Kruki cz.5

7 lut 2016
niebo, kruki, czerń i biel, b&w; źródło: Magdeleine
Przedstawiam wam indiańskie wierzenia związane z krukami. I od razu Azja. Wśród Indian kruk bywa bogiem, ale też tricksterem. Syberia się nie zmieściła. 

Plemię Tikigaq z Alaski

Kulturowa tożsamość tego ludu jest zawarta w opowieści o bogu kruku i pierwszym wielorubie, imieniem Tikigaq właśnie. Bóg Kruk zabił harpunem pierwszego wieloryba i zamienił go w ziemię zamieszkaną przez to plemię. Mężczyźni, polujący na wieloryby ubrani w odkrycia z kruczych piór, odgrywają rolę Kruka, kobiety zaś zostają w igloo Tikigaqaq jako inua wieloryba.
Inua jest to życiodajna siła przenikająca cały świat, każda żywa istota ma swoją. Tak jakby dusza. Można to porównać do many.

Haida z pogranicza Alaski i Kanady

Dawno, dawno temu, przed stworzeniem świata, Sza-lana panował w swoim królestwie na szarych chmurach. W dole pod chmurami rozpościerał się niezmierzony obszar wody.
Jego najważniejszym sługą był Kruk. Pewnego dnia wzbudził gniew Sza-lany, który go wygnał z krainy szarych chmur. Kruk latał w kółko nad ogromnym morzem i bardzo się zmęczył. Ale nie było niczego, na czym by mógł usiąść i odpocząć.
Ze złości zaczął bić skrzydłami wodę tak gwałtownie, że po obu stronach jego ciała trysnęła w górę aż pod niebo i opadła potem przemieniona w skałę. Kruk na niej usiadł. Skała rosła i rosła we wszystkie strony i rozszerzyła się od Wyspy Północnej aż po Przylądek Św. Jakuba. Później skała rozsypała się w piasek. Po kilku zmianach księżyca z piasku wykiełkowały i wyrosły drzewa. Minęło kilka następnych zmian księżyca, a piasek i drzewa stały się ogromną gromadą pięknych wysp, które dzisiaj się nazywają Wyspami Królowej Charlotty. Tak powstał świat.
Krukowi wkrótce zaczęła doskwierać samotność.
- Przydałby mi się ktoś do pomocy w pracy - mówił do siebie.
Pewnego dnia usypał na plaży duże stosy z muszli mięczaków i przemienił je w dwie kobiety. Ale te istoty były nieszczęśliwe i robiły swemu stwórcy wymówki:
- Źle postąpiłeś, że nas obie zrobiłeś kobietami.
Kruk w pierwszej chwili się rozgniewał, ale po namyśle zrozumiał, czego im brakuje do szczęścia. Obrzucił jedną z istot muszlami skałoczepa i przemienił ją w mężczyznę. Odtąd jego stworzenia były szczęśliwe. Tych dwoje dało początek całemu ludowi Haida.
Patrząc na nich Kruk czuł się bardzo osamotniony. Znowu. Postanowił więc wybrać się do dawnej ojczyzny, Krainy Chmur, i postarać się o żonę spośród córek królewskich dostojników.
Pewnego słonecznego ranka wyruszył w daleką drogę, wzbił się nad wielkie morze tak wysoko, że stworzony przez niego ląd zdawał mu się maleńki jak komar. Wreszcie doleciał do wału otaczającego królestwo Sza-lany. Czekał w ukryciu do wieczora, potem przedzierzgnął się w niedźwiedzia, wykopał dziurę pod wałem i wszedł przez nią do Krainy Chmur.
Zobaczył tam wielkie zmiany. Dowiedział się, że teraz każdy w królestwie Sza-lany jest wodzem, ale podlega Panu Światła, który zachował władzę najwyższą. On też podzielił swoje państwo na wsie i miasta, lądy i morza. Stworzył księżyc i gwiazdy, a również wielkie słońce rządzące innymi postaciami światła. Kruk przyglądał się bardzo uważnie wszystkiemu, aby u siebie na ziemi urządzić podobne królestwo. Wreszcie zaprowadzono go, wciąż jeszcze w skórze niedźwiedziej, przed oblicze władcy. Wyglądał na pięknego i oswojonego niedźwiedzia, więc najwyższy wódz zatrzymał go i darował swojemu małemu synowi do zabawy. Przez trzy lata Kruk żył w pięknym szałasie ro­dziny władcy. Wiele rzeczy, które tam widział, zamierzał wziąć ze sobą, gdy będzie wracał do własnego kraju.
W Królestwie Chmur dzieci miały zwyczaj przemieniać się dla zabawy w niedźwiedzie, foki albo ptaki. Pewnego wieczora Kruk, wciąż w niedźwiedziej postaci, przechadzał się po plaży zbierając małże na kolację. Zobaczył zbliżającą się trójkę niedźwiadków i zgadł, że to są przebrane dzieci wodza.
Pora wracać na ziemię – pomyślał.
Przedzierzgnął się w olbrzymiego orła, zaatakował z góry dzieci niedźwiadki i jedno z nich uniósł w powietrze. Chwycił słońce, które właśnie zachodziło, a także krzesiwo służące do rozniecania ognia. Trzymał dziecko w szponach, słońce pod jednym skrzydłem, a krze­siwo pod drugim i z tymi zdobyczami opuścił Krainę Światła.
Mieszkańcy górnego świata wkrótce spostrzegli, że im skradziono słońce, i pobiegli z wieścią o tym rabunku do Wielkiego Wodza.
- Natychmiast przeszukajcie cały świat - rozkazał Wielki Wódz. ­Jeśli złapiecie złodzieja, oddamy go władcy niższego świata, leżącego pod dnem morza. To chyba nie było fajne.
Zanim rozpoczęła się obława, przybiegł goniec wołając:
- Widziałem olbrzymiego orła, który uciekał trzymając słońce pod skrzydłem.
Wtedy rzucili się w pościg za Krukiem przemienionym w orła. W pośpiechu Kruk wypuścił ze szponów dziecko, które przebijając chmury wpadło do morza położonego w najbliższym sąsiedztwie Krainy Chmur. Ale słońca i krzesiwa nie zgubił i, umknąwszy przed pościgiem, wylądował bezpiecznie na ziemi.
Dziecko, gdy wpadło do morza, zaczęło krzyczeć i wzywać ratun­ku. Usłyszały je małe ryby płynące gęstą ławicą w pobliżu, wzięły dziecko na grzbiety i odniosły na wybrzeże Krainy Chmur. Po dziś dzień mnóstwo tych rybek pływa wokół Różowego Cypla, a w niebieskiej glinie na pobliskich wybrzeżach można zobaczyć odciśnięte kształty ich ciał.
Wielki Wódz z Krainy Chmur, miłujący pokój, nie pozwolił swo­im podwładnym ścigać Kruka na jego ziemi. Obawiał się, żeby władca niższego świata nie napadł wówczas na górne królestwo i nie wyrządził w nim szkód. Stworzył więc drugie słońce, by świeciło nad Krainą Chmur. Kruk wróciwszy do własnego królestwa nauczył swój lud, jak rozniecać ogień sposobem, który podpatrzył w Krainie Chmur, za pomocą krzesiwa. Odtąd na ziemi jest światło i ciepło dzięki słońcu i ogniowi.

Tsimshian z Kanady

Tło: świat pogrążony w ciemności, ludzie mogą przybierać zwierzęce formy. Jakieś mitologiczne dawno temu. Nie rozumiem tej opowieści, jest zbyt obca. 

Wódz Kungalas z żoną miał kochanego syna, który zmarł. Pewnego razu matka udawszy się na miejsce żałoby zamiast ciała syna dostrzegła młodzieńca świetlistego jak ogień. Wróciła do męża i powiedziała, że ich syn wrócił do życia. Wódz podszedł do czekającego na niego młodzieńca i krzyknął Czy to ty, mój ukochany syny, czy to ty?. Świetlisty młodzieniec odpowiedział: Tak, to ja.
Syna rodzice kochali jeszcze bardziej, ale martwiło ich to, że ten nic nie je. Pewnego dnia niewolnik o imieniu Usta z Każdej Strony zaproponował chłopcu kawałek wielorybiego mięsa z ukrytym w nim strupem z jego goleni. Młodzieniec połknął mięso i poczuł straszliwy głód, pożerał wszystko, co znalazło się w zasięgu wzroku. Wódz zdecydował, że musi syna odesłać do niebiańskiego świata. Na drogą dał mu okrycie ze skóry kruka, jagody i rybią ikrę, by rozsiał je w ziemi i w wodzie, by nigdy nie brakowało mu pożywienia.
Chłopiec nałożywszy skórę kruka pofrunął do rozświetlonego niebiańskiego świata. Tam u źródła poczekał na córkę Pana Niebios (stwórcy), a gdy przybyła, zamienił się w cedrowy liść unoszący się na powierzchni wody. Dziewczyna, pijąc wodę, połknęła liść i po pewnym czasie powiła synka, który wciąż płakał. Dano mu więc do zabawy rybi pęcherz z uwięzionym w nim dziennym światłem. Pewnego dnia chłopczyk nałożył na siebie skórę kruka, przedostał się przez dziurę w niebie i pofrunął ze światłem w pęcherzu z powrotem na ziemię.
Kruk wylądował na brzegu ziemi Nass i spotkał tam rybaków pożywiających się olakonem (rybą świecą). Był jak zwykle głodny, zawołał więc: Rzućcie mi coś z tego, co złowicie, ale oni tylko go zwymyślali. Przyniosłem wam światło w pęcherzu - powiedział Kruk. Jeśli nie dacie mi ryby, to go rozerwę. W odpowiedzi rybacy zaśmiali się szyderczo, więc Kruk przebił pęcherz i pozwolił światłu rozlać się po świecie.

Chiny i Japonia

W obu tych krajach znano czerwonego, trójnożnego kruka. Chiński Sanzuwu symbolizował władzę cesarza i rodzinną miłość domowników. Opierał się na dysku słonecznym. Na początku było 10 słonecznych kruków, które osiedliły się na 10 różnych słońcach. Przesiadywały na morwie zwanej Fusang. Codziennie jeden z nich przemierzał świat. Kiedy ptak powracał, kolejny wyruszał w podróż na karecie prowadzonej przez matkę wszystkich słońc - Xihe. Kruki często lądowały na Ziemi, aby paradować i świętować na ludzkich terenach, co nie podobało się Xihe, więc przesłoniła zwierzętom ślepia, by pozostały na wieki w niebie.
Dziesięć słońc to było za dużo dla naszej ziemi, dlatego świetny łucznik Houyi miał je zestrzelić. Wszystkie. Na szczęście, uratowano przed nim jedno słońce.
W Japonii Yatagarasu (Kruk Znakomicie Trafiający) jest symbolem boskiej interwencji w świat ludzi, kojarzony też ze wskrzeszeniem i odmłodzeniem. Zjadanie padliny przez kruka kojarzone jest przez Japończyków z posprzątaniem pola bitwy i nowym początkiem w dziejach historii. Chyba tylko Japończycy mają takie pozytywne podejście to kruczego jadłospisu.
Yatagarasu został zesłany z niebios jako przewodnik Cesarza Jimmu podczas wojny. Ostrzegał cesarza przed niebezpieczeństwami. Zupełnie przy okazji mógł zmieniać kształt ciała.
1 stycznia w mieście Kumano obchodzi się święto Yatagarasu. Wtedy to rano kapłan z czarnym nakryciem głowy (yatagarasu-bō) nalewa do naczynia wodę z wodospadu i idzie do Jinja. Potem śpiewa się i modli w tym miejscu kultu. Następnie wytwarza się amulety, które chronią przed insektami oraz pomagają przy narodzinach dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz