po imieniu, nie może ośmieszać, być nieprzyzwoite, ani zdrobniałe.
Zaleca się:
- wybieranie polskiej wersji językowej imienia – Jan zamiast John;
- unikania imion pochodzących od wyrazów pospolitych; wiecie, goździk, bławatek, krzesło;
- i od nazw geograficznych, chyba nie chcecie mieć córki Eurazji i syna Meksyku?
- imiona powinny być zgodne z zasadami polskiej pisowni i gramatyki – w końcu imienia będziemy używać konstruując zdania i zwroty w tym właśnie języku;
- wybieranie imion wskazujących płeć, nie da się przecież sklecić zdania bez tej informacji; pamiętam jak w amerykańskiej powieści – Napad Robina Cooka – byli senator Ashley Butler (mężczyzna) i jego asystentka Carol Manning (kobieta). Ktoś nawet pomylił płeć, ale w angielskim jeszcze da się mówić bez płci;
- tylko dla zachowania tradycji rodzinnej wolno nadać imię z pisownią archaiczną – ale nie wolno już stworzyć tradycji;
- w nie v, ks nie x;
- Maria nie Maryja, Gabriel nie Gabryjel
- Rajmund nie Raimund – wyjątek: Aida, którą czytamy odpowiednio do pisowni;
- Klaudia nie Claudia w imionach z łaciny
- mogą być Wiolety i Wioletty, Izabele i Izabelle – ale tylko Balladyna
- mogą być imiona odczuwane (?) jako samodzielne, czyli Lena i Magda, ale nie zdrobniałe Wiesiek i Jaś;
- przy nadawaniu imion, na które moda szybko minie, zaleca się pisownie oryginalną – już wiadomo co z Jessicą;
- nie wolno nadawać imion o negatywnych skojarzeniach jak Lucyfer, Kurtyzana i Belzebub. Kurtyzana pochodzi od wyrazu pospolitego, Belzebub kiepsko brzmi, ale zakazu nadawania imienia Lucyfer nie mogę przeboleć. Trafiło do biblii tylko przez kiepskie tłumaczenie, a było imieniem bożka księżyca, ma piękne znaczenie i brzmienie... ale ktoś się nie może pogodzić z tym, że tłumacze mogli popełnić tak idiotyczny błąd i wszyscy musimy się przejmować demonologią chrześcijańską;
IV. Podtrzymuje się zakaz nadawania więcej niż dwóch imion, pisanych osobno, bez łącznika, żeńskich dla dziewczynek, męskich dla chłopców. Wyjątkowo imię żeńskie Maria można — zgodnie z tradycją — nadać jako drugie imię chłopcu, np. Artur Maria, Tadeusz Maria.
To cytat z zaleceń dla urzędników. Polska język, trudna język, czy jednak zmieniło się więcej niż myślałam?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz