Ta prezentacja miała być na angielski w drugiej klasie, ale pan Zbyś nigdy się nią nie zainteresował. Podobno moje prezentacje na angielski o Egipcie są niezłe*, więc wstawiam. Jak widać, tematem tej jest Kazimierz Michałowski. Myślę nad tym, by zrobić coś w rodzaju cyklu o inspirujących postaciach i to mógłby być pierwszy post z tego cyklu. Następne będą lepsze.
No właśnie, mamy polską szkołę archeologii śródziemnomorskiej, choć do Morza Śródziemnego daleko. Poza tym, istnieje coś takiego jak nubiologia, czyli nauka o Nubii, regionie w Egipcie (i chyba Sudanie). Z ciekawszych rzeczy tutaj jest Aleksandria. Wiecie, że w Aleksandrii jest pochowany Aleksander Wielki? Nie? I dobrze, bo nie jest, a przynajmniej nic nie potwierdza tej urban legend. Gdy tylko Polacy zaczęli kopać w Aleksandrii rozniosło się, że szukają tego grobu, ale znaleźli teatr.
Gdy czytałam książki Michałowskiego byłam zawsze pod wrażeniem jego entuzjazmu dla spraw, którymi się zajmował. I tego, jak nim zarażał. Sztandarowy przykład to tryglif w świątyni doryckiej. Otóż, fryz składa się z tryglifów i metop. Dlaczego? Są dwie teorie, a w zasadzie to nie wiemy. Tryglif musi być nad środkiem kolumny, ale w rogu świątyni muszą się stykać dwa tryglify, a nie dwie metopy. Dwie metopy byłyby nielogiczne, co uzasadnia nam jedna z teorii pochodzenia tryglifów. To może by po prostu przesunąć rogowe tryglify? W małej świątyni można spróbować, bo to nie będzie bardzo widoczne, ale w dużych to już problem. Zatem trzeba rozdzielić to o ile rozciągnąć metopy na dwie ostatnie płaskorzeźby przed rogiem. I jest na to wzór matematyczny!
A potem człowiek zdaje sobie sprawę, że z zapartym tchem czytał o czymś, co mu się nie przyda i jest niesamowicie nudne. Przegryw, co nie?
Byłam też pod wrażeniem jego... trudno mi powiedzieć honoru, bo raczej nie używam i nie rozumiem tego pojęcia, ale nie znam innego odpowiedniego. Francusko-polska wyprawa do Edfu zaczęła się przed wojną, a gdy ta się zaczęła, polscy archeolodzy nie mogli kontynuować pracy. Francuscy podobno mogli. Potem skończyła się wojna i zmieniła się sytuacja polityczna. Francuzom nie pozwolono na kontynuację badań, a szanowanemu w Egipcie Michałowskiemu z komunistycznego kraju dogadanego z Egiptem pozwolono i nawet zaproponowano to Edfu. Ale Michałowski wolał inne miejsce.
Bo inaczej byłby nie fair wobec Francuzów.
Sądzę, że pisanie w sposób przystępny i popularny o problemach naukowych jest rzeczą trudną i wymagającą specjalnych uzdolnień. Pod tym względem mógłbym już dziś pozazdrościć moim uczniom.
~Kazimierz Michałowski Nie tylko piramidy
Jak się zabieram za jakiś cykl lub trudniejszy post, to myślę sobie o tych słowach i jak pisał Michałowski.
Świątynie w Abu Simbel były dwie. Obie z czasów dynastii dziewiętnastej, Ramzes II. Celem ich budowy było olśnienie południowców. Zbadał je Giovanni Battista Belzoni, którego życie można by moim zdaniem przerobić w niezły film. Wielka świątynia była budowana przez 20 lat i poświęcona jest Amonowi, Ra i Ptahowi. Ten ostatni jest bogiem związanym ze światem podziemnym, podczas gdy Amon i Ra to bóstwa solarne. Dwa razy w roku, pierwotnie 19 lutego i 21 października, wschodzące słońce oświetla wizerunek Amona-Ra i Ramzesa, po chwili także Re-Horachte. Świątynia tworzy kompleks wchodzący nawet 56m w głąb skały, a posągi są w ostatnim pomieszczeniu, położonym najdalej od wejścia.
Mała świątynia jest drugą świątynią poświęconą królowej Egiptu - pierwsza była zbudowana dla żony Echnatona. Co ważne, posągi faraona i jego żony są tej samej wielkości, zwykle zaś faraon był od swojej żony wiele razy większy, gdyż był ważniejszy.
Budowa tamy w Asuanie miała pewne wady i zalety. Dziś produkuje się prąd w hydroelektrowniach i łowi ryby w Jeziorze Nassera nazwanym na cześć człowieka, który w czasach budowy tamy zajmował się takimi sprawami (nie wiem, jaką miał funkcję). Gdyby w całej Afryce nie padało Egipcjanom wody z Jeziora Nassera starczyłoby na aż 10 lat! Nie ma jednak już wylewów Nilu i wszystkiego, co one przynosiły, Jezioro Nassera zaś pojawiło się kosztem jezior przybrzeżnych, które erodują. Poza tym w delcie Nilu jest coraz bardziej słona woda... a poza tym Nubia jest dziś dnem jeziora, wraz ze wszystkim, co było w Nubii. Co wcale nie jest takie fajne - zalane zostały też zabytki.
Teraz zauważyłam, że people were.
Michałowski opisywał, jak zajmował się tą sprawą. Archeolodzy nie mogli się dogadać i zmarnowali mnóstwo czasu kombinując, co zrobić ze świątyniami. W końcu trzeba było działać, ale już tylko dwa pomysły były wciąż możliwe do zrealizowania. Michałowskiemu kazano zdecydować. Pomijając powody polityczne, dla których jeden z krajów powinien być faworyzowany, rozważył wszystkie za i przeciw. Uznał, że pewne (bo z tym drugim był taki problem, że nikt tak naprawdę nie wiedział, czy się uda) i tańsze rozwiązanie jest lepsze. Gdy to opisywał znów zafascynowała mnie jego troska o los tych świątyń, o wiedzę przyszłych pokoleń, o naukę i ciężar przyjętej przez Michałowskiego odpowiedzialności. Tak naprawdę nie pamiętam, czy był to tego kraju pomysł (wiem, publikuję w necie, mogę sprawdzić, ale piszę, jakbym mówiła na lekcji, tylko po polsku).
Zdecydowano się na przeniesienie obu świątyń z Abu Simbel. Pocięto je kawałki i złożono trochę wyżej. Nie wiadomo, czy przyszłe pokolenia egiptologów przeklną za to Michałowskiego, czy może jednak nawet w czasach dużo lepszej technologii będą to doceniać. Oświetlanie posągów przez słońce przesunęło się o jeden dzień.
Przeniesiono również wczesnochrześcijańskie - z okresu koptyjskiego, po chrystianizacji, przed Arabami - portrety trumienne. Tworzono je techniką enkaustyczną, czyli malując farbą, której spoiwem był wosk. Wosk, jak wiadomo, zastyga, dlatego artysta musiał się bardzo spieszyć przedstawiając zmarłego.
Warto dodać, że język koptyjski zapisuje się alfabetem greckim z dodanymi kilkoma znakami z hieroglifów, gdyż Grecy mieli u siebie trochę inne głoski.
No i moja cudowna bibliolinkografia. Dziękuję za uwagę.
* Michałka wciąż twierdzi, że powinnam drugi raz pokazać prezentację o Echnatonie, bo moje przeskakiwanie z angielskiego na egipski jest piękne. Jednak, jako że to nie mi zależy na Echnatonie, to ja nie pójdę do Zbysia, by mi na to pozwolił. Nikt inny się do tego nie kwapi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz