Faszyzm w głowie cz.5

8 lip 2018
Wracamy do tego, co mi się przydarza. 
A działo się ciekawie, bo jednak... wcześniej (części pierwsza, druga, trzecia i czwarta są dostępne) opisane wydarzenia były za mało poważne. 

Jednak nie nerwica

W dokładnie miesiąc po pierwszych myślach samobójczych, piątego kwietnia, byłom u psychiatry.
Nie wiem, co powinno się pisać o takiej wizycie i co chcecie wiedzieć. Zaczęło się od pytania, czy korzystałom wcześniej z pomocy psychiatrycznej, a potem gładko przeszłom do tego, że psycholożka kazała mi zapisać się do psychiatry i opisu objawów. Dalej opisywałom dokładnie wszystko, byłom pytane, co studiuję, co lubię robić, o relacje z rodziną i przyjaciół. Kilka pytań było typowo pod psychozy i sprawdzenie, czy jeszcze normalnie funkcjonuję. Jaki jest dzień, czy boisz się innych, bo wybrali cię na jakiegoś wroga, są nieprzyjaźnie nastawieni do ciebie, jaki masz nastrój, czy coś się zmieniło w twoim funkcjonowaniu.
Miałom jeszcze iść do psychologa zrobić badanie. W skierowanie psychiatra wpisał mi fobię społeczną F40.1 i zaburzenia osobowości F60. Nie udało mi się zapamiętać cyfr po sześćdziesiątce i spodziewałom się, że chodzi o osobowość lękową. Poszłom do rejestracji i oddałom skierowanie wpisując się na listę do psychologa.
Tydzień później postanowiłom poczytać o spektrum autyzmu, bo miałom podejrzenie, że nie jestem neurotypowe. Widziałom siebie w objawach. Tego samego dnia byłom w pobliżu poradni i zapytałom, kiedy będzie miejsce u psychologa. Za pół roku. Powiedziałom, że zabiorę skierowanie i zapiszę się gdzie indziej. Tak zrobiłom i przyjrzałom się odzyskanemu skierowaniu. F60.1/60.6. Schizoidalna/lękowa. Nie wydawało mi się, by objawy schizoidalnej osobowości pasowały. Co ciekawe, łatwo można ją pomylić z zespołem Aspergera, o czym tu. Jeszcze wtedy mówiłom o sobie  przy psychiatrze i psycholożce w rodzaju żeńskim, więc nie dostałom rozpoznania zaburzeń identyfikacji płciowej (tak, oficjalnie osoby trans są chore psychicznie). Nie wiem, na ile to prawda, ale wydaje mi się, że są one skorelowane z autyzmem. U mnie to chyba F64.8. Zespół Aspergera wydawał się prawdopodobny ze względu na to:
  • mam kłopoty z kontaktami z ludźmi, nienawidzę pracy w grupie itp.;
  • wolę być samo;
  • odnoszę wrażenie, że emocje działają mi inaczej;
  • nie lubię kontaktu wzrokowego, podobno niezbyt żywo okazuję emocje;
  • lubię robić te same rzeczy, mam dziwne przyzwyczajenia i nawyki, z których nie lubię rezygnować;
  • moje zainteresowania są jakby bardziej niż zainteresowania innych;
  • jestem niezdarne;
  • często nie łapię, że ktoś żartuje, inni czasami nie rozumieją moich sformułowań, przywiązuję dużą uwagę do poprawności językowej, słyszałom raz uwagę, że mówię zupełnie bez akcentu i intonacji;
  • jestem trans.
Mama zobaczyła moje skierowanie.
Myślę, że mogłabyś przestać się wygłupiać.
Potem mi się na chwilę poprawiło, mogłom myśleć o wakacjach. Zaraz mi się pogorszyło. Czas kończył się wtedy za tydzień.
Był taki wspaniały dzień. Dwudziesty pierwszy kwietnia zresztą. Poszłom na Marsz Równości, wracając, zjadłom lody ze Stellą. Poszłom na korki z anatomii i miałom poczucie, że coś ogarniam. Korepetytorka zauważyła, że jestem całe w tęczy i mnie pochwaliła za pójście na to wydarzenie. Potem pojechałom na spotkanie swojej wspólnoty i było super. Cały dzień miałom dobry nastrój.
A potem pożegnałom się ze współwyznawcami.
I wszystko się zjebało. Nastrój mi się nieco pogorszył, ale nie zwróciłom na to uwagi i po prostu napisałom do Towarzysza, co mi się tego dnia przytrafiło i jakieś pytanie dotyczące jego dnia. Zauważyłom, że uśmiechnięte emotki wcisnęłom tam na siłę. Pamiętam dokładnie treść wiadomości, ale zachowam to dla siebie. Zanim Towarzysz odpisał, miałom już myśl, że pewnie zauważył, jak okropną osobą jestem, więc ze mną zerwie. Napisał coś innego, ale tak, że uwierzyłom, że to ma na myśli (uważam zresztą wysyłanie czegoś takiego za co najmniej niedojrzałe). Dostałom ataku paniki.
Chciałom zrobić sobie krzywdę, więc włączyłom apkę poleconą przez Otaku. Ma za zadanie odwracać uwagę od pragnienia samookaleczenia. Podpowiedziała uderzanie w poduszkę zamiast w siebie. Wyobrażałom sobie, że poduszka to ja, więc nawet to walenie było przyjemne, ale ponieważ zdawałom sobie sprawę, że to nieprawda, nie pomagało. Pragnienie zrobienia sobie krzywdy nie znikało. Nadal czułom ból w środku, nadal uważałom, że nie zasługuję na jakieś  życie. Zadzwoniłom do Otaku, polecił mi, co zrobić. Odpisałom na spokojnie Towarzyszowi. Potem wpadły mnie pocieszyć Stella i dwie E, wprost z imprezy, afteru Marszu Równości. Siedzieliśmy razem, zjedliśmy mnóstwo tostów i słuchaliśmy dobrej muzyki. Poprawili mi humor, ale jak koło trzeciej w nocy poszli, to znów zaczęłom płakać. Uspokoiłom się koło południa. 
Potem miałom jazdy jak wrażenie, że mnie nie ma, poczucie, że się rozpadam, świat nie jest realny albo jestem puste w środku. Widziałom nawet miejsce, w którym byłom, jakby z zewnątrz mojego ciała. Widziałom to miejsce, widziałom innych, tylko mnie nie było. Tak jakby oczami wyobraźni, ale nie wyobraziłom sobie tego, było też wyraźniejsze niż wyobraźnia. Rozpadłom się i złożono mnie z powrotem bez ważnego elementu i dlatego nie działałom poprawnie. We wtorek po raz pierwszy wzięłom nóż... scyzoryk mały, bo był pod ręką... i chciałom zrobić sobie krzywdę. Stwierdziłom, że będą ślady, trzeba będzie zmywać krew i w ogóle za bardzo nie chce mi się próbować tego ukryć, by to zrobić. Zaplanowałom samobójstwo. Nosiło mnie, miałom potrzebę co jakiś czas wstać i chodzić, nie mogłom usiedzieć na miejscu, ciągle się wierciłom na krześle podczas prób nauki (miałom tak przez podstawówkę i gimnazjum, w liceum chyba mi opadło, a wtedy wróciło i było mocniejsze niż kiedykolwiek). Wtedy też zaczęłom zwracać uwagę na to, że z jakiegoś powodu zamiast być obudzone budzikiem o 5.49 lub obudzić się samo z siebie parę minut wcześniej, budzę się koło czwartej i jestem niewyspane, choć nie mogę zasnąć. To moment, gdy zaczynam podejrzewać większy epizod depresyjny. 
Zachowam dla siebie informację, jak potoczyły się dalej sprawy z Towarzyszem. Nie zrobiłom sobie krzywdy.
Jeśli sądzisz, że masz podobną sytuację, poszukaj profesjonalnej pomocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz