Płeć cz.5

8 paź 2017
Płeć kulturowa, gender, unnecessary gendered products, gender expression
Dawno skończyliśmy biologię i doszliśmy do tematów bardzo ładnych. Ubrania! A przy okazji wyglądu będzie jeszcze część kulturowa, zachowania i genderyzowanie zabawek.
Nagrodą za przeczytanie jest przystojny mężczyzna na końcu. W sukience. Jakżeby inaczej.

Płeć kulturowa

Po angielsku gender. Określa się tak samo płeć psychiczną. Płeć kulturowa to w dużym skrócie to, co uznajemy za powiązane z płcią, a czego nie da się uzasadnić biologią. Z tą płcią się nie rodzisz, ją przyjmujesz. Już w oświeceniu uważano, że nie istnieją wrodzone różnice międzypłciowe (l'âme n'a pas de sexe); że wszelkie obserwowane różnice są uwarunkowane przez różnicę edukacyjną [Erich Fromm (1900-1980) z 1943, Płeć i charakter, cytat ma się odnosić do oświecenia mimo roku wydania książki]. Dedykuję ten cytat wszystkim, którzy uważają dzisiejsze kulturowe elementy płci za odwieczne, naturalne, ewolucyjne, zgodne z boskim zamysłem i whateva. Zmieniają się szybciej, niż nasz gatunek ewoluuje. W książce o tym samym tytule – Płeć i charakter – filozof-mizogin, Otto Weininger (1880-1903) przypisuje kobietom wszystko, co złe, Żydom – co kobiece, a chrześcijanom – to, co dobre i męskie. Utrzymuje też, że w sprawie płci nie ma zero-jedynkowości tak, jak nie ma jej w innych sprawach natury, a każdy człowiek ma w sobie pierwiastki męski i żeński.
Według Simone de Beauvoir nikt nie jest kobietą, kobietą się staje poprzez naukę kanonów kobiecości, zmiennych kulturowo i narzucanych jednostkom. Tożsamość kobiet i mężczyzn nie jest bezpośrednim doświadczeniem, czymś samym sobie wystarczającym, jest zapośredniczona przez wymogi kultury (np. wychowana wśród kobiet, nie znając mężczyzn i o nich nie wiedząc, nie poczuwałabym się do bycia kobietą). Jak pokazują sprawy osób transpłciowych, które próbowano przyuczyć bycia osobą o takiej płci, jak ich płeć biologiczna, albo okropna sprawa Davida Reimera, tożsamość nie zmieni się od nauki bycia osobą innej płci, choć bycie-osobą-danej-płci może polegać na różnych rzeczach. 

Podczas wakacji w UK zajrzałam do sklepu z ubraniami. Przez chwilę nie wiedziałam, gdzie jest dział damski. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że po prawej stronie sklepu jest dużo spódnic, więc poszłam tam. 
Spódnice były całkiem ładne, w kratę. Dziwiło mnie jednak, że jestem jedyną kobietą, która ogląda tu ubrania. Wokół mnie sami mężczyźni oglądali spodnie, koszule i spódnice. Może akurat wszyscy chcą sprawić prezent dziewczynie.
Nawinął się jakiś pracownik sklepu.
– Pomóc w czymś? – mówił ze szkockim akcentem. – Szuka pani czegoś dla brata, męża...?

Płeć kulturowa oznacza pojmowanie zachowań czy cech jako odpowiednich dla kobiet lub mężczyzn, różne traktowanie niektórych ludzi ze względu na płeć, przywileje i perspektywy, także stereotypy.
Płci kulturowej uczymy się w procesie socjalizacji. Mają na nią wpływ inne składniki kultury np. religia (pomyślcie o hidżabie). Już dzieciom daje się zabawki naśladujące przedmioty używane przez dorosłych i powiązane z gender roles.
W większości kultur gendery są tylko dwa, jednak niektóre kultury wytworzyły więcej kategorii. Przykładem mogą być wszystkie trzecie płcie wymienione wcześniej. Zależnie od kultury gender może wyznaczać albo jasne granice, co komu wolno, a co nie, albo dawać członkom społeczeństwa dużo wolności. Przykładem może być długość włosów. Dawniej mężczyźni musieli mieć włosy krótkie, kobiety – długie. Dziś nie będzie żadnych konsekwencji posiadania nieodpowiedniej długości włosów. Może ktoś krzywo spojrzy. Oprócz genderu w każdym społeczeństwie jest jakaś ideologia gender i każdy człowiek wyznaje jakąś wersję ideologii gender*. Trzy główne rodzaje ideologii to:
  • tradycyjna: ostry podział (i tak, kler mówiąc, że wychowanie dzieci jest rolą kobiety, wciska ci ideologię gender);
  • egalitarna: płeć kulturowa nie jest zbyt ważna, możesz robić, co chcesz, nosić, co chcesz itd.;
  • przejściowa.
Wydaje mi się zresztą, że wcześniej zaakceptowano krótkie włosy kobiet niż długie włosy mężczyzn. Tak chyba generalnie u nas jest, że mężczyznom daje się więcej wolności, ale pilnuje się bardziej, czy nie przekraczają granic.
Płeć kulturowa zajmuje się bardzo wieloma sprawami:
  • długość włosów;
  • odpowiednie ubranie;
  • ulubiony kolor;
  • sposób postępowania, maniery;
  • emocje (chłopaki nie płaczą, a złość piękności szkodzi);
  • zabawki dla dzieci, bo wiadomo, że nawet dzieci nie mogą się spokojnie bawić, muszą pilnować, by ich zabawki były zgodne z płcią, co moim zdaniem jest seksualizacją, bo pilnujący zgodności zabawek opierają ustalenie płci na narządach płciowych;
  • lubiane w szkole przedmioty, matematyka dla chłopców, polski dla dziewczynek;
  • traktowanie dziecięcych przewinień (bójki, tzw. końskie zaloty);
  • wykonywane zawody;
  • wydawanie pieniędzy, zakupy (kobieta musi być impulsywna i kolekcjonować buty);
  • jedzenie (kobieta je sałatkę, mężczyzna musi dostać kawał mięsa, jogurt for men to mój faworyt z listy unnecessary gendered products);
  • alkohol i używki (kobieta to nie, ale mężczyzna powinien);
  • rodzaj alkoholu (czerwone wino jest męskie, różowe jest kobiece);
  • rodzaj kawy, bo prawdziwy mężczyzna pije tylko podwójne espresso, a cappuccino jest kobiece;
  • decyzje... ja z zasady nie podejmuję męskich decyzji;
  • obowiązki domowe;
  • sposób robienia zdjęć na okładki magazynów; zauważyliście, że z mężczyzn najczęściej widzimy tylko twarze, a kobiety pokazuje się całe?
Genderyzuje się coraz więcej rzeczy. Nawet klocki lego stały się zabawkami dla chłopców zamiast dla dzieci. 
Ograniczenia te są moim zdaniem dość upierdliwe. Wydaje mi się też, że nie jest możliwe całkowite ich spełnienie i bycie szczęśliwym człowiekiem. Np. czy mężczyzna, który w sytuacji, gdy chce mu się płakać, nie płacze, bo to niemęskie, nie będzie miał jakichś psychosomatycznych konsekwencji takiego powstrzymywania się? Na dodatek, dziś te wymagania są rozmyte i często sprzeczne ze sobą.
Nie zrozumcie mnie źle. To super, że jakieś kobiety żyją w zgodzie z tymi normami. I że jacyś mężczyźni są kulturowo-męskimi mężczyznami. Uważam za fajne to, że ludzie są tacy różni. 
Niepokoi mnie jednak to dorabianie ideologii do wybieranej przez dziecko zabawki. Przecież kobiety z własnej woli kulturowo-kobiece byłyby takie same, gdyby nikt nie wmawiał im, jakie mają być, a osobom niewpisującym się w gender byłoby w takiej sytuacji znacznie łatwiej.

Bardzo się cieszę, że moja mama była i jest rodzicem przejmującym się potrzebami swojego dziecka, a nie płci kulturowej. Cieszę się, że pozwoliła mi wybrać zabawki, które sprawiały mi radość, a były nimi resoraki. Mogła zamiast tego sprawić mi przykrość i zabronić zabawy rzeczami dla chłopców, ale nie zrobiła tego. Cieszę się, że zachęcała mnie do nauki w ogóle, zarówno do przedmiotów dla dziewczynek, jak i do tych dla chłopców. Cieszę się, że moje problemy z jakimś przedmiotem były moje, nie mojej płci, bo własny problem można rozwiązać, a genderu nie naprawisz.
Cieszę się, że gdy mówiłam, kim zostanę, gdy będę duża, nie była ważna moja płeć. Cieszę się, że jej uwagi na temat moich wymarzonych zawodów ograniczały się do spraw praktycznych. Cieszę się, że mimo zachęcania mnie do noszenia spódnic nie uzasadniała tego płcią, tylko tym, że spódnice są ładne i eleganckie. Cieszę się, że mój wygląd był mój, a nie genderu.
Cieszę się, że musiałam i muszę zachowywać się dobrze nie z powodu płci, a z powodu, że jakieś zachowania są dobre. Cieszę się, że nie usprawiedliwiała złych zachowań chłopców ich płcią, tylko stwierdzała, że nieodpowiednie zachowania są nieodpowiednie. 
Cieszę się, że nie kontrolowała czy gram w dziewczęce gry i sama grała w strzelanki. Cieszę się, że nie pilnowała czytanych przeze mnie powieści, by były dziewczyńskie. Dzięki temu mogłam przeczytać dziewczyńskie powieści Montgomery i zupełnie niedziewczyńskie Tomki Szklarskiego.
Cieszę, że nie wpędzała mnie w kompleksy, bo gender roles czy ideał piękna. Cieszę się, że moje emocje były ważne. Nawet jeśli akurat miałam okres. Cieszę się, że moja biologia nie służyła do podważania zdolności myślenia. Cieszę, że nie próbowała mi wmówić, że hormony wpływają na coś, na co nie wpływają.
Cieszę się, że gdy mama bała się, że coś mi się stanie na czarnym marszu, to poszła ze mną. Cieszę się, że moja mama jest feministką. 
Kocham cię, mamo. (Choć i tak zjebałaś po moim coming oucie, muszę to wytknąć)

Gender expression

Moim zdaniem to odpowiednik jednej z płci biologicznych: fenotypowej. Tak, jak płcie chromosomowa, chromatynowa, gonadalna, gonadoforyczna i kilka następnych są niewidoczne dla otoczenia, tak niewidoczna jest tożsamość płciowa. Płeć fenotypowa i ekspresja są zaś skierowane na zewnątrz.
Gender expression to sposób komunikowania światu swojej płci. Używamy do tego fryzury, włosów na ciele goląc je lub nie, makijażu, noszonych ubrań i akcesoriów (torebka noszona przez mężczyznę), sposobu poruszania się lub mówienia. Niektórzy ludzie decydują się na binding, by ukryć piersi w celu uzyskania męskiego/androginicznego wyglądu klatki piersiowej. Bandaże się do tego celu nie nadają, bo można zrobić sobie krzywdę, lepsze są profesjonalne bindery. Inną praktyką jest tucking (podwijanie), czyli tworzenie wrażenia płaskości w obrębie genitaliów, by ukryć penisa i jądra. Istnieją specjalne majtki (gaffy) stworzone do pomocy przy utrzymywaniu wszystkiego na miejscu, ale podobno da się uzyskać dobre efekty, używając zwykłej bielizny. Metoda ta stosowana jest także przez tancerzy baletowych.
Ekspresja nie musi być zgodna z tożsamością płciową i jest to tak samo okej, jak płeć fenotypowa niezgodna z wcześniejszymi. Nawet bardziej, bo niezgodności w biologii czasami są spowodowane chorobami, a tu decyduje tylko czyjś gust. Gust zawsze jest okej.
Nasza ekspresja może być dowolną kombinacją cech męskich lub żeńskich. Możemy stworzyć połączenie androginiczne ( <3 ode mnie dla mężczyzn o wyglądzie androginicznym) lub bezpłciowe. Z tym ostatnim może być trudno. Niewiele jest elementów wyglądu nieinterpretowanych płciowo gdyż nasza kultura kręci się wokół binarności płci. 
Przyczyn ekspresji innej niż tożsamość płciowa może być wiele. Np. to, że zmieniają się wzorce ekspresji właściwe dla mężczyzn i kobiet, a niektórzy nie nadążyli za zmianami. Inną przyczyną może być niechęć do bycia traktowaną jak obiekt seksualny czy po prostu komuś bardziej podobają się ubrania przeznaczone dla innej płci. We wpisie Szamanizm przeczytasz o osobach, których gender expression jest inna niż typowa w danej kulturze. Można też uważać, że ubrania mogą być jedynie ładne lub brzydkie, ale nie męskie lub kobiece, bo rzeczy nie mają tożsamości płciowej. Nikt nie ma obowiązku dopasowywać ekspresji do tożsamości płciowej. Zresztą, może czyjaś (np. jakiegoś Szkota) wizja męskości uwzględnia noszenie spódnic? Bo w zasadzie czemu nie? Biologiczni mężczyźni przecież powinni swoje narządy płciowe wietrzyć, a kobiety – ogrzewać.
Nikt nie ma obowiązku podobać się komukolwiek. Zresztą, zmieniając ekspresją na inną, można się podobać. O, popatrzcie, jaki świetny Iggy Pop:
gender expression, strój, płeć kulturowa, glam rock, gwiazda, feminizm

* Przy czym samo gender nie jest ideologią, a ideologię gender znalazłam na wiki i średnio mnie przekonuje takie stawianie sprawy. Na wikipedii oddzielnie istnieje gender i jego pojmowanie w społeczeństwie nazwane ideologią gender. Gdy próbowałam o tym znaleźć więcej, znalazłam jedynie uznawanie gender za ideologię (jest teorią naukową), która w dodatku jest niebezpieczna, daje człowiekowi jakieś zasady (?) sprzeczne z prawem naturalnym (ja powtarzam dobry satanistyczny żart, że prawo naturalne to aktualne stanowisko Watykanu). Najchętniej bym to pominęła, ale wydało mi się to nierzetelnym. Na pewno zajmę się podejściem KRK do gender, ale później.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz