Faszyzm w głowie cz.9

5 sie 2018
Załóżmy, że fobia społeczna lub inne problemy sprawiają, że nie możesz iść do sklepu naprzeciwko po bułki na śniadanie. Możesz zrobić zakupy spożywcze on-line. Przyjedzie ktoś, wniesie ci zakupy, wszystko spoko. Masz bułki, ale co zrobisz z resztą swojego życia, skoro nie możesz nawet pójść do sklepu naprzeciwko?
W takiej sytuacji trzeba rozwiązać problem chwilowy (kupić bułki), a potem zrobić coś z problemem permanentnym (nie mogę iść po bułki).
Czy pamiętacie sytuację z biblioteką w czasach tylko anxiety? Próbowałom zrobić zakupy w necie, ale nie poszło. W szpitalu zaś... mam wrażenie, że jedynie nauczyli mnie tych zakupów on-line. Tym mi się wydają leki.
Oczywiście, są one ważne, bo przecież potrzebuję bułek, czyli nie chcę się zabić. Jednak nie mogę wiecznie robić zakupów on-line, nie mogę polegać tylko na lekach. I bardzo mi się nie podoba, że w szpitalu nie miałom zaoferowanej tego rodzaju pomocy.

Dostałom przepustkę na pogrzeb kolegi. Mama chciała mnie zabrać do swojego domu, a to oznaczało spotkanie z ojczymem. Na samą myśl o tym robiło mi się słabiej. We wtorek miałom wyjść, w poniedziałek rano (21 V) czułom się puste i chciałom się pociąć. Zgubiłom w szpitalu nóż i zrezygnowałom.
Mama zresztą przyjeżdżała do mnie codziennie.
Rozumiecie to?
CODZIENNIE.
Nie miałom odwagi lub siły jej wyjaśnić, że nie ma takiej potrzeby. Nie miałom siły i odwagi jej wyjaśnić, że męczą mnie jej odwiedziny i słuchanie, że mam mówić o sobie w rodzaju żeńskim i że naprawdę nie mam kłopotów, a tylko uciekłom przed sesją.
Musiałom się też dowiedzieć, o co chodzi z moją śmieszkodiagnozą. Na następnym obchodzie o tym wspomniałom, ordynator powiedział, bym przyszło później do gabinetu swojego lekarza prowadzącego.
Poczekałom trochę, bo prowadzący robił elektrowstrząsy innym.

Diagnoza czy śmieszkodiagnoza?

Podczas rozmowy powiedziałom mu, że nieco dziwi mnie ta diagnoza. Nie nazwałom jej śmieszkodiagnozą, ale przez cały czas się bałom, że coś takiego mi się wymsknie. Lekarz był wyraźnie zdziwiony, że jestem zdziwione. Jego zdaniem spełniam wszystkie kryteria – oprócz objawów psychotycznych – ale jestem młode. Moja osobowość się dopiero kształtuje w tym kierunku, brakowało mi też niektórych doświadczeń, w których bardziej ujawniłyby się cechy borderline. Dobra, spójrzmy sobie na kryteria.

Kryteria diagnostyczne ICD-10

W ICD-10 używa się pojęcia osobowości chwiejnej emocjonalnie (F60.3), która występuje w dwóch podtypach: impulsywnym (F60.30) i borderline (F60.31). Najpierw trzeba spełnić ogólne kryteria zaburzeń osobowości. Kryteria dla F60.3:
  1. niestabilność emocjonalna
  2. brak kontroli działań impulsywnych
  3. wybuchy gwałtownych zachowań
  4. tysiące myśli w głowie
  5. ochota wyżycia się na innych
  6. duże napięcie w sobie
  7. wroga postawa
  8. wrogie spojrzenie na ludzi
  9. nienawiść
Uznajmy, że mam 1, 4, 5, 6, 7, 8, 9... ok, nie protestuję. Problem w tym, że te cechy nie wylewają się ze mnie.
Muszą wystąpić co najmniej trzy spośród cech wymienionych powyżej, a w tym druga:
  1. wyraźna tendencja do nieoczekiwanych działań bez zważania na konsekwencje
  2. wyraźna tendencja do zachowań kłótliwych i do wchodzenia w konflikty z innymi, szczególnie jeżeli impulsywne działania zostały pokrzyżowane lub skrytykowane
  3. ciążenie ku erupcjom gniewu lub gwałtowności, połączone z niezdolnością do kontrolowania wynikającego z tego wybuchowego zachowania
  4. trudność utrzymania jakiegokolwiek kursu działań, który nie wiąże się z natychmiastową nagrodą
  5. niestabilny i kapryśny nastrój
Well, jeśli moja wywrotowa działalność się liczy, to 1, mam też 2 i ostatnio 5. Aha.
Dla typu borderline muszą wystąpić co najmniej trzy spośród cech wymienionych przy typie impulsywnym, oraz co najmniej dwie spośród poniższych:
  1. zaburzenia w obrębie i niepewność co do obrazu ja (self image) oraz celów i wewnętrznych preferencji (włączając seksualne),
  2. dążenie ku byciu uwikłanym w intensywne i niestabilne związki, prowadzące często do kryzysów emocjonalnych,
  3. nadmierne wysiłki uniknięcia porzucenia,
  4. powtarzające się groźby lub działania o charakterze autoagresywnym (self-harm),
  5. chroniczne uczucie pustki.
Widzę w sobie 1... jeśli 2 nie oznacza związków jako związków, a też przyjaźni, to wystarczy się dowiedzieć, jak trafiłom do szpitala, by mnie diagnozować w dobrym kierunku. Dalej 3, 4 i 5. Napisałom to z typową hipochondrią przy uczeniu się o takich sprawach, wkrótce to obalam.

Kryteria diagnostyczne DSM-IV

Zgodnie z DSM-IV, pograniczne zaburzenie osobowości (301.83) występuje, jeżeli przez dłuższy czas utrzymuje się co najmniej pięć spośród wymienionych dziewięciu kryteriów:
  1. gorączkowe wysiłki uniknięcia rzeczywistego lub wyimaginowanego odrzucenia,
  2. niestabilne i intensywne związki interpersonalne, charakteryzujące się wahaniami pomiędzy ekstremami idealizacji i dewaluacji,
  3. zaburzenia tożsamości: wyraźnie i uporczywie niestabilny obraz samego siebie lub poczucia własnego ja (sense of self),
  4. impulsywność w co najmniej dwóch sferach, które są potencjalnie autodestrukcyjne (np. wydawanie pieniędzy, seks, nadużywanie substancji, lekkomyślne prowadzenie pojazdów, kompulsywne jedzenie),
  5. nawracające zachowania, gesty lub groźby samobójcze albo działania o charakterze samookaleczającym,
  6. niestabilność emocjonalna spowodowana wyraźnymi wahaniami nastroju (np. poważnym epizodycznym głębokim obniżeniem nastroju, drażliwością lub lękiem trwającymi zazwyczaj kilka godzin, rzadko dłużej niż kilka dni),
  7. chroniczne uczucie pustki,
  8. niestosowny, intensywny gniew lub trudności z kontrolowaniem gniewu (np. częste okazywanie humorów [frequent displays of temper], stały gniew, powtarzające się bójki),
  9. przelotne, związane ze stresem myśli paranoiczne (ang. paranoid ideation) lub poważne symptomy rozpadu osobowości (ang. dissociative symptoms).
1, 3, wywrotowa działalność jako 4, 5, 6, 7, 8, nie wiem, jak rozumieć 9. Może i mam. Tę czwórkę można podważać, nigdy nie wspominałom w szpitalu, że rzeczywiście robiłom niebezpieczne/nielegalne rzeczy. Nie mogli więc o tym wiedzieć diagnozujący mnie. Poza tym... eh, ja nie jestem impulsywne. Ja naprawdę robiłom wszystko rozmyślnie, wiedząc, że mogę oberwać czy coś. Ja jestem ostrożne, nie wydaję pieniądza nierozsądnie, uważam na drodze, nie lubię brać dziwnych substancji, leków unikam, chyba że lekarz/rka/ każe. Zresztą, co ja się będę tłumaczyć.
Pacjenci/tki/ z BPD, tacy jak ja, mogą miewać problemy z poczuciem rzeczywistości (depersonalizacja, derealizacja), mogą reagować pozytywnie na leki przeciwdepresyjne, mogą reagować pozytywnie na leki stabilizujące nastrój.
Miałom te objawy, dano mi dwa leki. Jeden działa na stany lękowe, depresję i zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Drugi jest przeciwdrgawkowy i stabilizujący nastrój. Lekarz mówił coś, że wyciszają mi też zachowania agresywne, ale w informacjach o obu substancjach nic nie ma. Może w substancjach pomocniczych moich leków coś jest.
Czytam dalej o borderline.
Niektórym pacjentom lęk towarzyszy niemal bez przerwy. Niespodziewane wydarzenia życiowe mogą prowadzić u nich do ataków paniki lub zachowań kompulsywnych, impulsywnych albo autodestrukcyjnych.
Ok. To już nie szukam zaburzeń lękowych.
Spojrzałom na swój wynik MMPI-2 (szkoda, że nie miałom wyniku śmiesznego teściku od psycholożki), przeanalizowałom porównując z kryteriami i z artykułem naukowym na temat wyników MMPI-2 kobiet z borderline; kobiety częściej mają BPD. Moje wyniki skal klinicznych dość wyraźnie nie pasowały, jedynie skale kontrolne wpisywały się w schemat. To aż dziwne.
MMPI-2 to wielki test osobowości. Ma ponad 500 pytań i nie da się go oszukać. Ma oddzielne skale do pomiaru tego, czy ktoś próbuje coś skłamać. Żeby zaś dokładnie zrozumieć wynik, musiałom korzystać z podręcznika do tego testu. To była straszna cegła, mniejsza owszem od farmakologii, ale rozmiarami zbliżona do podręczników od psychiatrii.
Ma skale kontrolne do wykrycia kłamstwa. To skale kłamstwa, nastawień obronnych (z nich wylicza się symulację i dyssymulację) oraz liczba pytań pominiętych. Skale kliniczne służą do wykrycia zaburzeń psychicznych i głównych interesujących nas cech, podskale informują nas tak jakby o objawach wykrywanych zaburzeń, a skale dodatkowe opisują mnóstwo innych rzeczy albo mają upraszczać wykrywanie zaburzeń. Każda jest znormalizowana tak, aby średnia w populacji wynosiła 50, a odchylenie standardowe 10. Skale kliniczne:

  • 1, Hd, hipochondria;
  • 2, D, depresja, (D1 - subiektywne poczucie depresji, D2 - spowolnienie psychomotoryczne, D3 - złe samopoczucie fizyczne, D4 - otępienie psychiczne, D5 - pogrążanie się w smętnych rozmyślaniach);
  • 3, Hy, histeria, (Hy1 - zaprzeczanie lękom społecznym, Hy2 - potrzeba kontaktu emocjonalnego, Hy3 - zmęczenie - złe samopoczucie, Hy4 - skargi somatyczne, Hy5 - hamowanie agresji);
  • 4, Pd, psychopatia, (Pd1 - konflikty rodzinne, Pd2 - postawa wobec autorytetów, Pd3 - niewzruszoność społeczna, Pd4A - alienacja społeczna, Pd4B - autoalienacja);
  • 5, Mf, męskość/kobiecość (Mf1 - narcyzm - nadwrażliwość, Mf2 - stereotypowe zainteresowania kobiece, Mf3 - zaprzeczanie stereotypowym zainteresowaniom męskim, Mf4 - dyskomfort heteroseksualny - pasywność, Mf5 - introwertywność - krytycyzm, Mf6 - społeczne wycofywanie się);
  • 6, Pa, paranoja (Pa1 - idee prześladowcze Pa2 - przewrażliwienie, Pa3 - naiwność);
  • 7, Pt, psychastenia;
  • 8, Sc, schizofrenia (Sc1A - alienacja społeczna, Sc1B - alienacja emocjonalna, Sc2A - brak panowania Ego w sferze poznawczej, Sc2B - brak panowania Ego w sferze woli, Sc2C - brak panowania Ego w sferze kontroli, Sc3 - dziwaczne doznania sensoryczne);
  • 9, Ma, hipomania (Ma1 - amoralność, Ma2 - pobudzenie psychoruchowe, Ma3 - niewzruszoność, Ma4 - inflacja Ego);
  • 0, Si, introwersja społeczna (Si1 - poczucie niższości - dyskomfort osobisty, Si2 - dyskomfort w kontaktach z innymi, Si3 - stateczność - sztywność, Si4 - nadwrażliwość, Si5 - nieufność, Si6 - zainteresowanie wyglądem fizycznym i funkcjonowaniem ciała);
Ze skal klinicznych mam kolejno najwyższe wyniki przy depresji, psychastenii i schizofrenii. Nadal wysoka jest skala psychopatii, podobno wysokie u anarchistek/ów, bo authority issues. Powyżej 90 są D, Pt, a powyżej 70 – Sc (>80), Pa, Pd, przeciętne hipochondria, histeria i hipomania, lekko podwyższona introwersja.  
Dodatki do dodatków, w przeciwieństwie do skal klinicznych, pasują do mojego zaburzenia. Mam wyraźny lack of ego mastery czyli to, co opisuje się w psychodynamice borderline’a, wysoki gniew, słabe ego, dużo lęku, niską samoocenę, całkiem wysoką wrogość (ale bez przesady, niższe niż choćby skala niskiej samooceny), PTSD, choć nic złego mi się nie stało, demoralizację/zniechęcenie, niskie pozytywne emocje, wysoką skalę dysfunctional negative emotions, wysokie introwersję i neurotycyzm, średnią dysforię, suicidal ideation wyjebało poza skalę, bo 120, łatwo się irytuję i o jeden punkt niżej niż irytowalność mam zachowania gwałtowne. Wysokie zwątpienie w siebie.
Jak tak na to patrzę, to uświadamiam sobie, że naprawdę mam mocno zepsuty mózg. I w chwili, gdy zapowiedziano moje wyjście ze szpitala, nadal nic o tym nie wiedziałom. Nikt mi nie tłumaczył, co to za zaburzenie, wszystko czytałom samo, nikt mi nie tłumaczył, co robić z objawami, jak sobie radzić. W przypadku borderów długa hospitalizacja nie jest wskazana, ale mogłaby być dość długa, by coś dała. Osoby z tym zaburzeniem jednak nikt nie chce leczyć. Samo naprawdę nie byłom upierdliwe, leki brałom, meldowałom na obchodach, jak się czuję, nie wykłócałom się z personelem, nie musiano mnie zapiąć w pasy, nawet pielęgniarka komentowała, że jestem grzeczne. Gdyby to zaburzenie u mnie było, to... cóż, w szpitalu by mnie zapamiętano. W pewnej książce o pacjentach na oddziale psychiatrycznym był rozdział o pacjentach z borderline'm. Zaczynał się od stwierdzeń, że to trudni pacjenci i wyznań psychiatrów, że nie chcą mieć ludzi z BPD, bo są męczący. Średnio zrozumiałom, czemu są aż tak źli.
Wiecie, co jest najgorsze? Naprawdę, to widać, gdy ktoś chce się ciebie pozbyć ze szpitala, nawet ja to widziałom. A osoby z tym zaburzeniem też potrzebują pomocy i straszne jest, że lekarze/rki/ i pielęgniarze/rki/ nie chcą jej udzielać. Może, jak nie chcą wykonywać swojego zawodu, to, yyy, niech go zmienią? Jeśli kontakt z zaburzonymi psychicznie jest taki straszny, to jest chirurgia albo okulistyka, albo najlepiej rezygnacja z czegokolwiek wymagającego kontaktu z ludźmi. 

Nie wiem, czy coś może być mniej podobne do faszyzmu, niż borderline.
Jeśli sądzisz, że masz podobną sytuację, poszukaj profesjonalnej pomocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz