Babcia do zamyślonej nad jakąś sprawą mnie:
- Nad czym medytujesz?
Medytacja są to praktyki mające na celu samodoskonalenie. Od łacińskiego meditatio - zagłębianie się w myślach, namysł, rozważanie. Według wikipedii.
Obcięłam definicję. Dużo tam było o wschodniej medytacji.
Medytacja zachodnia jest bliższa znaczeniem łacińskiemu słowu. W takiej medytacji skupiamy się na czymś. To bardzo intensywne myślenie. Takie, że moja babcia nie wie, czy ja próbuję wymyślić sposób rozwiązania zadania z matematyki, czy się samodoskonalę. Zaś medytacja wschodnia ma na celu bardziej rozmycie się myśli. Jednak całkowity brak myśli jest niemożliwy, od razu mówię. Wschodnia medytacja to coś w rodzaju spokojnej obserwacji przychodzących i odchodzących myśli.
Medytacja nie jest czymś egzotycznym czy związanym z jakąś religią. Skojarzyć medytację tylko z buddyzmem i hinduizmem to jak skojarzyć myślenie tylko z judaizmem. Medytacja jest to praktyka, która może być świecka lub religijna. Możesz medytować jak buddyści lub po chrześcijańsku, jeśli chcesz. Istnieją takie rodzaje medytacji.
Jeśli ostrzegano cię przed medytacją jako zagrożeniem duchowym - było to kłamstwo.
Jak medytować?
Sposobów medytacji jest mnóstwo. Wybierzesz coś odpowiedniego dla siebie. Ja polecam tylko sprawdzone.
- Koncentracja na oddechu. Najnormalniej w świecie zamykasz oczy (za dużo uwagi poświęcamy temu, co widzimy) i skupiasz się na tej jednej, niezauważanej zwykle sprawie. Możesz liczyć oddechy. Może zauważyłaś, że powietrze ma inną temperaturę przy wydechu niż przy wdechu. Nie staraj się oddychać głęboko, bo może ci się zakręcić w głowie. A jak pomyślisz ja teraz medytuję... to się puknij w głowę. To beznadziejnie głupia myśl.
- Powtarzanie mantry. Zaczęłam mantrować próbując techniki wyżej. Okazało się, że nie mogę skoncentrować się na oddechu jeśli nie pomyślę wdech-wyddech albo chociaż oddech. A skoro już potrzebne mi jakieś słowo, to wezmę fajniejsze niż oddech i zaczęłam powtarzać Łado. (Była to pierwsza w moim życiu sytuacja jakichkolwiek intensywnych przeżyć podczas medytacji) Teraz częściej powtarzam imię Chorsa lub słowo Kocham. Niektóre chrześcijańskie modlitwy podobno są tak używane.
- Zamiast mantry możesz spróbować też muzyki do medytacji. Ja ogólnie słucham czegoś, co nie ma słów - zbytnio rozpraszają - i jest spokojne. Jeśli pomyślałaś o muzyce klasycznej np. Chopinie to odpuść. Akurat u Chopina za dużo się dzieje.
- Ze świecą. Potrzebna jest, oczywiście, świeca. Zapalasz ją i patrzysz w ogień. Jest w nim coś pierwotnego i świętego, prawda? Obserwuj oddech. Jak pojawi się myśl, nie wdawaj się z nią w polemikę, odejdzie sama.
- Drzewo. Wspominałam o nim w poście Drzewa cz.11. A tak naprawdę, znam ją z tego artykułu. Możesz medytować tak w domu, albo na zewnątrz, przy innych drzewach. Stań się drzewem. Drzewo nie ma celów i zadań, ani obowiązków i ładu, rośnie zgodnie ze swoją naturą. Jest swobodne, nie zna przymusu, nie myśli, co powiedzą inne drzewa i czy jego zieleń pasuje do otoczenia. Ty wtedy też nie jesteś mądra, brzydka, zła, gadatliwa, po prostu jesteś w swej istocie. Masz prawo do Bytu, wzrostu i rozwoju. Są tylko uczucia. Przyjrzyj się sobie, poczuj w sobie krążące soki, chropowatość kory, szum liści drzewa, którym jesteś. Sięgnij do swoich korzeni, każdej ich najmniejszej odnogi. Zauważ, jak głęboko sięgają i jak bardzo kształtują teraźniejszość. Zobacz, ile z pomniejszych i z tych większych korzeni odciąłeś, ilu pozwoliłeś obumrzeć? Są doświadczeniem twoim i twoich przodków, twoją własną linią przekazu mądrości pokoleń, wiedzy i doświadczeń, które ukształtowały ciebie. I wciąż cię kształtują. Spójrz na swoje gałęzie, wzrastające ku niebu i poplątane. Czasami poprzycinane, by korona miała określony kształt. Niektóre obumarły. Ale nie ma teraz żalu i smutku, bo nie oceniasz. Nie ożywisz ich przecież. Ale nie okaleczaj się więcej.
- Wizualizacja. Świadomie kierujesz umysł ku pewnemu wyobrażeniu.
Tak, na początku masz nadmiar myśli, czujesz się jak idiotka i na dodatek się nudzisz. Rozumiem. Możesz nie wytrzymać na początku dwudziestu minut - ja po pięciu czułam się okropnie - ale to nie szkodzi. Będzie lepiej.
Ważna jest też pozycja. Ma ci być dobrze i wygodnie. Możesz medytować długo bez ruchu, więc nie byłoby dobrze, żeby po medytacji np. bolały cię plecy po jakimś dziwnym wygięciu. Możesz też medytować w ruchu - np. podczas spaceru albo ćwiczeń gimnastycznych. Skupiając się tylko na oddechu i kolejnych ruchach. Myśli przyjdą i odejdą, otoczenie może się przesunie, ale są tylko kroki i oddech. Możesz medytować nawet odkurzając czy zmywając naczynia. Czy podczas tej ostatniej czynności myślałaś kiedyś o tym, jak to by było być wodą? No bo dlaczego by nie?
Po co medytować?
Pragmatyczne podejście do życia. Korzyści z medytacji oczywiście są, ale nie pojawią się po jednym razie. To może trwać długo.
- Spokój, coś w rodzaju wewnętrznej wolności
- Odpoczynek
- Poprawa samopoczucia
- Zwiększa kreatywność
- Łatwiej się skoncentrować
- Pomaga na natłok myśli
- Nauka dowodzi wpływu medytacji na organizm. Zauważyłam u siebie wzrost kreatywności i poprawę samopoczucia, zaś czytając o tym połączyłam z medytacją takie objawy jak wysypianie się (wreszcie), więcej energii i większa wydajność. Oczywiście, zaprzepaściłam to, teraz znów wracam do tego stanu. Podobno ma wpływać na regulację przemiany materii, likwidować napięcia mięśni, zwalniać bicie serca, normować ciśnienie i zwiększać wydajność sercowo-naczyniową.
Medytacja nie rozwiąże wszystkich twoich problemów. Nie licz też na wizje, podróże między światami, jedność z całym wszechświatem i żadne fajerwerki. Może kiedyś tam naprawdę odlecisz. A może nie. W końcu nie to medytacja ma na celu. Ciesz się ze swoich przeżyć, jakiekolwiek są.
Nie mogę medytować!
Zawsze można znaleźć problem. Może czytając pomyślałaś, że nie możesz medytować, bo:
- Nie masz czasu. I pewnie przez cały czas 24 godziny na dobę musisz być skupiona? Nigdy na nic nie czekasz, nawet w kolejce na poczcie, ani nie jeździsz komunikacją miejską.
- Nie możesz sobie znaleźć spokojnego kąta, gdzie jak buddyjski mnich usiądziesz po turecku, zamkniesz oczy i zaczniesz medytować? Nie sztuką jest medytować w ciszy i spokoju. Ale, gdy wokół tyle się dzieje, odnaleźć w sobie wewnętrzny spokój to osiągnięcie.
- Masz zaburzenia psychiczne. Niektóre z nich mogą być przeciwwskazaniem, a ja nie jestem lekarzem i nie powiem ci, co wolno w takiej sytuacji.
- Bierzesz leki, które mają obniżyć ciśnienie lub zmniejszyć poziom lęku. Jeśli twój lek działa na coś, co medytacja ma zrobić - zapytaj lekarza, czy ci wolno medytować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz