One Billion Rising

14 lut 2018
Nazywam się miliard, One Billion Rising for Justice, OBR, taniec,
Eve Ensler, aktywistka feministyczna, zapoczątkowała w 2011, po fali gwałtów w USA, akcję Nazywam się miliard / One Billion Rising. To protest przeciwko przemocy wobec kobiet. Jest co roku 14 lutego. 
Wybraną formą protestu jest taniec, bo to zaprzeczenie przemocy. Przemoc zaczyna się, gdy ktoś nas kontroluje. Taniec to forma odzyskania kontroli.
One Billion Rising podobnie jak Food Not Bombs! jest protestem na skalę świata. Bo sprawy, przeciw którym są skierowane, (w przypadku FnB!: militaryzm, głód, nierówności społeczne, zabijanie zwierząt, marnowanie żywności) dotyczą całego świata.
Zatem w Polsce protestuje 65 miast. Nasz kraj przyłączył się w 2013 roku. 
Przemoc wobec kobiet spotyka się z przyzwoleniem społecznym. Sprawcy są wypuszczani (Łódź pozdrawia), ofiarom się nie wierzy albo uznaje to, o czym mówią, za zupełnie normalne. Dlatego bardzo podoba mi się tegoroczne hasło.

One Billion Rising for Justice

Cytując stronę łódzkiego OBR:
One Billion Rising to:
- globalny protest;
- zaproszenie do tańca;
- wezwanie do mężczyzn i kobiet, by odmówili wspierania status quo póki gwałt i kultura gwałtu nie odejdą w przeszłość;
- akt solidarności,
- unaoczniający kobietom powszechność ich walki i ich siłę w liczbach;
- odmowa zaakceptowania przemocy wobec kobiet i dziewcząt jako zgodnych z koleją losu;
- nowa epoka i nowy sposób bycia.
Rok temu przyszłam na One Billion Rising. To samo miejsce i godzina. Prawdopodobnie w dużej mierze ci sami ludzie. Wtedy ich nie znałam. Przyszłam sama, walcząc z moimi lękami związanymi z kontaktem z innymi i w ogóle społecznymi. Nie byłam na próbach, nie musiałam na nich być, by móc przyjść na OBR, a przyjście na próby wymagałoby kolejnego przełamania lęku. Przyszłam, zatańczyłam, wróciłam do domu. Przez chwilę poczułam, że nie jestem sama. To była jedno z pierwszych wydarzeń, na których byłam. Zaczynałam od wydarzeń feministycznych.
Tym razem znam osoby, które tam będą. Nie czuję żadnego lęku, bo przecież znam to wydarzenie, przecież prawie mi przeszło i mogę chodzić na co chcę bez tych lęków. Niedługo organizujemy inne wydarzenie. Będę przemawiać. Przed ludźmi. Powiedziałam, że nie mam z tym problemu, bo nie mam; mam się tylko wypowiedzieć na znany mi temat, będę to miała nawet wyuczone. Rok temu bym chyba nie uwierzyła, jakby mi ktoś powiedział. 
Zaczynałam od wydarzeń feministycznych, ale w ciągu roku były i inne. Wydarzeń feministycznych mam już serdecznie dość. Nie mam do tego siły. Odkąd był #czarnyprotest ciągle coś, trzeba się tym zajmować, a nic się nie zmienia. Chciałabym już mieć spokój. Chyba mieć nie będę, bo mam wrażenie, że spraw jest coraz więcej. W ciągu roku parę spraw się pojawiło.
Idę jako inna osoba prawie. 
U mnie pozmieniało się wszystko. Ja się czym innym zajmuję, gdzie indziej mieszkam, mam innych znajomych, jestem wyoutowana, nawet moja religijność się nieco zmieniła poprzez wspólnotę religijną...
I tylko nadal trzeba protestować przeciwko temu samemu zjawisku. Kurwa, nienawidzę świata.
Jeszcze parę godzin, możecie przyjść. Tu jest fanpejdż ogólnopolski, możecie poszukać swojej okolicy. Jest też nagranie do nauki tańca.
Goldman okazjonalnie:
If I can't dance, it's not my revolution!
Przeczytaj zeszłoroczny wpis:
9 powodów, dla których nazywam się miliard

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz