Faszyzm w głowie cz.4

1 lip 2018
Teraz przede wszystkim wyjaśnię wam swoje zaburzenia. Pominę sposoby ich leczenia, gdyż nie są to informacje, którymi chcę się dzielić. Po pierwsze, nie jest to potrzebne do wyjaśnienia, co mi jest, po drugie, jest to dość pesymistyczne. Pacjenci/tki nie współpracują, niektóre terapie są źle znoszone, a zaburzenia mogą mieć powikłania, choćby schizofrenię.
Poprzednie teksty: część pierwsza, druga, trzecia.

W psychiatrii zaburzenia dzieli się na różne grupy. Pierwsze są organiczne zaburzenia, w których mamy zmiany w mózgu, dalej skutki działania substancji psychoaktywnych. Następnie schizofrenia, zaburzenia schizotypowe i urojeniowe. Potem nastrój, podwyższony lub obniżony. Wreszcie grupa obejmująca zaburzenia nerwicowe, związane ze stresem i te pod postacią somatyczną. Dalej już idą nieinteresujące nas zaburzenia behawioralne związane z zaburzeniami fizjologicznymi i czynnikami fizycznymi, a potem zaburzenia osobowości i zachowania dorosłych. Sięgają one od F60, specyficznych zaburzeń osobowości, do F69, zaburzenia osobowości i zachowania u dorosłych, nieokreślone. Upośledzenia umysłowe są za nimi, od F70, a potem zaburzenia rozwoju psychicznego. W tym samym klimacie pojawiają się zaburzenia zachowania i emocji rozpoczynające się zwykle w dzieciństwie i wieku młodzieńczym. Wszystko kończy niezalecana kategoria nieokreślonych zaburzeń psychicznych.
Generalnie mówi się o nerwicach i psychozach. Psychozy charakteryzują się tym, że pacjent nie dostrzega objawów, nie widzi, że co jest nie tak. W nerwicach pacjent nadal myśli się racjonalnie. Co za tym idzie, pacjent dostrzega, że coś jest nie tak. Można więc pomyśleć, że zaraz po pojawieniu się zaburzeń grzecznie stawia się w gabinecie psychiatry. No nie. Widzicie to na moim przykładzie. Być może przyszłobym wcześniej, gdybym wiedziało, że mój problem wykracza poza zwykłe cechy osobowości, to nie jest tak, że jestem po prostu nieśmiałe. Pacjent(ka) często nie wie, że wykracza poza normalność, jest też pewne tabu społeczne związane z psychiatrią, które odwodzi od poszukania pomocy. Osoby z niektórymi zaburzeniami zgłaszają się po pomoc dopiero, gdy pojawią się też inne problemy. W jednym z podręczników podany jest przykład osoby z fobią społeczną, która przychodzi dopiero, jak dochodzą ataki paniki. Świetnie, jestem zaburzone podręcznikowo.

Zaburzenia lękowe

W ICD-10 mamy:
  • fobie:
    1. agorafobia;
    2. fobia społeczna;
    3. fobie specyficzne;
    4. inne zaburzenia lękowe w postaci fobii;
    5. fobie, bliżej nieokreślone;
  • inne zaburzenia lękowe:
    1. zespół lęku uogólnionego;
    2. zespół lęku panicznego;
    3. mieszane zaburzenia lękowo-depresyjne, gdy występują też objawy depresji;
  • zaburzenia obsesyjno-kompulsywne:
    1. zaburzenia z przewagą myśli czy ruminacji natrętnych;
    2. zaburzenia z przewagą czynności natrętnych;
    3. myśli i czynności natrętne, mieszane;
Agorafobia jest podobna czasami do fobii społecznej i ma pierwszeństwo, jeśli nie da się odróżnić zaburzeń. Osoba boi się opuszczać dom, boi się miejsc, z których trudno uciec i gdzie mogłaby mieć problem z uzyskaniem pomocy, gdyby coś złego się stało.
W fobii społecznej zaś osoba obawia się przede oceny innych, co często utrudnia wychodzenie z domu, jak przy agorafobii, ale fobię społeczną można mieć w domu, gdy przyjdą do ciebie ludzie, a agorafobię można mieć nawet będąc w samotności poza domem
Z fobią specyficzną osoba boi się określonych obiektów lub sytuacji i ich unika, dzielone głównie na fobie zwierząt, sił przyrody, urazów, pewnych sytuacji, objawy mogą być podobne do przejawów poprzednich fobii, np. osoba bojąca się motyli może obawiać się kompromitacji podczas pikniku na łące pełnej owadów, ale podobna obawa nie występuje w pozostałych sytuacjach społecznych
Zespół lęku uogólnionego polega na tym, że osoba ciągle odczuwa lęk umiarkowany lub słaby, związany często z drobnymi sprawami Długotrwały lęk przy lęku uogólnionym to obawa, że coś złego się stanie, o przyszłość (wojnę i totalitaryzmy), połączona z nadmiernym pobudzeniem układu wegetatywnego i napięciem mięśniowym. Opisuje się to jako lęk wolno płynący z innymi objawami lękowymi.
Zespół lęku uogólnionego często łączy się z innymi zaburzeniami, zwłaszcza dystymią i fobią społeczną. Bierze się z przyczyn genetycznych i psychologicznych.
W zespole lęku panicznego osoba ma napady paniki (mocny lęk, trwa krótko) i lęk przed kolejnymi atakami (słaby, przez cały czas), ataki paniki nie muszą mieć powodów, zwykle osoba boi się śmierci i obłędu
Atak paniki trwa krótko, od dwóch do dziesięciu minut. Zaczyna się nagle, a ustępuje stopniowo, samoistnie. Można zaobserwować objawy somatyczne: wzrost ciśnienia krwi, suchość w ustach, przyspieszony oddech czy zasłabnięcie. Derealizacja i depersonalizacja też się pojawiają. 
Napady paniki nie oznaczają koniecznie zespołu lęku panicznego. Mogą być objawem chorób somatycznych, jak tężyczka, nadczynność tarczycy czy guz chromochłonny nadnerczy. Pojawiają się też w przebiegu innych zaburzeń lękowych, można mieć fobie z napadami paniki lub zespół lęku uogólnionego z napadami paniki.
Nie bardzo można coś z nimi zrobić z napadem lęku; podobno da się tylko przeczekać. U mnie były dość silny lęk bez przyczyny i ból w śródpiersiu dolnym. Miewałom kołatanie serca, które mogą być objawem nerwicy. Uznawałom je za niedobór magnezu. Nie zawsze było związane z atakami paniki.
Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne łączą, jak sama nazwa wskazuje, obsesje i kompulsje.
Obsesje to występowanie u chorego irracjonalnych myśli, które pojawiają się w świadomości automatycznie i powodują u pacjenta cierpienie oraz chęć uwolnienia się od nich. Dla mnie dość wstrząsającym przykładem był przypadek młodego człowieka, zaręczonego, tuż przed ślubem, którego myśli dotyczyły seksu z matką. Bał się ich, bał się spotykać z matką, by nie potraktować jej inaczej i czasem czegoś się nie domyśliła, bał się unikać spotkań z nią, by nie pomyślała, że coś przed nią ukrywa i się nie domyśliła, bał się spotkań z narzeczoną, by ona nie odkryła, że myśli o seksie z inną i to matką, po spotkaniu z każdą z nich analizował, czy jego zachowanie nie budziło podejrzeń.
Tak właśnie działa obsesja. Osoba tych myśli nie kontroluje, nie chce, odbiera je jako obce. Myśli często dotyczą, jak w omówionym przypadku, seksualności, ale też religii, przemocy, porządku, zdrowia czy symetrii. Są obsceniczne lub przemocowe, a czasami jedynie bezsensowne, co niepokoi osobę. Ja miewałom po prostu jedno słowo i potem to słowo wspak i z powrotem, normalnie i wspak, innym razem pojawiło się słowo, nawet o czymś takim nie myślałom, ale pomyślałom nagle o tym i reszta dnia to było powtarzanie w myślach tego słowa.
Z kompulsjami mamy do czynienia w zaburzeniach z przewagą czynności natrętnych, gdy osoba wykonuje czynności. Bardzo znany przykład to mycie rąk. 
Osoba zdaje sobie sprawę, że zachowuje się irracjonalnie, jednak lęk nie pozwala jej przestać. Często nie chce tej swojej rzeczy robić, ale inaczej czuje się niespokojna, jakby miało stać się coś złego z powodu zaprzestania. Powtarza próby oparcia się kompulsjom.
Niektóre osoby mają i obsesje, i kompulsje. Jednak zaburzenia mieszane diagnozujemy jedynie w przypadku, gdy są równie nasilone. Objawy te mogą reagować na różne metody leczenia.
Psycholożka powiedziała, że w nerwicy miewa się natrętne myśli. Mogą być one w rodzaju Muszę dziesięć razy zapalić światło. Byłobym takie szczęśliwe, gdybym miało 10 razy zapalać światło. Ale nie. Moje musiały być o zabiciu się. Powiedziała mi też, że ludzie z nerwicą mają potrzeby robienia różnych rzeczy, np. muszą wykonywać czynności w określony sposób, muszą ciągle wychodzić do łazienki, choć nie mają potrzeby fizjologicznej, mają tiki nerwowe. Powiedziałom jej, że liczę. Jak widzę samochód z cyframi na rejestracji, dodaję te cyfry, potem dodaję cyfry sumy, aż zostanie jedna liczba. Mam to odkąd pamiętam. Dowiedziałom się, że jeśli umiem przestać, to jest to tylko nawyk. Wyszedłszy próbowałom nie liczyć. Nie umiem. Jej zdaniem zatem mamy do czynienia z natręctwami.
Powiedziała też, że owe natrętne myśli są o samobójstwie, a nie o błahych rzeczach, gdyż wzięły się zapewne z tłumionej złości. Pamiętam, że kiedyś darłom niepotrzebne kartki w złości. Jeszcze wcześniej uderzałom dłonią w blat biurka i wydawałom z siebie chrząknięciokrzyki (takie ARGH nieco pirackie, nie umiem go nazwać). Przy uderzaniu w biurko i tych ARGHach rodzice bardzo mnie uciszali, wyśmiewali, że zaraz zacznę walić bejsbolem czy coś... chyba dlatego przestałom. Podobnie było zwykle z płaczem. Dartych kartek nikt nigdy nie widział, nie pozwoliłom na to. I nauczyłom się też wstrzymywać płacz do nocy, jak wszyscy zasną, to będę mogło spokojnie popłakać sobie w pokoju, bez obawy, że ktoś nagle będzie chciał cokolwiek ode mnie i będę musiało wyjść zapłakane.
Takie tłumione emocje mają skutkować jakimś napięciem mięśniowym... dla mnie na początku brzmiało to jak njuejdżowe pierdolenie. 
W omawianych zaburzeniach może spaść poziom dopaminy, a wzrosnąć poziom adrenaliny. Wówczas mózg musi się jakoś obronić przed nadmiarem bodźców. To powoduje dwa objawy, które mogą się też pojawiać same i wówczas być oddzielnym syndromem.
Depersonalizacja to zaburzenie postrzegania, gdy zmienia się obraz własnej osoby. Inaczej odczuwa się siebie lub swoje przeżycia. Można poczuć się oddzielonym od siebie, można poczuć obcość siebie, swoich uczuć lub części ciała. Pojawia się poczucie nierealności, trochę jak we śnie.
Derealizacja również zaburza postrzeganie, ale nie siebie, tylko świata. Może być brak poczucia czasu, spójności z otoczeniem, brak emocji, uczucie snu na jawie, brak odczucia zmian pogody czy innych czynników środowiska. Z derealizacji ja miałom brak emocji, spadek motywacji i koncentracji, a także te myśli egzystencjalne. Może pojawić się poczucie pustki w głowie.
Gdy opowiadałom o swoich objawach, opisałom brak emocji. Psycholożka poradziła mi, co robić z poczuciem braku emocji i swojego nieistnienia. Nigdy wcześniej nie czułom się jakbym nie istniało, a po sprostowaniu tej informacji, dowiedziałom się, że psycholożka się tego objawu spodziewała. Często łączy się z brakiem emocji. Zmroziło mnie, bo myśl, że miałobym odczuwać swoje nieistnienie, jest straszna.
Malarz po ocenieniu, ile czasu byłom u psycholożki, od razu zapytał, czy mam depersonalizację i derealizację. Tę drugą miałom, to właśnie brak emocji, spadek motywacji i koncentracji. Moje skrócenie horyzontu czasowego (wymyśliłom tę nazwę przed chwilą) jest połączone z myślami egzystencjalnymi, czyli kolejnym objawem derealizacji. Podobne myśli są typowe dla okresu dojrzewania i w ogóle raczej się nie martwcie, jeśli je macie. 
Opisałom wam też ruminacje. To natrętne myśli, które opisałom wam w trzech wersjach. Wątpliwości co do tego, czy dobrze coś zrobiłom, czy nie zachowuję się jakoś dziwnie, a także myśli pojawiające się przy wychodzeniu gdzieś. Uważałom je raczej za zespół lęku uogólnionego. Nie podejrzewałom u siebie fobii społecznej.
Zaburzenia te ma około 2,5% populacji, ujawniają się w młodym wieku i niezależnie od płci. Wiele osób ma jakieś nawyki, które nie są zaburzeniami, ale mogą się z nimi kojarzyć. Podobnie jest z derealizacją i depersonalizacją, które mogą pojawić się pod wpływem silnych emocji czy przeżyć religijnych i są wtedy całkowicie normalne.

Oddzielnie opisuje się w tej grupie zaburzenia pojawiające się pod wpływem silnego stresu, np. zaburzenia adaptacyjne. U mnie, jak widzicie, pojawiają się przejawy wszystkich trzech grup zaburzeń lękowych.
Jeśli sądzisz, że masz podobną sytuację, poszukaj profesjonalnej pomocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz