Utrzymajmy proporcje dyskusji cz.2

26 sie 2018
W pierwszym poście napisałom, że nie ma co porównywać spalenia samochodu ze słowną krytyką. Okazuje się, że zjawisko nieutrzymywania proporcji jest znacznie bardziej popularne. Trzeba więc wyjaśnić, czym jest tolerancja, jak działa i jakie rzeczy są nieporównywalne.
Pod jednym z postów Rosaline Hipis ponarzekała sobie na straszną nietolerancję wobec katolików.
Przepraszam - tak naprawdę nie myślę w takich kategoriach, ALE czytam po raz setny o tym, jaka moja religia jest zła, straszna, potworna, propaganda, ideologia, normalnie czarna strona mocy. I to czytam to u ludzi, którzy głoszą wolność słowa i poglądów. Wolność! Poproszę o trochę wolności w kwestiach religijnych i etycznych.
Zatem:
  • rodzimowiercy dostają od katolików groźby spalenia niezbudowanej nawet świątyni;
  • mogłobym opowiedzieć, co ja czytałom o swojej religii, że jest zła, straszna, potworna, cofanie się w rozwoju, niedorozwój umysłowy, upadek, dziecinada, zabawa, chatki z gówna i wiele innych, ale jestem normalne i nie będę uznawać za ograniczenie wolności tego, że ktoś napisał coś, co mi się nie podoba, ale nie ma na mnie żadnego wpływu;
  • nie można w Polsce zarejestrować Kościoła Latającego Potwora Spaghetti, bo urzędnicy uważają, że jest za mało religii w religii choć nie należy do ich kompetencji ocenianie tego;
  • nawet nie wiem i pewnie nie umiałobym pojąć, co przeżywają żydzi i muzułmanie, nie znam też sytuacji choćby buddystów;
  • może nie wiem, co przeżywają, ale o atakach na muzułmanów czytałom;
  • z jakiegoś powodu dokonywano na mnie katolickich obrzędów i na wyznawcach wielu innych niż katolicyzm religii też, choć żadne z nas się o to nie prosiło, a my się z Kościoła nawet nie możemy normalnie wypisać, bo wieloletnia batalia o zwykłą możliwość niebycia w Kościele Katolickim (co każdy powinien mieć zagwarantowane) została przegrana;
  • katolickie (nawet niedotyczące części innych chrześcijan) zasady są przepychane w ustawach, gdy nie ma innych niż religia powodów do wprowadzania ich;
ale to krytyka katolicyzmu jest zła. To osoby niemające władzy (nie mając władzy, nie da się nikomu odebrać wolności) piszące krytycznie o jej religii są zagrożeniem dla jej wolności, ona musi prosić o wolność. Przecież nie jest wolna, póki piszemy, co chcemy. Przecież nieważne, że w rzeczywistości ma wolność do wyznawania, czego chce, niech prosi o wolność!
Pod postem Jesteś dyskryminującym Polakiem? jakaś czytelniczka, niejaka Agnieszka z niebieskiego stoliczka, postanowiła napisać, kto jej zdaniem jest najbardziej dyskryminowany w skali świata. Biały, heteroseksualny katolik.
Zacznijmy od orientacji i porównajmy sytuację osób heteroseksualnych z sytuacją całej reszty. Dyskryminacja osób queer:
  • w krajach takich jak Rosja mamy ograniczoną wolność słowa na mocy niejasnego i nad-interpretowanego przepisu;
  • wielokrotnie ludzie są mordowani tylko z powodu bycia queer, dotyczy to zwłaszcza transpłciowych kobiet;
  • ponieważ np. w Polsce policja nie chce dostrzegać prawdziwej przyczyny przestępstw jesteśmy gorzej chronieni przed kolejnymi atakami;
  • w wielu krajach stosunek seksualny między osobami tej samej płci jest karalny;
  • w wielu krajach, w tym Polsce, nadal nie można zalegalizować związku osób tych samych płci, co w Polsce wiąże się bezpośrednio z katolicyzmem, bo nawet artykuł 18 tego nie zabrania, powoduje to poważne problemy par jednopłciowych i ich dzieci, o czym pisało Polskie Towarzystwo Seksuologiczne;
  • w Różowej Księdze Nienawiści możecie poczytać o licznych przestępstwach z nienawiści wobec osób queer;
  • wiecie, czemu ta księga jest różowa? Bo różowe były trójkąty w obozach koncentracyjnych. Opowiedzcie mi, dyskryminowani heterycy, o osobach hetero trafiających do obozów za bycie hetero, w Niemczech, w Czeczeni, gdziekolwiek;
  • dyskryminowani heterycy, możecie obejrzeć leczenie lesbijek z bycia lesbijkami, spróbujcie to porównać ze swoimi przeżyciami i waszą dyskryminacją z powodu bycia cishet; 
  • och, może ktoś chce powiedzieć, że to daleko, a w cywilizowanej Polsce nie leczy się z orientacji seksualnej? Nieprawda. Nieprawda. Nieprawda.
  • młodzież queer jest wyrzucana przez rodziców z domów za samo bycie queer, w Polsce też, co wiem bardzo dobrze;
  • ciągle czytamy w necie groźby pod naszym adresem;
  • to my mamy się nie obnosić poprzez trzymanie ukochanej osoby za rękę;
  • to nam się mówi, czy mamy się obnosić, czy mamy być widoczni, czy mamy się outować, jak mamy w ogóle być.
  • + parę fajnych danych podaje Twink w Udawajmy, że nas nie ma?
Jednak to hetero są dyskryminowani bo... no właśnie, co właściwie? Czy dyskryminacją jest dla nich to, że w innych krajach zakazuje się dyskryminacji pozostałych? A może jest jakiś wielki kraj, jakaś Atlantyda, queerAtlantyda, gdzie karze się heteryków za bycie hetero i ten kraj tak dyskryminuje heteryków, że dyskryminacja queer niknie w tym świetle? W ten sposób w skali świata to cishety są najbardziej dyskryminowane? 
Przejdźmy do tematu koloru skóry. Osoby niebiałe:
  • są zabijane przez policję amerykańską, która uznaje ich kolor skóry za niebezpieczną broń;
  • spotykają się z rasistowskimi atakami w Polsce i wielu innych krajach;
  • czy ja naprawdę muszę szukać przykładów?
Problemem jest jednak to, że gdzieś jest ktoś, kto może nie lubi białych. Oczywiście, jest to złe. I co z tego?
Rasizm działa systemowo. POC spotykają się z całym systemem przeciwko nim, policja jest wobec nich podejrzliwa, trudniej im wynająć mieszkanie, jak dostaną się na Harvard, to nikt im nie wierzy w te wieści, a na historii literatury czytają tylko Malcolma X z osób o ich kolorze skóry, to czarne dziewczynki są odsyłane do domów, bo naturalnie kręcone włosy są nieodpowiednie do szkoły.
W porównaniu z systemem, jedna osoba z uprzedzeniem to nic. Wiecie, ile lat ma dziś pierwsze czarnoskóre dziecko, które poszło do szkoły dla białych? Zaledwie 63. Ruby Bridges żyła w tym wszystkim, na co my próbujemy zamknąć oczy. Powiem więcej, zapewne nadal zmaga się z tego skutkami.
To teraz prześladowanie katolików w skali świata. Trzeba oddzielić dyskryminację dość przeciętną, a więc taką, z jaką w Polsce zetknął się Kościół Latającego Potwora Spaghetti, od przemocy fizycznej. Obie te rzeczy są złe, ale nie da się ich porównywać.
Przemoc fizyczna:
  • w krajach muzułmańskich dotycząca jazydów, bahaitów, wyznawców wschodnich odłamów chrześcijaństwa;
  • w krajach chrześcijańskich przestępstwa z nienawiści, np. w Polsce ataki na muzułmanów;
  • oraz jeszcze sytuacja muzułmańskich Rohingja, która jest związana nie tylko z narodowością, ale i z religią;
  • w Chinach dotycząca nierozpoznawanych Kościołów i niektórych mniejszości religijnych niechrześcijańskich.
Przeciętna dyskryminacja:
  • przykłady takie, jak w Polsce, już omówione;
  • odsyłanie do psychiatryka, niewiara, że dana religia istnieje i że naprawdę jest religią, lęk, że ktoś został wciągnięty do niebezpiecznej sekty*, w Polsce dotyczy niechrześcijan i niektórych niekatolickich odłamów chrześcijaństwa, w innych krajach odpowiednich mniejszości religijnych.
Do dyskryminacji nie zalicza się krytyka religii. 
Autor wpisu też nie zabłysnął. Jest tolerancyjny, póki nie widzi ludzi, którzy mu się nie podobają. Takim tolerancyjnym to tylko przybić piątkę. W twarz. Krzesłem. 
Czytam Nacjonalistę.pl. Serio, wroga trzeba znać. Pewnego dnia widzę coś takiego: Szef MSWiA: Działalność nacjonalistów? A co z agresją lewicy?
Andrzej Szary wskazał, że rośnie liczba agresywnych zachowań wobec policjantów ze strony „części przedstawicieli ruchów narodowych, nacjonalistycznych i pseudokibiców”.
(...) Jakoś w tym oświadczeniu nie słychać o agresji ze strony środowisk lewicowych czy też lewackich – ironizował.
Ten post sam siebie podsumowuje:
Podobnie tutaj. Porównywanie elektrowstrząsów ze stratą pracy za niezgodę na politykę firmy, porównywanie tekstu u Rosaline z mieszaniem się do ustawodawstwa, porównanie dyskryminacji osób queer z właściwie niczym cishetów. 
Dlaczego jednak reagujemy na nietolerancję? Dlaczego nie chcemy dać Hipis wolności od krytyki? Może powinniśmy przyklaskiwać przemocy, ograniczeniom wolności i systemowej dyskryminacji w imię tolerancji i wolności poglądów. 

Jak działa tolerancja?

Otóż, ma ona granice. I nie, nie są one takie jak zdaniem autora Jesteś dyskryminującym Polakiem? Tolerancja nie kończy się, gdy możesz zobaczyć coś, co ci się nie podoba. Tolerancja kończy się, gdy napotyka nietolerancję.
Pozwolę sobie zacytować Immanuela Kanta.
Tolerancja musi być nietolerancyjna wobec nietolerancji.
Mogę zacytować też Karla Poppera.
Nieograniczona tolerancja musi prowadzić w konsekwencji do zaniku tolerancji.
To paradoks tolerancji.
Jeśli będziemy tolerować nietolerancję, ludzie nietolerancyjni będą bezkarni. Przejmą władzę niszcząc tolerancję. 
Dlatego musimy wymagać tolerancji. Wymagać braku przemocy. Bo widzicie, ja nie mogę prosić o to, by tolerowano mnie mimo mojego bycia queer, chore psychicznie i tak dalej. Ja muszę wymagać, by nikt nigdy nie zrobił mi z tego powodu krzywdy, tak, jak choćby cishety mają to zagwarantowane. A mimo to moje prawa nadal są hehe śmiesznym temacikiem do debat na lekcjach, jakby to, że ktoś chce mnie skrzywdzić, było poglądem godnym szacunku. To zaś, że ktoś nie chce mnie widzieć, a ja jestem, to naruszenie wolności tej osoby. 

Wolność od niechcianych widoków

Dawno, dawno temu na fanpejdżu Feminizm dla opornych pojawiła się pewna osoba, Wira Jankowska, i oznajmiła, że feministki naruszają jej wolność.
Otóż, pewna grupa feministek przebrała się w stroje, które jej nie odpowiadały, a potem w tych strojach protestowała przeciwko czemuś, w miejscu publicznym. I to naruszenie polega na tym, że jest narażona na niechciane widoki. To samo mamy w poście Jesteś dyskryminującym Polakiem?, a raczej w komentarzu pod nim. Domaganie się braku niechcianych widoków.
A ja mówię, że nie można wymagać takiej wolności. Jak się nie chce, czegoś widzieć, to można nie patrzeć.
Przecież mogłobym wymagać zakazu białych koszul, bo ich nie lubię i przeszkadzają mi jak Wirze Jankowskiej. Czasami rzucam taką propozycją i jakoś nie jest dobrze przyjmowana.
Ciekawe, co nie? Osoba chcąca wolności od niechcianych widoków chce zakazać tego, co jej się nie podoba, ale jakoś niechętnie się odnosi do propozycji zakazania tego, co nie podoba się komuś innemu.
Zaraz ktoś się pojawi i porówna nieładne stroje do srania w miejscach publicznych. 
No właśnie. Skoro nie możemy się domagać braku niechcianych widoków, to jak domagać się, by ludzie nie srali w miejscach publicznych, gdy nie chcemy tego widzieć?
Argument ten słyszałom mnóstwo razy. Za każdym razem jest tak samo beznadziejny.
Kał = bakterie, jaja pasożytów, choroby. Sranie w miejscach publicznych = witaj, epidemio!
To nie jest niechciany widok, to jest niechciane zarażenie tasiemcem, więc dajmy sobie spokój z tym biedaargumentem.

Wkurwia mnie to.
Wkurwia mnie to, że oni są tak przyzwyczajeni do przywilejów i dyskryminowania nas, że gdy tylko zaczynamy się domagać dobrego traktowania, to czują się pokrzywdzeni. A nawet nie to, wystarczy nieodpowiedni tekst, jak Hipis poczuła się zniewolona tekstem Rosaline
Wkurwia mnie to, że ja sobie tylko idę ulicą z inną afabką, na randce i z automatu patrzę, czy nie będzie kłopotów, bo przecież tyle razy czytałom i słyszałom groźby odnoszące się do takich właśnie sytuacji. Wkurwia mnie, że ludzie mi nie wierzą, gdy o tym mówię. Wkurwia mnie, że słyszę łaskawe wypowiedzi nie mam nic przeciwko albo sobie bądźcie, tylko się nie obnoście, wkurwiają mnie pozwolenia na istnienie, jakby ktoś miał prawo mi pozwalać lub nie.
Ja idę po prawdziwą wolność. A to oznacza brak wolności od krytyki, Hipis, bo ja się nie pozwolę zniewolić waszemu pragnieniu, byśmy nie istnieli, czy waszemu domaganiu się tolerancji dla przemocy.
Po analizie tego wszystkiego i po tym ładnym zakończeniu mam jeszcze spostrzeżenie i muszę trochę zniszczyć ładny koniec.
Otóż, tu wszędzie poszło w ruch DARVO. To akronim wymyślony przez Jennifer Freyd w książce z 1997 roku Violations of power, adaptive blindness, and betrayal trauma theory.
Najczęściej się to tłumaczy (i widzi w rzeczywistości) na przykładzie przemocy seksualnej. Oskarżony nie zgwałcił, nie molestował, to kobieta celowo rzuca fałszywe oskarżenia, on jest ofiarą, której ona chce zniszczyć życie, karierę czy coś. Zrozumiałe?
No to teraz przykłady jak w tekście.
  • dyskryminacja się nie zdarza / zdarza się rzadko / tak naprawdę nie jest krzywdząca;
  • myślicie inaczej, bo polityczna poprawność, bo oni są przewrażliwieni, chcą przywilejów;
  • tak naprawdę oni nas dyskryminują i ograniczają naszą wolność, każąc nam na siebie patrzeć, oburzając się na różne zakazy, które im daliśmy, oni są nienaturalni, musimy stać na straży naturalnych wartości, niszczą cywilizację;
  • jesteśmy ich ofiarami.
Ta taktyka nie pozwala utrzymać proporcji dyskusji. Ba, ta taktyka nie pozwala prowadzić dalej dyskusji. Bo jak atakujesz ludzi samym faktem, że nie dajesz się atakować, to o czym tu rozmawiać? 
Trochę stare mam te przykłady, ale zaczęłom ten post wieki temu, dopiero teraz zachciało mi się skończyć. Rosaline przestała blogować, komentarz zniknął, a ja nie mam skrina, pozostaje nadzieja, że mi uwierzycie. Mam też przykłady znalezione po napisaniu tekstu:

* Niebezpieczne grupy religijne oczywiście istnieją, ale tu nie o nich mowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz